Przejdź do głównej zawartości

Aron Wiesenfeld. Nomad z pędzlem w dłoni

 

Każdy, kto w dzieciństwie czytał „Baśnie” Andersena, „Bajki” Jana Brzechwy czy „Przygody Pana Kleksa” pamięta do nich ilustracje. Ja osobiście, nie do końca dziś pamiętam o czym były „Psie smutki”, czy „Ptasie plotki”, natomiast doskonale pamiętam ilustracje do wierszy Brzechwy, autorstwa legendarnego Jana Marcina Szancera. Dla mojej dziecięcej wyobraźni ilustrator był prawdziwym czarodziejem, godzinami mogłem patrzeć na kolorowe ilustracje, chłonąłem każdy szczegół, czy kolor. Gdy dostawałam nową bajkę to zawsze w pierwszej kolejności oglądałem ilustracje, a dopiero później ją czytałem. Dziś nie pamiętam już dobrze tych bajek, natomiast pamiętam doskonale każdą ilustrację. Na ile głęboko wrosły w moją dziecięcą wyobraźnię te ilustracje Szancera niech świadczy fakt, że dziś mało kto potrafi wyobrazić sobie Pana Kleksa inaczej jak przez te ilustracje, nawet, jeżeli kojarzymy postać przez aktora Piotra Fronczewskiego, to Pan Klesk ucharakteryzowany i ubrany jest w rekwizyty wymyślone przez ilustratora. 

Aron Wiesenfeld, Princess, 2006, charcoal on paper, 50x38 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

Ta niebywała siła ilustracji sprawiła, że Szancer był niewątpliwym ambasadorem dziecięcej wyobraźni, wśród ilustratorów nie miał sobie równych. Zresztą, jak opowiada córka artysty Małgorzata Szancer-Colson-Blanche, to ojciec bardzo poważnie podchodził do ilustracji, siedział godzinami w kawiarni z Janem Brzechwą  rysując postacie na papierowych serwetkach. Jednak zawód ilustratora, obarczony był pewną klątwą, wygnaniem  z ogrodu sztuk. Sam Szancer wspomina, że kiedy jego nauczyciel legendarny Xawery Dunikowski widząc jego prace zawyrokował, że ten będzie ilustratorem, to nie mógł pogodzić się z decyzją swego nauczyciela, bo chciał być prawdziwym artystą. 

Aron Wiesenfeld, The Wedding Party, 2012, oil on canvas, 70x95 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

W marcu tego roku mija 50 lat od śmierci legendarnego ilustratora, a ciągle jeszcze panuje powszechne przekonanie, że ilustracje są czymś poślednim w sztuce, czymś na co skazani są ci, którzy nie poradzili sobie w malarstwie, czy w grafice. Dlatego ilekroć spotykam prace, które ewidentnie zmierzają w stronę ilustracji, to bacznie się im przyglądam, bo wiem, jak trudną dziedziną jest ilustratorstwo. Kiedy po raz pierwszy stanąłem przed obrazami młodego amerykańskiego artysty Arona Wiesenfelda wiedziałem, że te prace na długo pozostaną w mej pamięci. 

Aron Wiesenfeld, Raft, 2020, oil in panel, 16x20 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

I tak też się stało, rozgościły się w niej na dobre i wiem, że przyznałem im stały azyl w moim imaginarium. Jego prace rozpięte w nastrojowych przestrzeniach aż pulsują melancholią i poczuciem głębokiej samotności. Młode, smukłe dziewczyny, są ukazane jakby na słabo oświetlonej scenie, gdzie ustawiono skąpe, cieniste krajobrazy, gdzie zbiega się dzikość i miasto, zaś pośrodku sceny pojawia się jakaś tajemnicza ścieżka lub portal. Patrząc na te obrazy nie wiemy, czy bohaterowie pójdą tą drogą, czy zrobią skok poza kompozycję, czy pozostaną, tak jak w intencji malarza, na progu swych decyzji, bo są niezdecydowani i pogrążeni w samotności, autorefleksji, wpatrując się w enigmatyczną pulsującą tajemnicą otchłań.

Aron Wiesenfeld, The Mill Pond, 2020, oil in panel, 12x20 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

            Aron Wiesenfeld urodził się w 1972 roku w Waszyngtonie w Stanach Zjednoczonych. Do tego, by zająć się sztuką miał wiele szczęścia, bo już w młodym wieku i otrzymał lekcje malarstwa i akwaforty od swojej babci, Betsey Straub Wiesenfeld, znanej artystki akwarelowej. Artysta tak wspomina ten moment: „Moja babcia robiła akwaforty z moim bratem i ze mną, pokazała nam jak używać akwareli i farb olejnych. Moja mama również wspierała nasze artystyczne wysiłki. Wyklejała taśmą wszystkie nasze rysunki na ścianach, kuchnia i jadalnia były dosłownie pokryte naszymi rysunkami. Mieliśmy też w domu kilka reprodukcji grafik takich artystów jak Rembrandt, Dürer i Sorolla i myślę, że miałem szczęście, że wiedziałem jak wygląda prawdziwa i wielka sztuka”. W latach 1990-1993 Wiesenfeld uczęszczał do Cooper Union School of Art w Nowym Jorku. Później, w 1996 roku, aplikował do Art Center College of Design w Pasadenie, w Kalifornii. 

Aron Wiesenfeld, The Line, 2020, oil in panel, 23x42 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

Tak wspomina ten czas i wczesne wybory zawodowe: „Po szkole średniej poszedłem na studia na Manhattanie. To była szkoła artystyczna, która skupiała się na sztuce abstrakcyjnej i konceptualnej. Zajęło mi około roku, aby zdać sobie sprawę, że nie nadaję się do tego typu sztuki. Lata dziewięćdziesiąte były ponurym okresem w świecie sztuki, jeśli ktoś był zainteresowany malarstwem figuratywnym lub realizmem. Jedyną sztuką, która mi pozostała to były komiksy". Dlatego też Wiesenfeld rozpoczął swoją profesjonalną karierę w wieku dwudziestu lat, kiedy to Neal Adams zaproponował mu pracę ilustratora przy komiksach marki Marvel. Ilustrator był na tyle dobry, że po pięciu latach został nominowany do prestiżowej nagrody Eisnera. 

Aron Wiesenfeld, Shell, 2019, oil in panel, 16x20 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

Pomimo sukcesu, Aron Wiesenfeld czuł, że komiks nie jest tym, czym chciałby się zajmować w sztuce, dlatego, ku zaskoczeniu wszystkich opuścił przemysł komiksowy. Kilka lat później organizuje już pierwszą indywidualna wystawę w Timmons Gallery w San Diego, a potem wystawia swe prace w galerii Arcadia Contemporary w Nowym Jorku. Tam też odnosi spektakularny sukces, po tej wystawie zakupiono większość z pokazywanych tam prac, kupili je zarówno kolekcjonerzy, jak i licznie przybyli celebryci. W wielu recenzjach przyrównuje się prace Wiesenfelda do Hoppera, bo jeden i drugi doskonale eksploruje w swym malarstwie ideę samotności. Trudno się dziwić, że z czasem prace plastyczne Wiesenfelda pojawiły się na okładkach licznych powieści, zbiorów poezji i okładkach albumów, dziś są też chętnie kupowane przez kolekcjonerów.

Aron Wiesenfeld, A Late Arrival, 2019, oil in panel, 11x13 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

            Co takiego przyciąga w jego pracach? Osobiście, kiedy stałem przed jego obrazami  pełnymi enigmatycznych scen i bohaterów, to moja wyobraźnia domagała się jakiegoś dopowiedzenia, dokończenia zainicjowanej w obrazie historii. Ponadto, jego prace są przesiąknięte głębokim romantyzmem i tajemnicą, a to dzisiaj rzadkość w sztuce. Jego obrazy zazwyczaj skupiają się na młodych kobietach i dziewczynach, często odizolowanych w wiejskich i naturalnych krajobrazach lub na opustoszałych ulicach miast, gdzie wyczuwa się instynktownie jakieś zagrożenie. W swoich onirycznych obrazach Aron Wiesenfeld przedstawia głównie młode kobiety w chwilach wyciszonej refleksji. 

Aron Wiesenfeld, Night Grove, 2016, oil on panel, 19x24 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

Prace Wiesenfelda często rozgrywają się na zewnątrz, w miękko oświetlonym otoczeniu, o zmierzchu. Młode kobiety w ciszy obserwują otoczenie lub znajdują się na krawędzi wejścia do nowej sfery. Pierwszym skojarzeniem, które mi towarzyszyło, kiedy patrzyłem na te obrazy, to potraktowanie tych postaci niczym z bajek, ale tych współczesnych. Jeden z krytyków, napisał słusznie, że te portrety nastolatek są jak postacie „wifipodobne”, te współczesne, młode dziewczyny, wydają się być dziećmi na granicy dorosłości, wraz z wszystkimi lękami i strachem przed dorosłością, wydają się z trwogą patrzeć na świat, który je otacza. 

Aron Wiesenfeld, The Return, 2014, oil on linen, 16x12 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

To bycie pomiędzy etapami życia rezonuje jak echo w krajobrazie, który zamieszkują - nie jest to ani miasto, ani wieś, ale jakaś kraina między rzeczywistością a snem. Bohaterowie obrazów wpatrują się w te progi, jakby chcieli przedostać się na drugi brzeg, ale jest on poza ich zasięgiem. Geniusz ilustracyjnych prac Wiesenfelda polega na tym, że zabiera nas razem z bohaterami obrazów w tą magiczną podróż. Może wynika to również z charakteru artysty, który tak siebie opisuje: „Zawsze czułem się nieco wyobcowany, zwłaszcza w sytuacjach społecznych. Stało się to później tematem moich obrazów, ale nie jest to bynajmniej tylko negatywne zjawisko. Uwielbiam ideę bycia pomiędzy miejscami, szukania własnej ścieżki. Samotność zawsze była dla mnie synonimem wolności, co oznaczało możliwość dokonywania własnych wyborów, odkrywania i podejmowania związanego z tym ryzyka. Ta wolność to coś, o co czasem musiałam walczyć i to jest też w moich obrazach.”

Aron Wiesenfeld, Border, 2014, oil on canvas, 56,5x80 in, źródło: www.aronwiesenfeld.com

            Ilekroć przywołuję w pamięci prace Wiesenfelda to przychodzą mi wczesne wspomnienia z ilustracji Szancera, który potrafił do tego stopnia zawładnąć moją dziecięcą wyobraźnią, że jego ilustracje wryły się jak tatuaż w mą pamięć dzieciństwa. Po pięćdziesięciu latach od śmierci legendarnego Szancera znalazłem podobną odsłonę ilustracji u amerykańskiego artysty. I wbrew temu, co mówią niektórzy, dla mnie ilustracje Wiesenfelda należą do tego, co nazywam dobrą sztuką, bo rozgościły się one na w moim imaginarium i służą jako czasem jako sceneria do snów lub marzeń.

 

                                 Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych