Przejdź do głównej zawartości

Samotność w wielkim mieście. Yongjae Kim

 

Pewnie każdy z nas spotkał w swoim życiu osobę, z której emanował taki rodzaj smutku, który trudno opisać nawet słowami. Osoby te noszą w sobie smutek głównie z tego powodu, że przebywanie w towarzystwie, nawet tym najlepszym, szybko staje się dla nich nużące i wyczerpujące. Wtedy uciekają w głąb siebie, zamykają się na bodźce zewnętrzne i samotność staje się ich największym przyjacielem. Tego rodzaju samotność, nie mogąc przybrać żadnego towarzyskiego kształtu, osiada cicho na dnie ich serca i jak śnieg podczas bezwietrznej nocy, wycisza wszystkie dźwięki i oddala od świata zewnętrznego. 

Yongjae Kim, Visitor I, 9 x 12 in, 2023, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Wtedy to, osoby noszące w sobie tę mroźną aurę pozostają sami ze sobą, niezależnie czy są w rodzinie, z przyjaciółmi, czy nawet w zgiełku wielkiej metropolii. Jednak tego rodzaju usposobienie domaga się zazwyczaj jakiegoś wentyla bezpieczeństwa, jakiego ujścia. Jedną z metod  radzenia sobie z tym stanem jest sztuka. Jeżeli miałbym w panteonie sztuki poszukać artysty, który spełnia opisane postulaty, to niewątpliwie wskazałbym na malarstwo Kima Yongjae. Z jednej strony, jego sztuka jest przepełniona gorzką przyprawą samotności, z drugiej zaś, jest przejmująco szczera, niepowtarzalna i przez to niezwykle piękna. 

Yongjae Kim, Classon Ave 1, 24 x 18 in, 2023, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Yongjae Kim, Classon Ave 2, 24 x 18 in, 2023, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Na dodatek potrafi zachwycać a i nawet uciszyć wrzaskliwych i pełnych zgiełku Amerykanów. Kiedy pierwszy raz widziałem w nowojorskiej galerii obrazy koreańskiego malarza zauważyłem, że głośni odbiorcy wchodząc do galerii z każdym kolejno oglądanym obrazem wyciszają się, by potem w milczeniu patrzeć już na kolejne płótna. 

Yongjae Kim, Awakening, 40 x 30 in, 2023, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Co więcej, milczeli nawet po wyjściu z galerii, tak jakby pod powiekami utrzymywali jeszcze powidoki oglądanych obrazów przedstawiających pustynię miasta, jej samotnych mieszkańców, którzy jak nomadzi wędrują po dzielnicach wielkiej metropolii jak po tajemniczym labiryncie. Tym samym, koreańskiemu malarzowi udała się nie lada sztuka, potrafił swymi obrazami stworzyć tego rodzaju aurę, która kładzie na ustach palec w geście wyciszenia.

Yongjae Kim, Waiting III, 30 x 24 in, 2023, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

            Yongjae Kim urodził się w 1985 roku w Seulu w Korei, tam też ukończył studia licencjackie na Seoul National University w 2011 roku, po których wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W Ameryce trzy lata później ukończył studia magisterskie w Pratt Institute na Brooklynie w Nowym Jorku. Jego pierwsze sukcesy przyszły rok po ukończeniu studiów, koreański artysta w 2014 roku otrzymał nagrodę za najlepszą pracę kolorystyczną od Korea Society of Color Studies na "2014 International Invitation Exhibition of Color Works" w Korei. Jego kolejna praca otrzymała pierwsze miejsce na międzynarodowej wystawie sztuki "City" w galerii Art Room w 2018 roku. W Stanach Zjednoczonych Kim otrzymał też specjalne wyróżnienie za wystawę "Flâneur in New York" w 2019 roku.

Yongjae Kim, In Progress, 30 x 30 in, 2022, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

            Yongjae Kim tak mówi o swojej sztuce: „Maluję psychologiczny pejzaż miasta oparty na rzeczywistych miejscach w moim sąsiedztwie. Moją uwagę przyciąga najbliższe otoczenie, które bacznie obserwuję. To otoczenie wizualnie reprezentuje rozczarowanie miejskim życiem, które definiowane jest jako luksus. Ten zgiełk miasta, jego tłok, jest obrazem wielkiej samotności, bo odległość fizyczna ludzi w mieście jest odwrotnością odległości psychologicznej między nimi. Mieszkamy w Nowym Jorku z nieznanymi sąsiadami, stajemy się każdym dniem coraz bardziej anonimowi. W moich obrazach, pozornie, nie ma nikogo, kto ukazałby swoje wnętrze, portretowane osoby tkwią jak w kokonach samotności, ukazując jedynie skorupę własnego ciała. I ta cisza mieszkańców aktywuje moją wyobraźnię o niewidzialnych ludziach i ich pozornej obecności. Tym samym maluję kogoś niewidzialnego, bezkształtnego i ukrytego, kogoś, kto tylko istnieje poprzez swoje ślady w krajobrazie miejskim. 

Yongjae Kim, Waiting II, 24 x 24 in, 2022, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Zazwyczaj komponuję obraz na bazie licznych rysunków, aby potem stworzyć spójną historię, która nie jest jawnie ukazana na powierzchni obrazu, ale dopiero w procesie oglądania staje się wyobrażona poprzez kompozycję, odpowiednie oświetlenie, przesadny kolor nieba, ogólny przygnębiający ton i nastrój uzyskany przez ukazanie kontrastów między szerokim tłem a portretowanymi obiektami. W moim malarstwie badam jakąś tajemniczą melancholię, która zalewa mnie niemal codziennie, kiedy obserwuję ślady efemerycznej i znikającej obecności ludzkiej w wielkim mieście”.

Yongjae Kim, Cafe on New Year's Day, 24 x 12 in, 2023, resin oil on gesso board, źródło: www.yongjaestudio.com

            Kiedy w nowojorskiej galerii czytałem to osobliwe credo artystyczne koreańskiego artysty, jednocześnie patrząc na twarze, które spoglądały z obrazów, anonimowe, pełne pustki, poczucia alienacji, to pomyślałem, że nie są to twarze patrzące na nas z reklam. Dla mnie, siła jego obrazów tkwi właśnie w tym, że artysta potrafił w dobitny sposób ukazać w swych pracach osamotnienie współczesnego człowieka. 

Yongjae Kim, Old Days Cliche, 16 x 16 in, 2022, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Nawet jeżeli ten przebywa w zgiełku miasta, korzysta z rozrywek, siedzi w barze, w kinie, w metrze, w restauracji, to tak na prawdę pozostaje zanurzony w kokonie własnej samotności. Ponadto, obrazy koreańskiego malarza mocno konfrontują mit konsumpcji, utrzymujący, że posiadanie pożądanych przedmiotów uczyni nas bardziej szczęśliwymi. 

Yongjae Kim, Outdor Lunch, 40 x 40 in, 2022, oil on linen, źródło: www.yongjaestudio.com

Tak, jakby artysta chciał pokazać, że dobrobyt nie jest tożsamy z ideą szczęścia, nie służy pozbyciu się alienacji, pustki czy osamotnienia. Świat  prosto z amerykańskiej fabryki snów daleki jest od wyśnionej rzeczywistości.

Yongjae Kim, Poor Peoples Friends, 24 x 20 in, 2018, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

            Nie wiem czy jest to prawdą, ale niektórzy twierdzą, że obrazy artysty są ilustracją amerykańskiej duszy, na zewnątrz pełnej ferii świetlistych fajerwerków i uśmiechów, dostatniego życia prosto z wymarzonych snów, a od środka słuchać wyłącznie dudnienie pustki i echo samotnego wołania o pomoc. 

Yongjae Kim, The Church in the night, 20 x 16 in, 2016, oil on panel, źródło: www.yongjaestudio.com

Osobiście nie jestem aż tak radykalny w tego typu diagnozach. Obrazy koreańskiego artysty podobają mi się głównie ze względu na walory stricte estetyczne, artysta doskonale aplikuje kolor, za pomocą barwy potrafi stworzyć atmosferę melancholii, ciszy, mimo tego, że obrazuje miejski zgiełk. A to już nie lada sztuka.


Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i