Przejdź do głównej zawartości

Anielski wymiar kobiecości. Rzecz o malarstwie Marco Grassiego

 Zwyczajowo kierunek malarstwa przedstawiający rzeczywistość ze skrupulatną i drobiazgową precyzją zwykło nazywać się hiperrealizmem. Osobiście wolę nazwę fotorealizm, bo głównym celem nurtu zrodzonego w Stanach Zjednoczonych w latach 60 XX wieku, była gloryfikacja surowej rzeczywistości, takiej, jaka się jawi naszym zmysłom. O ile fotografia, za pomocą maszyny optycznej inwentaryzowała to, co znajduje się przed obiektywem, tak fotorealizm, wykorzystując biegłość techniczną malarzy starał się, nie tyle odtworzyć naturę, co symulować fotografię. 

Marco Grassi,  „The Garden”, 2014, 70 x 80 cm, oil on canvas, źródło: www.marcograssipainter.com

Dlatego też, największym komplementem dla malarzy hiperrealistów było stwierdzenie: ten obraz wygląda jak fotografia! Z tego też powodu dla hiperrealistów modelem i wzorem dla obrazu jest nie tyle natura, co sama fotografia, która w procesie mozolnej projekcji zostaje odtworzona w kompozycji obrazu. Ilekroć zdarzyło mi się podziwiać w oryginale prace hiperrealistów, takich jak: Richard Estes , Ralph Goings, Don Endy, Ron Kleemann czy Mauro David miałem mieszane uczucia. Z jednej strony podziwiałem ich warsztatowy kunszt, z drugiej zaś, dziwiło mnie pewna kwestia. Jak to jest, że dochodząc do takiego poziomu warsztatowego można tracić czas na przemalowywanie zdjęć, bierne kopiowanie, zwykłą wizualną inwentaryzację czyli po prostu malowanie fotografii. 

Marco Grassi, „La belezza del Tempo”, 2013, 65 x 75 cm, alkyd and oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com

Na dodatek, zanikają w tym nurcie sztuki rzeczy najistotniejsze, mianowicie cechy indywidualne artysty, są one wręcz programowo ukrywane. Każdy hiperrealista maluje wyłącznie tak, by jego styl, interpretacja, komentarz został ukryty za zręczną biegłością w posługiwaniu się pędzlem i farbami czego finalnym efektem będzie kopia fotografii. Ale jest wśród hiperrealistów, ktoś, kto mnie od lat zachwyca, to włoski malarz młodego pokolenia, Marco Grassi. 

Marco Grassi, „Green Queen”, 2015, 120 x 140 cm, oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com

Grassi urodził się w 1987 roku w miasteczku Albinea, miedzy Parmą a Modeną. Jego droga do zostania artystą nie była oczywista. Co prawda, jak sam przyznaje, lubił zawsze rysować, ale jako młody chłopak traktował szkicowanie jako zwykłe hobby i nie chciał wiązać przyszłego zawodu ze sztuką. Jednak, kiedy jako dziewiętnastolatek ukończył szkołę księgową, niespodziewanie zapisał się na kurs konserwatorski w Accademia di Belle Arti w Bolonii. 
Marco Grassi, „Galatea”, 2012, 90 x 80 cm, oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com

Od tego czasu, dla młodego Marco nastał czas wielkich wypraw. Na każdych zajęciach chłonie techniki dawnych mistrzów, pieczołowicie i z pokorą doskonali swój własny warsztat malarski, już wie, że nie tyle chce konserwować obrazy, co je samemu tworzyć. Po latach sam przyzna, że w pewnym sensie w malarstwie jest samoukiem, bo nie ukończył Akademii. Jego pierwsza indywidualna wystawa prac odbyła się w grudniu 2013 roku w Palazzo Calcagni, w jego rodzinnym mieście Reggio Emilia. Wystawa zostaje przyjęta entuzjastycznie. 

Marco Grassi, „Gio B”, 2012, 65 x 80 cm, oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com


Jednak moment, który zmienił wszystko w życiu Grassiego przychodzi dwa lata później. W pracowni Marco Grassiego zjawia się mecenas artystów, kolekcjoner sztuki Albrecht von Stetten  pracujący dla firmy Ibex. Firma ta, w ramach projektu IBEX Masterpiece wspiera artystów, którzy przedstawiają postać ludzką w sposób hiperrealistyczny. Oferuje wybranym twórcom hojne, długoterminowe stypendia, które pozwalają im skoncentrować się na tworzeniu obrazów. Albrecht von Stetten  proponuje Marco Grassiemu stypendium, gdyż widzi w nim artystę, którego cechuje nie tylko doskonały warsztat malarski, ale również bystra obserwacja, w efekcie której jest w stanie dostrzec, przetworzyć i zamknąć w kompozycji unikatowe portrety. Propozycja złożona artyście przez firmę Ibex była osobliwa. Grassiemu zaproponowano hojne stypendium bez wiążących terminów, audytów sprawdzających postępy prac, bez pieniężnej wymiany zdań a nawet bez żadnych artystycznych ograniczeń co do tematyki. W zamian za to ukończony obraz zostanie włączony do kolekcji Ibex. Od wizyty Albrechta von Stettena dla Marco Grassiego rozpoczyna się wielka, ale i wysoce ryzykowna przygoda. 
 Marco Grassi, „Paradox of Evolution”, 2015 - 2018, oil on canvas, 320 x 240 cm, źródło: www.marcograssipainter.com

Ambitny malarz chce stworzyć unikatowe dzieło, wie doskonale, co będzie jego treścią. Chce przedstawić więź i związek człowieka z jego otoczeniem, środowiskiem naturalnym i królestwem zwierząt, chce namalować obraz będący alegorią naszego istnienia we wszechświecie, chce stworzyć dzieło, które będzie pełnił rolę wizualnego, osobistego komentarza artysty. Po trzech latach pracy artysta wyznaje: „Wykonanie tego dzieła zajęło mi około 10 000 godzin. Pierwsze trzynaście dni zajęło przygotowanie płótna, które jest wykonane z delikatnego belgijskiego lnu, zakupionego we Florencji. Dwanaście fragmentów obrazu zostało usuniętych i całkowicie przemalowanych w trakcie procesu, podobnie jak tło, które postanowiłem zmienić, gdy obraz był już praktycznie skończony. Przez sześć miesięcy pracowałem siedząc na wózku inwalidzkim z powodu kontuzji. 
 Marco Grassi, „Paradox of Evolution”, detal, 2015 - 2018, oil on canvas, 320 x 240 cm, źródło: www.marcograssipainter.com

W obrazie chciałam przedstawić szaleńcze tempo tego, co nazywamy postępem. Efektem tego naraziło to na niebezpieczeństwo cały system, w tym ludzkość. I na tym właśnie polega paradoks. W trendzie ciągłego doskonalenia, czy też tego, co za takie uważamy, zapomnieliśmy, że człowiek nie jest centrum wszechświata, a jedynie jego niewielką częścią”. 
Marco Grassi, „Paradox of Evolution”, detal, 2015 - 2018, oil on canvas, 320 x 240 cm, źródło: www.marcograssipainter.com
W czasie 10.000 godzin pracy, Marco Grassi zużywa ponad 500 pędzli, 100 tubek farby olejnej i angażuje ośmiu modeli. Finalny efekt jest imponujący. Na obrazie widzimy trzy postacie, kobieta po lewej stronie reprezentuje ludzkość, która uosabia działalność kulturalną i rzemiosło, dlatego nosi naszyjnik i diadem z kutego metalu szlachetnego i klejnotów. Postać kobieca wydaje się być nieobecna, ignoruje głównego bohatera w centralnej części obrazu, unika kontaktu wzrokowego, zdaje się lekko cofać lewe ramię, odrzucając wszelką próbę kontaktu. 
Marco Grassi, „Paradox of Evolution”, detal, 2015 - 2018, oil on canvas, 320 x 240 cm, źródło: www.marcograssipainter.com
Po prawej stronie inna postać kobieca symbolizuje naturę i reprezentuje zwierzęcy pierwiastek, niewinny, nienaruszony i stały. Ten motyw jest podkreślony przez włączenie wizerunków: motyla i kameleona. Włączenie w kompozycję obrazu motyla ma symboliczne odwołanie się do motywu metamorfozy, podobnie jak kameleona, który przekształca się, zmieniając kolor w celu kamuflażu w nowym środowisku. Przedstawiona postać kobiety symbolizującej naturę wydaje się być bardziej otwarta na męską postać, czule obejmuje go ramieniem. Środkowa postać mężczyzny uosabia nasza planetę, dlatego też jego ramię zmienia się częściowo w skałę. 
Marco Grassi, „Paradox of Evolution”, detal, 2015 - 2018, oil on canvas, 320 x 240 cm, źródło: www.marcograssipainter.com
Sam autor tak wspomina prace nad wielkoformatowym obrazem: „Mam świadomość tego,  że w tym czasie mógłbym zrobić 15 czy 20 obrazów, ale moim zamiarem było pozostawienie czegoś wyjątkowego i być może niepowtarzalnego”. Od ukończenia obrazu „Paradox of Evolution” Marco Grassi nie przerywa prac, maluje kolejne obrazy, które łączy przede wszystkim doskonały warsztat malarski. W obrazach nie widać pociągnięć pędzla, wszystkie powstające prace charakteryzuje też wysoki poziom szczegółowości. Ale to co najistotniejsze, Grassi łączy hiperrealistyczny styl z surrealizmem. Do każdego portretu, bo głównie takie maluje, dodaje osobliwy akcent, czy to w postaci barokowej rzeźby na plecach modelki odsłaniającej jej puste wnętrze, czy też tajemniczego tatuażu, który zdaje się rozkwitać pod półprzezroczystą skórą kobiety. Na uwagę zasługują w szczególności portrety, które przedstawiają akt kobiecy, który zawiera części anatomiczne uformowane z porcelany. 
Marco Grassi, „The secret room”, oil on canvas, 180 x 180 cm, źródło: www.marcograssipainter.com
Ten zabieg, wedle intencji artysty, jest metaforą ludzkiej natury i ducha, ukazuje jej piękno, ale jednocześnie kruchość i delikatność. W tym konkretnym przypadku ceramika, która stanowi istotną część ciała, zostaje rozbita na wiele kawałków, jest popękana. 
Marco Grassi, „The secret room”, detal, oil on canvas, 180 x 180 cm, źródło: www.marcograssipainter.com
To niekonwencjonalne spojrzenie na piękno ciała ludzkiego przedstawione w tradycyjnych studyjnych sceneriach, poprzez dodane elementy ceramiczne, odbiega od tego, co jest nam potocznie znane. Hiperrealiczna maniera, w której malarz oddaje każdy por skóry, piegi, rzęsy czy kosmyki włosów potęguje wrażenie niezwykłości w fuzji z obcymi elementami. W obrazie zatytułowanym „Virtual Reality” portretowana kobieta nosi półprzezroczystą, futurystycznie wyglądającą chustę, która wydaje się być wykonana ze szkła. 
Marco Grassi, „Virtual Reality”, 2014, 80 x 80 cm, oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com
Na pierwszy rzut oka portrety Marco Grassiego przypominają intymne fotografie, na których jego modele nieśmiało spoglądają w stronę aparatu. 

Marco Grassi, „Autocorpo”, 2013, 100 x 140 cm, oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com

Ale pędzel w dłoni Grassiego staje się nagle czarodziejską różdżką, za pomocą której udaje się artyście powołać do życia portrety, które są wizualnym zapisem intymnego spotkania między malarzem a modelką, są nie tylko próbą uchwycenia subtelnego wdzięku fizjonomii, lecz odbiciem głębszych, bardziej intymnych emocji. Dzisiaj, pomimo młodego wieku artysty, Marco Grassi ma ugruntowaną pozycję artystyczną. Dodatkowo, doświadczenie warsztatowe artysta stara się przenieść w stronę produkcji. Grassi przyznaje: „zdarzyło mi się zrobić pędzel o pojedynczym włosiu, żeby móc malować ten drobny pył na skrzydłach motyli. Obecnie planuję wypuścić na rynek własną linię pędzli dedykowanych do malowania z hiper-detaliczną jakością”. 

Marco Grassi, „Empty Space”, 2014, 100 x 120 cm, oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com

Prace Marco Grassiego były prezentowane na wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych, artysta został również wyróżniony i wybrany do udziału w otwarciu włoskiego pawilonu na Biennale w Wenecji w 2011 roku. Na zakończenie osobista dygresja. Ilekroć bywam w Watykanie oglądając sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej, największe wrażenie robi na mnie nie tyle monumentalna scena Sądu Ostatecznego, lecz intymny portret Sybilli Delfickiej. Uważam, że przedstawiony przez Michała Anioła portret wieszczki jest jednym z najpiękniejszych kobiecych portretów, które kiedykolwiek widziałem. Spojrzenie Sybilli skierowane w dal wręcz mnie hipnotyzuje. Do tej kolekcji niezwykłych portretów dołączyłem w 2014 roku obraz Marco Grassiego „Błekitna chusta”. 
Marco Grassi, „Blue Shawl”, 2014, 60 x 75 cm, acrylic and oil in canvas, źródło: www.marcograssipainter.com


Sportretowana tam kobieta ma w sobie coś z wizerunku Sybilli Delfickiej w Kaplicy Sykstyńskiej, wyglądem przypomina jej siostrę.


zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Macro Grassiego:



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i