Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlam posty z etykietą Akademia Monachijska

Józef Chełmoński - najlepszy optometrysta wśród malarzy

  Jeżeli niektórzy malarze nasi figury swoje wyrabiają tak elegancko, jak najporządniejsi cukiernicy najpiękniejsze cukrowe jaja wielkanocne, to już p. Chełmoński elegancją taką pochwalić się nie może. (...) Oto na przykład obraz p. Chełmońskiego pt. „Babie lato". Dziewczynina wiejska przewracając się po trawie, łapie pajęczynę. W dali łąka równa jak stół, taka właśnie jakich u nas najwięcej; na łące stado szkap, między stadem zaś i dziewczyną czarny wiejski pies z podniesionym do góry uchem. To niby wszystko i nie wszystko; pies bowiem jest już taki psi pies, że aż się chce na niego zagwizdać, a dziewczyna jest już taka rzetelna wiejska dziewczyna, że aż chce się ... powiedzieć: — Pilnowałabyś tam lepiej bydła, a nie szprynce stroiła, bo jak przyjdzie gospodarz, to cię tak tym sękatym batogiem wykropi, że aż wrzaśniesz! I to ma być malarstwo? Bolesław Prus. „Kronika Tygodniowa”.   Józef Chełmoński, Babie lato, 1875. Olej na płótnie. 119,7 x 156,5 cm. Muzeum Narodowe w War...

Strzelba, pędzel, habit. Dziwne przypadki Adama Chmielowskiego

  O Adamie Chmielowski mówi się dziś w zasadzie w dwu kontekstach, one też wyznaczają w pewnym sensie specyfikę tych wypowiedzi: wspomina się o nim jako o artyście malarzu, bądź mówi się o nim jako o bracie Albercie, tercjarzu zakonnym, który poświęcił swe życie dla ubogich. Zazwyczaj ci, którzy opowiadają o Chmielowskim jako o malarzu nie łączą jego duchowości świętego z rubasznym i wrażliwym życiem artysty malarza, zaś ci, którzy opowiadają o jego sztuce, w zasadzie nie łączą jej z postacią brata Alberta. Nigdy tego nie rozumiałem, tak jakby pierwsi starali się pokazać wielkiego świętego wyłącznie przez pryzmat jego duchowości i oddania biednym, zaś miłośnicy sztuki woleliby w nim widzieć wyłącznie wybitnego kolorystę malarza, który pod koniec życia, z niezrozumiałych względów, porzucił talent malarski mieszkając bezdomnymi w Krakowie. Dlatego też powszechnie zna się raczej Chmielowskiego, jako ciepłego i troskliwego św. Brata Alberta, ale jest to wyłącznie fragment jego biografi...