Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.
Jakub Różalski, 1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ |
Bardzo mi się podobały te obrazy, miały mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy,
ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria
sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na
dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty
i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było
wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco
skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski, gdzie w tle przedstawione
były postacie pracujących ludzi w polu.
Jakub Różalski, The march of the Iron Scarecrows, źródło: https://jrozalski.com/ |
Całość przypominała w klimacie obrazy
Wyczółkowskiego czy Chełmońskiego, przez które artyści starali się oddać piękno
Ukrainy, jej dziką przyrodę, spokojne życie na wsi. Patrząc na te obrazy czułem
wprost, że plastyczna wyobraźnia artysty została przesiąknięta klimatem literackim
Sienkiewicza.
Jakub Różalski, 1920 - first harvest after the war, źródło: https://jrozalski.com/ |
Zainteresowany twórczością Różalskiego zacząłem, po powrocie do domu, szukać informacji na jego temat. Opinie na temat twórczości Różalskiego były podzielone, od zachwytów po skrajny sceptycyzm i rozczarowanie. Głosy krytyczne dotyczyły przede wszystkim kwestii warsztatowych. W zasadzie opinie te można uogólnić w takim opisie: kiedy obejrzałem jego obrazy bardzo mi się podobały, niestety potem dowiedziałem się, że to grafika komputerowa a nie żadne malarstwo. Szkoda, bo gdyby Różalski zamienił tablet na płótno rysik na pędzel, to byłby wielkim artystą, a tak, co najwyżej, jest sprytnym ilustratorem, dlatego też, jego prace wykorzystywane są głównie w grach komputerowych. Tak więc, rozczarowałem się bardzo, kiedy poznałem tajniki powstawania tych prac, myślałem, że to sztuka a nie zabawa z tabletem, kiedy dowiedziałem jak powstały, czar prysł.
Jakub Różalski, 1920
- the end of the known world, źródło: https://jrozalski.com/ |
Gdy czytałem
te sceptyczne wypowiedzi, miałem wrażenie, że gdzieś już kiedyś tego rodzaju
argumenty słyszałem, brzmiały jak echo z przeszłości. I przypomniał mi się spór
sprzed niemal dwu wieków, kiedy to na scenie kultury wizualnej pojawił się
wynalazek fotografii. O ile pojawienie się fotografii (jako wynalazku
optyczno-chemicznego) entuzjastycznie zostało przyjęte w środowisku naukowym,
to wynalazek ten spolaryzował dość radykalnie środowiska artystyczne. Pierwsza
grupa artystów witała z uznaniem fotografię, bo wynalazek urzeczywistniał
romantyczne marzenie o „niewinnym oku”, nieobciążonym żadnym wizualnym bagażem,
przeciwnicy zaś, nie chcieli się zgodzić na przyjęcie fotografii w poczet sztuk,
bo widzieli w wynalazku wyłącznie techniczny aspekt, w którym jedynym aktem
twórczym jest naciśniecie migawki, a cała reszta, to już wyłącznie praca optyki
i chemii. Nie ma więc w fotografii aktu kreacyjnego, nie ma miejsca dla artysty,
jest co najwyżej dla operatora maszyny, która pozwala na bierną archiwizację
tego, co znajduje się przed obiektywem. Innymi słowy: fotografia to zwykła
inwentaryzacja wizualna a nie żadna sztuka.
Jakub Różalski, Good girl, źródło: https://jrozalski.com |
Z dzisiejszej perspektywy, ten spór jest zupełnie niezrozumiały, argumenty są archaiczne, fotografia uznawana jest za formę sztuki, podobnie jak malarstwo czy grafika, zresztą na Akademiach Sztuk pięknych są kierunki dedykowane fotografii i można uzyskać tytuł magistra sztuki w zakresie fotografii. I właśnie, kiedy czytałem sceptyczne oceny twórczości Jakuba Różalskiego, doszedłem do wniosku, że właśnie opinie na temat kwestii warsztatowych w sztuce powtarzają się zawsze, kiedy sztuka sprzęga się z jakąś nową technologią.
Jakub Różalski, Mermaid of Warsaw, źródło: https://jrozalski.com/ |
Mało kto dziś pamięta, że kiedy w Renesansie zaczęto poszukiwać nowych pigmentów o żywych, intensywnych barwach, przeciwnicy tych poszukiwań, na wzór współczesnych ekologów, rozdzierali szaty, uważając, że substancje barwiące na bazie takich związków jak ołów i rtęć, są sprzeczne z kolorami w naturze, są oszustwem dla oczu odbiorców. Dziś, kiedy w zasadzie naturalne pigmenty zostały wyparte przez syntetyczne, żaden z malarzy nie zastanawia się nad pochodzeniem barwników, zwraca uwagę wyłącznie na ich kolor. Podobnie było z wykorzystaniem w Renesansie wynalazku zwanego camera obscura. Z tej prymitywnej formy rzutnika optycznego korzystał między innymi Leonardo da Vinci, Bernardo Bellotto, Canaletto czy Vermeer, używając go jako narzędzia pomocnego przy wykreślaniu perspektywy.
Jakub Różalski, 1920
- the youngest sister, źródło: https://jrozalski.com/ |
W zasadzie od początku XV wieku wielu artystów korzystało
z optyki w celu odwzorowania rzeczywistości, tworzyli obrazy wspomagając się różnego
rodzaju wynalazkom (jak choćby velum), chcieli po prostu uchwycić
wiernie podobieństwo tego, co na obrazie z tym, co on przedstawia. Przeciwnicy
tych narzędzi wspomagających akt twórczy widzieli w tym formę lisiej sztuczki, oszustwa
lub nawet próbę przykrycia braku talentu u artysty. W kwestii wykorzystania
nowinek technicznych podobne ambicje mieli później impresjoniści, którzy
korzystali podczas malowania obrazów z fotografii, zresztą podobnie czynili malarze
Młodej Polski, dość przywołać przykład słynnej „Pomarańczarki” Aleksandra
Gierymskiego namalowanej z fotografii wykonanej przez Konrada Brandla.
Jakub Różalski, Go
ahead, take it. It will be our secret, źródło: https://jrozalski.com/ |
Zazwyczaj
katalog pytań, które nam towarzyszą nam przy podziwianiu obrazów pojawia się w
takiej kolejności: po pierwsze staramy się zrozumieć, co przedstawia obraz, potem
zastanawiamy się dlaczego nam się podoba, a na końcu, jak powstał. Przywołane
na początku sceptyczne opinie na temat twórczości Jakuba Różalskiego wydają się
układać wedle dziwacznego schematu: obrazy jego autorstwa podobają się do
momentu, kiedy dowiadujemy się jak one powstały. To tak, jakby kwestie
warsztatowe znosiły szczery zachwyt towarzyszący podziwianiu obrazów. Sam
Różalski tak odnosi się do tego zagadnienia: „Nie wartościuje swoich prac w ten
sposób, że obraz cyfrowy jest dla mnie mniej wartościowy niż ten na płótnie,
jest on wykonany innym narzędzie i to wszystko. Ludzie jeszcze do tego nie
dojrzeli, ale myślę, że za jakieś 50, 100 lat, to będzie oczywiste. Staram się
by moje obrazy cyfrowe technicznie i stylistycznie nie różniły się od tych
malowanych klasycznie na płótnie czy papierze”.
Jakub Różalski, 1920
- you reap what you sow, źródło: https://jrozalski.com/ |
Trudno się z tym nie zgodzić,
dla mnie osobiście obraz działa przede wszystkim na wyobraźnię, otwiera w
pamięci sekretne zakamarki, łączy wyobrażenia ze wspomnieniami, zaprasza w
podróż w frapujący świat fantazji. To jest kwestia najistotniejsza i z niej
rodzi się też mój podziw dla twórczości Różalskiego. Kiedy patrzyłem na efekt
jego malarstwa cyfrowego, czyli wydrukowane i pięknie oprawione obrazy wiszące
w muzeum, dostrzegłem w nich połączenie estetyki malarstwa Młodej Polski z
wpływami surrealizmu. Te obrazy, jak mawiał Guillemme Apollinaire, były jakby
wyjęte z epoki snów.
Jakub Różalski, 1920 - price of glory, źródło:
https://jrozalski.com/ |
To, co zawsze mnie porusza w sztuce, to przede wszystkim
oryginalny pomysł, nowatorstwo. Dlatego trudno się nie zgodzić z Różalskim,
który tak mówi o swojej twórczości: „Udało mi się stworzyć coś świeżego,
nowego, jakąś oryginalną estetykę, bohaterów i historię, która w połączeniu z
moimi obrazami, przemawia do ludzi i pobudza ich wyobraźnię. Wiedziałem, że to
właśnie ma prawdziwą wartość, moje pomysły, a nie same ilustracje, te zawsze
ktoś może zrobić lepiej”.
Jakub Różalski, 1920
- Polanian Lancers on the patrol, źródło:
https://jrozalski.com/ |
Osobiście uważam, że trudno by było zrobić je lepiej,
niż wykonał je Jakub Różalski. Jego obrazy są bardzo literackie, są czymś na
wzór migawek sennych przeniesionych z wielką pieczołowitością w obraz.
Dodatkową zaletą jest ich narracyjny, a nawet nieco prowokacyjny charakter, bo
każdy z obrazów miał jakiś element niejasności, domaga się interpretacji.
Szczególnie cykl obrazów zatytułowany „1920+” poświęcony Bitwie Warszawskiej i
wojnie polsko-bolszewickiej. Ta kolekcja jest intrygująca, bo odnosi się do
konkretnych wydarzeń z historii Polski, ale artysta, jak wytrawny alchemik, miesza
jak w tyglu realizm z alternatywną wizją przeszłości, a przez to budzi
metaforyczny niepokój. Tak mówi o tym cyklu ich autor: „W świecie >>1920+<<
połączyłem wszystko co kocham, czego się obawiam, co mnie zawsze inspirowało i
pasjonowało. Dzieciństwo spędzone na wsi, wielkie kombajny i żniwa, filmy
oglądane setki razy za dzieciaka na kasetach VHS, Sienkiewicz, „Czterej Pancerni”,
przygody Franka Dolasa, XIX wieczne malarstwo, historia, dzika przyroda, góry i
nostalgia za światem który przeminął”. Innymi słowy: Jakub Różalski w obrazach opowiada
historie, które osadzone są w zwykłym życiu, ale za to w niezwykłym otoczeniu.
Łączy zamiłowanie do historii z upodobaniu do snucia opowieści rodem z
fantastyki, przedstawia znane nam światy, ale w alternatywny sposób.
Jakub Różalski, True nature, źródło: https://jrozalski.com/ |
Droga do
sztuki Jakuba Różalskiego była nieco zawiła, choć jak sam przyznaje: „Zawsze
coś rysowałem, malowałem, jako dzieciak były to kredki, mazaki, potem ołówek,
farby, dzisiaj również tablet. Ale nigdy nie myślałem o tym, że zostanę
artystą, po prostu zajmuję się tym całe życie i szczęśliwie tak wyszło, że moja
pasja przerodziła się w pracę”. Jakub Różalski zanim poświęcił się sztuce,
wykonywał różne zawody: od projektowania biżuterii, przez pracę w korporacji. Jednak
nigdy nie porzucił rysunku i malarstwa, zanim zajął się malarstwem cyfrowym
rysował na papierze i malował na płótnie.
Jakub Różalski, Old apple tree, źródło: https://jrozalski.com/ |
Zaistniał jednak na rynku sztuki od
2002 roku. kiedy świat ujrzał jego malarstwo cyfrowe. Jego twórczość zauważyły
takie magazyny związane z grafiką czy concept artem jak: Kotaku, Vice,
Popular Mechanics, ale także popularny Newsweek, czy Onet. Jakubowi Różalskiemu można niewątpliwie
pozazdrościć jednej rzeczy: połączył życie zawodowe z pasją. W zasadzie
osiągnął to, co jest tak trudne dla wielu: zawodowo robi to, co lubi. Sam
przyznaje: „Obecnie udało mi się osiągnąć taki poziom popularności, że mogę się
skupić na własnych projektach i z tego żyć. Bardzo rzadko przyjmuję jakieś
dodatkowe zlecenia, wolę realizować swoje wizje i pomysły niż cudze. Oczywiście
dojście to tego miejsca w którym jestem teraz zajęło mi lata, lata ciężkiej
pracy, wyrzeczeń i zwątpienia”.
Jakub Różalski, 1920 - better watch out, he really likes mushrooms, źródło: https://jrozalski.com/ |
Dziś w jego bogatym
dorobku twórczym możemy znaleźć wiele projektów, na przykład cykl prac
zatytułowanych „1410”, w których artysta obrazowo przedstawia własną,
alternatywną wersję bitwy pod Grunwaldem, ilustracje z tego uniwersum są pełne
historii z wilkołakami, zmagającymi się z demonicznym zakonem krzyżackim. Narracyjny
charakter obrazów Różalskiego został wykorzystany na polu literatury. Antologia
opowiadań fantastycznych inspirowanych obrazami Różalskiego pod tytułem „Inne
światy” jest ciekawą propozycją wydawniczą, która potwierdza silne oddziaływanie
jego twórczości, obrazy pełnią tu rolę katalizatorów literackich.
Jakub Różalski, ‘72, źródło: https://jrozalski.com/ |
Podsumowując,
prace Jakuba Różalskiego charakteryzują się unikalnym stylem i własnym charakterem
wizualnym, jego twórczość jest pełna oryginalnych rozwiązań. Jego obrazy silnie
oddziaływują na moją wyobraźnię, drażnią jej zakamarki, domagają się wręcz
dopowiedzenia, snucia opowieści, są jak bilet w podróż w nieznane. Czego można
więcej oczekiwać od sztuki?
Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości Jakuba Różalskiego:
Komentarze
Prześlij komentarz