Przejdź do głównej zawartości

Julio Reyes. Tkanka łączna sztuki

 

Moje wczesne dzieciństwo przypadało na czasy PRL-u. To co najbardziej zapadło mi w pamięć z tego okresu, to wszechobecna szarzyzna, tak, jakby ktoś przesunął wskaźnik nasycenia kolorów w stronę szarości. Do podstawowych produktów nie było nawet opakowań, więc były one opakowania albo w gazety albo w opakowania zastępcze, też szare. Jakby tego było mało, serwowano nam różnego rodzaju produkty zastępcze, jak choćby „wyroby czekoladopodobne”. Nawet później, gdy próbowano łagodzić nędzę i stosowano inne określenia typu: „tabliczka deserowa” czy „mleczna”, to produkt smakował tak samo i zapakowany był nadal w szare opakowanie. 

Julio Reyes, BORN OF THE SUN, 2021, Egg Tempera on Panel, 31 x 31 cm, źródło: www.julioreyes.com

W tej nędzy betonowoszarych bloków, szarych opakowań, a nawet szarych twarzy ludzi nawet sny miałem szare. Jedyną odskocznią, którą zapamiętałem, chwilą chromatycznego uniesienia, było robienie, nomen omen, z szarego mydła baniek, które lśniły feerią ostrych barw jak ogon pawia. Godzinami mogłem wpatrywać się w tańczące kolory na drżących bańkach mydlanych, wpatrywałem się w nie jak w portal do innego świata. Podobnie wpatrywałem się też w szary asfalt, na którym były rozlane plamy benzyny, które przypominały kolorem tęczę, która zmieniała się w zależności od tego, pod jakim kątem patrzyłem na plamę. 

Julio Reyes, Firestarter, oil, 25 x 60, źródło: www.julioreyes.com

Dopiero po latach przekonałem się, że mieniąca się plama benzyny na asfalcie, czy też kolorowa bańka mydlana wcale nie posiada takich barw, tak naprawdę to światło płatało mi figla, zaś zjawisko optyczne, które pogrywało z moim wzrokiem nazywa się iryzacją. Choć z zajęć z optyki dowiedziałem się, w jaki sposób bańki tworzą dla naszych oczu barwną iluzję, to do dziś zwracam na tego rodzaju kolory baczną uwagę, może dlatego, że przenoszą mnie one w czasy dzieciństwa. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem w galerii obrazy młodego amerykańskiego malarza Julio Reyesa, od razu wróciły do mnie tego rodzaju wspomnienia, bo Reyes maluje tak, jakby malował bańkami mydlanymi, jego obrazy aż się skrzą, przenikają, cieszą oko dziwną zmiennością barw, zaś miejscami przypominają tętniące kolorami bańki mydlane.  

Julio Reyes, DEVIL WINDS, 2017, Egg Tempera and Encaustic on canvas, 109 x 152 cm, źródło: www.julioreyes.com

Julio Reyes urodził się 15 stycznia 1982 roku w Hollywood w Kalifornii. Już jako dziecko wiedział, że chce zostać artystą, dlatego też sporo rysował. Jego stale rosnąca wyobraźnia była podsycana przez rodzinną tradycję opowiadania, często fantastycznych historii o jego pochodzeniu, co sprawiło, że dzieciństwo Julio było pełne tajemniczych opowieści rodzinnych. Po latach artysta tak o tym wspomina: „Poza moimi rodzicami, istnieje niesamowita saga rodzinna, przekazywana mi wieczorami przy kominku, jedna historia za drugą. Dzięki tym opowieściom dowiedziałem się, że pochodzę z długiej linii Indian, szamanów i przemytników, która rozciąga się na cały Meksyk i amerykański południowy zachód. Przypuszczam, że to właśnie tymi opowieściami podsycano we mnie wiarę w światy, które odeszły, tym samym, otrzymałem to, czego naprawdę potrzebowałem, aby zostać artystą. To w rodzinie i w domu odkryłem, co to znaczy głęboko odczuwać rzeczy". 

Julio Reyes, Dark Waters”, an oil painting, źródło: www.julioreyes.com

Kiedy Julio był w szkole średniej, jego umiejętności rysunkowe były już dobrze rozwinięte. Nauczyciele zwrócili uwagę na zdolności młodego Julio i zachęcali go do kontynuowania edukacji w kierunku sztuki. Ale też w tym samym czasie Julio odnosił sukcesy także jako sportowiec. Doskonale radził sobie w piłce nożnej i brał udział w wielu prestiżowych turniejach. Był najmłodszym zawodnikiem, miał tylko 16 lat, kiedy odbył tournée po Europie, w drużynie o cztery lata starszych zawodników. Nie dziwi zatem fakt, że amerykańskie uczelnie sportowe kusiły go z obietnicą hojnych stypendiów, ale Julio podjął zaskakującą decyzję i odrzucił je. 

Julio Reyes, Untitled, Egg Tempera and Encaustic on canvas, źródło: www.julioreyes.com

Tak wspomina ten czas: „Nie widziałem siebie jako sportowca. Pamiętam bardzo wyraźnie, kiedy byłem w Luwrze we Francji, z grupą chłopaków od piłki nożnej, którzy naprawdę mieli wtedy głowy zaprzątnięte tylko dziewczynami. Kiedy rozglądałem się dookoła, ogarnęło mnie ogromne poczucie jakiejś dziwnej tęsknoty i nostalgii. Czułem się tak, jakbym był jedynym, który wiedział, że jesteśmy otoczeni wspaniałością. Później tej nocy, w moim szkicowniku, potajemnie narysowałem tyle dzieł sztuki, ile byłem w stanie zapamiętać z wizyty. Jakbym w ten sposób mógł nadrobić stracony czas; wiedziałem, że ten irracjonalny pośpiech jest po to, by dotrzeć do mojego prawdziwego powołania... Wiedziałem już wtedy, co trzeba zrobić". 

Julio Reyes, GOLGOTHA, 2011, Oil on Panel, 69 x 127 cm, źródło: www.julioreyes.com

Julio zapisał się do Laguna College of Art and Design w 2000 roku i po raz pierwszy zaczął malować olejami. Poznał nie tylko historię sztuki, a także klasyczne podejście do materiałów i technik zarówno malarskich, jak i rzeźbiarskich. To właśnie tutaj poznał i zakochał się w swojej przyszłej żonie, też artystce - Candice. W 2005 roku Julio otrzymał tytuł licencjata sztuk pięknych w Laguna College of Art and Design. W wieku 28 lat wygrał Best in Show w 2010 roku w konkursie ARC Annual Salon Competition  i otrzymał najwyższe wyróżnienie przyznawane przez Art Renewal Center.  

Julio Reyes, EXILE, 2019, Egg Tempera on Panel, 33 x 51 cm, źródło: www.julioreyes.com

W 2011 roku Reyes miał swoją debiutancką wystawę indywidualną w Arcadia Gallery w Nowym Jorku.  Rok później zdobył prestiżową główną nagrodę im. Williama F. Drapera na dorocznym konkursie portretowym Portrait Society of America w 2012 roku - tym samym stał się jednym z zaledwie dwóch artystów, którzy zdobyli najwyższe wyróżnienie na obu głównych amerykańskich konkursach sztuki. Jego prace znalazły się w dziesiątkach książek i magazynów, były wystawiane w wielu krajach i muzeach, są kolekcjonowane na całym świecie i otrzymały najwyższe wyróżnienia przyznawane przez Portrait Society of America, Art Renewal Center, czy California Art Club. Julio Reyes obecnie mieszka i pracuje w zacisznym studio w północnej Kalifornii ze swoją żoną. Najbardziej znaczącymi źródłami inspiracji w jego sztuce są ludzie i szczególne miejsca. Obrazy Reyesa różnią się w dziedzinie współczesnego realizmu tym, że nie mają tzw. „akademickiej patyny”, jak sam artysta to nazywa. Jego sposób malowania odbiega znacznie od tego, czego nauczono go w Akademii, bo malarz stosuje nieco archaiczne materiały, mieszając np. temperę z jajkiem, sam sporządza barwniki. 

io Reyes, APPARITION, 2014, Oil on Panel, 107 x 152 cm, źródło: www.julioreyes.com

Ponadto Julio wcześnie ukształtował swoją estetykę poprzez zastosowanie zgaszonego, platynowego światła w obrazach oraz wprowadzenia rozległych, betonowych horyzontów południowej Kalifornii.  Jego ponure betonowe pejzaże przywołują na myśl współczesne znużenie światem. W dużej mierze puste, z wyjątkiem pozostałości przemysłowych, obrazy są kroniką skłonności ludzi do budowania i natychmiastowego porzucania, są kroniką ciągłej gonitwy za nowinkami, ciągłej zmiany. Na tym tle jego wrażliwe portrety są wynikiem starannej obserwacji. 

Julio Reyes, Untitled, Egg Tempera and Encaustic on canvas, źródło: www.julioreyes.com

Jego pejzaże i martwe natury wykonane z finezją i wirtuozerią są przepojone ukrytą narracją i jakimś tajnym znaczeniem oraz bardzo osobistym językiem symbolicznym. Sam tak o tym mówi: „Czasem dostaję jakiś błysk lub zauważam jakiś szczegół - jak wiatr łapie czyjeś włosy, lub jak światło pada na sztruksową kurtkę. Wtedy mnie to wciąga, musze to namalować". Jednak to, co mnie najbardziej porusza w jego obrazach to subtelne użycie koloru, mimo tego, że artysta trzyma się z dala od drastycznych barw, to jego obrazy aż wibrują, nawet jak są nieco zgaszone chromatycznie. Artysta tak mówi o swoim warsztacie: „Większość gotowych farb w tubkach jest dziś pełna wypełniaczy i stabilizatorów, a wiele firm oferuje mieszane odcienie w miejsce prawdziwych pigmentów. Rezultatem są słabsze kolory z powodu małej ilości pigmentów, a także pewna nijakość farby na palecie i pod pędzlem. Dlatego przekonałem się do tempery jajecznej. Tam wszystko sam kontroluję”. 

Julio Reyes, LONG SHADOWS, 2014, Oil on Aluminum, 33 x 61 cm, źródło: www.julioreyes.com

Reyes robi też samodzielnie olej lniany z orzechów włoskich, roztwór z nich musi odpowiednio zgęstnieć w świetle słonecznym, czasami nawet do roku, aby stał się bardziej „chwytliwy” na płótnie. Tę metodę samodzielnego przygotowywania olejów termoutwardzalnych odkrył sam, buduje też własne sztalugi, ręcznie mocując panele i blejtramy. Ale za dziwaczną paletą barw stosowanych przez artystę kryje się też inny powód. W szkole podstawowej, podczas rutynowych badań, odkryto, że Reyes ma wrodzoną wadę wzroku i jest częściowo ślepy na kolory. Trudno mu rozróżnić czerwień i zieleń, a także błękit i purpurę. „Ftalowe zielenie i błękity są trudne dla kogoś takiego jak ja” - mówi artysta. Jest to dla niego trudne, bo zdarzało się, że kończył na przykład portret, a potem dowiadywał się, że pomalował twarz na zielono. Julio Reyes mając akademickie wykształcenie artystyczne stara się łączyć przeszłość z teraźniejszością w sztuce. 

Julio Reyes, Untitled, Egg Tempera and Encaustic on canvas, źródło: www.julioreyes.com

Tak o tym mówi: „W naszych czasach istnieje ukryta melancholia - w pewien sposób związana z kulturową próżnią, która powstała w wyniku rozwoju postmodernistycznego etosu. Żyjemy w przekonaniu, że stare prawdy w sztuce zostały zburzone, ale nie dostrzegamy już tego, że żadna z nich nie została zastąpiona czymś nowym. To część powodów, dla których przedstawiam takie rzeczy jak wieże elektryczne, linie energetyczne i jałowe krajobrazy w taki sposób, jak to robię - aby uchwycić ten moment ogromnego zmęczenia i znużenia świata”. 

Julio Reyes, Untitled, Egg Tempera and Encaustic on canvas, źródło: www.julioreyes.com

Osobiście uważam, że w tym smutku jest jednak tragiczne piękno, które Reyes stara się przekazać. Bo ukazuje sprawdzonymi w sztuce technikami malarskimi nowy świat, tym samym, jego sztuka jest formą tkanki łącznej, między tym co odeszło i tym co jest teraz.

 Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i