Przejdź do głównej zawartości

Sztuka kontrastu. Nigel Cox.

 

Renesansowy „Traktat o malarstwie” autorstwa Leona Battisty Albertiego jest dziś przywoływany głównie w kontekście przepięknej metafory obrazu, który ma być jak okno w ścianie. Jednak zapomina się, że zaproponowana przez Albertiego metafora okna, uzupełniona była jeszcze jednym warunkiem, który gwarantował dobre malarstwo: za oknem musi się wydarzać jakaś ciekawie malarsko opowiedziana historia, która zatrzyma nasz wzrok i przykuje naszą uwagę. Gdy opowiedziana historia będzie banalna, albo będzie przypominała, to co zwykle widzimy na co dzień przez okno, nie zwróci to naszej uwagi. Wiele pokoleń artystów wcielało w życie tą albertiańską radę i na różne sposoby walczyło o uwagę odbiorców. Jedną z metod, która gwarantowała zatrzymanie wzroku na kompozycji było użycie ostrego kontrastu. 

Nigel Cox, Metaphor, 24" x 24", Oil on linen, źródło: www.njcox

I tak, kontrast w malarstwie, czy to abstrakcyjnym, czy też figuratywnym, odnosił się do ostrego zaznaczenia różnic między elementami kompozycji. Najczęściej w malarstwie wykorzystuje się kontrast kolorystyczny, to on buduje wewnętrzne napięcie i dynamikę obrazu, podkreślając jakiś ważny wybrany element kompozycji, nadając mu odpowiednią siłę wyrazu malarskiego. Kiedy w 2018 roku byłem w galerii Hegemann w Monachium zatrzymały moją uwagę tego typu obrazy, które użycie kontrastu podniosły na wysoki poziom, to wręcz kontrast budował całą ich siłę oddziaływania. Widać było, że ich autor świadomie zastosował użycie silnego kontrastu w celu zwiększenia czytelności i podkreślenia ważności wybranego elementu, innymi słowy, zrobił tak, jak zalecał Alberti, opowiadał w obrazach jakąś ciekawą historię. 

Nigel Cox Exodus | 30" x 48" | Oil on linen, źródło: www.njcox

Kiedy podszedłem do minimalistycznie malowanych kompozycji, które na jednolitym tle przedstawiały ostrą sylwetkę namalowaną w mistrzowski sposób, patrzyłem na nie z zainteresowaniem. Ich autor, irlandzki malarz Nigel Cox prezentował zgaszone, najczęściej jednobarwne tło, w którym dopatrzyć się można było kształtów architektury, przyrody, czy nawet żywiołów. Te zgaszone tła wręcz niosły, na zasadzie kontrastu, głównego bohatera obrazu, w zależności od użytego kontekstu, dawały dobry efekt dynamicznego napięcia lub cichego spokoju.

Nigel Cox Divergent II | 24" x 24" | Oil on linen, źródło: www.njcox

            Nigle Cox urodził się w 1959 roku w Dundalk w Irlandii. Dorastał w licznej rodzinie, bo miał trzy siostry, Sandrę, Jacqui i Nicolę. Dzieci Coxów uczęszczały do Dundalk Grammar School, jedynej protestanckiej szkoły w okolicy. Program nauczania obejmował wszystkie zwykłe przedmioty, ale brakowało w nich kursów artystycznych, dlatego też młody Nigel był szczególnie zainteresowany matematyką, biologią i geografią. Po skończeniu szkoły średniej w 1977 roku opuścił Irlandię, aby studiować technologię radarową w Riversdale College of Technology w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii, gdyż marzył o tym, by zostać oficerem radiowym w marynarce handlowej. Jego marzenie spełniło się zaraz po ukończeniu studiów, wtedy to dołączył do Transglobe Expedition jako oficer radiowy marynarki handlowej. I ta trzyletnia ekspedycja dokonała pierwszego opłynięcia kuli ziemskiej przez bieguny północny i południowy wzdłuż południka Greenwich. Podczas wyprawy Transglobe Expedition, której patronem był książę Karol, Cox przebywał przez długi czas w odległych miejscach, otoczony wyłącznie rozległymi i opuszczonymi przestrzeniami, które później wywarły tak głęboki wpływ na jego sztukę. 

Nigel Cox THE NORTH FACE 61 X 122CM, źródło: www.njcox

W trakcie rejsu zakochał się w pustych krajobrazach, których doświadczył. Pozostaną one częścią jego malarstwa do dziś. Podczas wyprawy Nigel Cox po raz pierwszy sięga po szkicownik i akwarele, tworząc ilustracje do swojego dziennika. Wszystko to zmieniło się w połowie lat 80-tych, kiedy Cox pojechał na weekend do Hamburga w Niemczech i został tam na sześć lat. To właśnie tam po raz pierwszy zaczął uważniej przyglądać się sztuce wizualnej, a do tego, jego matka wysłała mu w prezencie małą akwarelę.  Cox był nią zafascynowany. Kiedy zapytał matkę, czy mógłby dostać kolejną pracę, był rozczarowany, gdyż dowiedział się, że małe dzieło jest poza jego zasięgiem cenowym. To skłoniło go do kupienia sobie pędzli i akwareli i spróbowania namalowania czegoś podobnego. Mniej więcej rok później Cox wystawił swoje pierwsze akwarele pod pseudonimem na majowych targach sztuki organizowanych przez jego najstarszą siostrę Sandrę w Dundalk.

Nigel Cox Trip II, Oil on linen, źródło: www.njcox

 Przez następne pięć lub sześć lat kontynuował malowanie, a ostatecznie wystawiał w Niemczech, Paryżu i Irlandii. Pod koniec lat 80. siostra Coxa wysłała mu na Boże Narodzenie farby olejne i płótno, dając mu subtelną wskazówką, że może on poszerzyć swoje horyzonty jako malarz. Przez sześć miesięcy leżały nietknięte, podczas gdy on próbował zebrać się na odwagę, by spróbować. Ostatecznie zaczął tworzyć abstrakcyjne obrazy, zapoznając się z medium olejnym. Stopniowo zaczął włączać surrealistyczne krajobrazy do swoich obrazów, zanim podjął próbę malowania postaci. To, co jest niezwykle ciekawe to fakt, że Nigel Cox nie ma żadnego formalnego wykształcenia artystycznego, podąża własną ścieżką studiowania technik, których nauczył się wyłącznie z książek. Artysta tak wspomina ten moment, w którym zetknął się ze sztuką: „W sztuce jestem samoukiem. Wyprawa Transglobe Expedition otworzyła mi oczy na samotność i rozległe krajobrazy, potem głowiłem się jak tą nieskończoność oddać na kartce papieru. 

Nigel Cox The Black Basque, Oil on linen, 76.2 W x 91.4 H x 2.5 D cm, źródło: www.njcox

Obecnie wszystko zaczyna się od pomysłu... a potem obserwowania nieznajomych na ulicach Londynu. Jako malarz pracuję na podstawie własnych zdjęć. Tak więc wiele dni spędzam na ulicach, fotografując zupełnie obcych ludzi z pewnej odległości, aby nie byli świadomi obserwacji i abym mógł uchwycić  ich prawdziwą osobowość. Te zdjęcia są potem bazą do szkiców postaci na płótnie po stworzeniu odpowiedniego tła. W akcie twórczym jestem dokładny, dlatego maluję metodycznie, najpierw skórę potem ubieram modela w różne stroje, czasem je zmieniam, włosy dodaję na końcu. Czasami drastycznie zmieniam sylwetkę lub ubranie i rozwijam je, a innym razem po prostu maluję dokładnie tak, jak jest. Potem robię korekty, dopracowując i dodając głębi, a potem jeszcze raz, dodając najdrobniejsze szczegóły i dostosowując obszary, które wymagają poprawek. Uwielbiam wręcz detale i potrafię się w nich zatracić na długie godziny. Maluję ludzi w pustych przestrzeniach. Uwielbiam ten pierwszy moment obserwacji, kiedy ludzie nie są świadomi, że są podglądani, co sprawia, że są oni bardziej naturalni, a to z kolei może to nadać pracy nieco surrealistyczny charakter”.

Nigel Cox Trip I, Oil on linen, źródło: www.njcox

            Kiedy patrzyłem na obrazy samotnych postaci, zazwyczaj z twarzami widocznymi tylko w połowie, jeśli w ogóle, umieszczonymi na minimalistycznym tle, to zastanawiałem się nad genezą tej formy sztuki, nad wykorzystaniem idei kontrastu. W serii obrazów widzimy, na przykład, kobietę pochłoniętą wyprawą na zakupy, inną kobietę skupioną na telefonie komórkowym, młodego mężczyznę zaangażowanego w pisanie SMS-ów. Jest to zapis obserwacji świata, w którym obecnie żyjemy - tak połączonego z ledwo zarysowanym tłem, które jest niewidoczne dla głównych bohaterów, nieświadomych tego, co dzieje się wokół nich, gdy zanurzeni są w codzienności. Jako baczny obserwator Nigel Cox wyciąga zwykłych ludzi z ich ruchliwego otoczenia i umieszcza poza kontekstem, w minimalistycznych pustych krajobrazach. 

Nigel Cox Divergent 1 | 24" x 24" | Oil on linen, źródło: www.njcox

Jak się okazuje, wrzucając postronnych przechodniów w puste przestrzenie kreuje zupełnie inny kontekst, który sprawia, że postacie zmieniają swój charakter. Może i jest to malarstwo zbyt minimalistyczne, zbyt proste, ale właśnie ten minimalizm, doskonałe operowanie kontrastem sprawia, że mi się te obrazy, po prostu, podobają się.


Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych