Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Aron Wiesenfeld. Nomad z pędzlem w dłoni

  Każdy, kto w dzieciństwie czytał „Baśnie” Andersena, „Bajki” Jana Brzechwy czy „Przygody Pana Kleksa” pamięta do nich ilustracje. Ja osobiście, nie do końca dziś pamiętam o czym były „Psie smutki”, czy „Ptasie plotki”, natomiast doskonale pamiętam ilustracje do wierszy Brzechwy, autorstwa legendarnego Jana Marcina Szancera. Dla mojej dziecięcej wyobraźni ilustrator był prawdziwym czarodziejem, godzinami mogłem patrzeć na kolorowe ilustracje, chłonąłem każdy szczegół, czy kolor. Gdy dostawałam nową bajkę to zawsze w pierwszej kolejności oglądałem ilustracje, a dopiero później ją czytałem. Dziś nie pamiętam już dobrze tych bajek, natomiast pamiętam doskonale każdą ilustrację. Na ile głęboko wrosły w moją dziecięcą wyobraźnię te ilustracje Szancera niech świadczy fakt, że dziś mało kto potrafi wyobrazić sobie Pana Kleksa inaczej jak przez te ilustracje, nawet, jeżeli kojarzymy postać przez aktora Piotra Fronczewskiego, to Pan Klesk ucharakteryzowany i ubrany jest w rekwizyty wymyślone p

W poszukiwaniu straconego czasu. Roar Kjærnstad.

  Współczesna nauka ma nie lada problem z zagadnieniem pamięci. Bo w zakresie neuronauk wiemy co prawda, jakie są rodzaje pamięci, która część naszego mózgu przechowuje nasze wspomnienia, lecz nie do końca potrafimy jednoznacznie wskazać w jaki sposób przechowujemy wspomnienia, dlaczego niektóre z nich są jasne, wyraźne, a niektóre niekompletne i dziurawe jak stare sito, tak jakby obszar hipokampu, czyli głównego ośrodka odpowiedzialnego za przechowywanie wspomnień, był dziurawy jak ser szwajcarski. Szczególnie ciekawe jest tu zagadnienie tzw. pamięci długotrwałej, która z zasady jest pojemna jak szafa pełna albumów ze zdjęciami z naszego życia.  Roar Kjærnstad, Untitled, oil, tempera on canvas, źródło: kjernstad.com Lecz zdarza się, że coś o czym wydaje się, że zapomnieliśmy potrafi być nagle uruchomione, na przykład przez smak potraw. Wtedy to, jak za pomocą magicznej różdżki, otwiera się zagubiony folder ze wspomnieniami. I tak, smakując barszcz, który przypomina nam ten, który w na

Julio Reyes. Tkanka łączna sztuki

  Moje wczesne dzieciństwo przypadało na czasy PRL-u. To co najbardziej zapadło mi w pamięć z tego okresu, to wszechobecna szarzyzna, tak, jakby ktoś przesunął wskaźnik nasycenia kolorów w stronę szarości. Do podstawowych produktów nie było nawet opakowań, więc były one opakowania albo w gazety albo w opakowania zastępcze, też szare. Jakby tego było mało, serwowano nam różnego rodzaju produkty zastępcze, jak choćby „wyroby czekoladopodobne”. Nawet później, gdy próbowano łagodzić nędzę i stosowano inne określenia typu: „tabliczka deserowa” czy „mleczna”, to produkt smakował tak samo i zapakowany był nadal w szare opakowanie.  Julio Reyes, BORN OF THE SUN, 2021, Egg Tempera on Panel, 31 x 31 cm, źródło: www.julioreyes.com W tej nędzy betonowoszarych bloków, szarych opakowań, a nawet szarych twarzy ludzi nawet sny miałem szare. Jedyną odskocznią, którą zapamiętałem, chwilą chromatycznego uniesienia, było robienie, nomen omen , z szarego mydła baniek, które lśniły feerią ostrych barw jak o