Zwyczajowo kierunek malarstwa przedstawiający rzeczywistość ze skrupulatną i drobiazgową precyzją zwykło nazywać się hiperrealizmem. Osobiście wolę nazwę fotorealizm, bo głównym celem nurtu zrodzonego w Stanach Zjednoczonych w latach 60 XX wieku, była gloryfikacja surowej rzeczywistości, takiej, jaka się jawi naszym zmysłom. O ile fotografia, za pomocą maszyny optycznej inwentaryzowała to, co znajduje się przed obiektywem, tak fotorealizm, wykorzystując biegłość techniczną malarzy starał się, nie tyle odtworzyć naturę, co symulować fotografię. Marco Grassi, „The Garden”, 2014, 70 x 80 cm, oil on canvas, źródło: www.marcograssipainter.com Dlatego też, największym komplementem dla malarzy hiperrealistów było stwierdzenie: ten obraz wygląda jak fotografia! Z tego też powodu dla hiperrealistów modelem i wzorem dla obrazu jest nie tyle natura, co sama fotografia, która w procesie mozolnej projekcji zostaje odtworzona w kompozycji obrazu. Ilekroć zdarzyło mi się podziwiać w...