Przejdź do głównej zawartości

Oko, pędzel, płótno, czyli jak wydobyć piękno z pospolitości. Santiago Carbonell

   Zwyczajowo spory naukowców przyjmujemy z pewną dozą dystansu, bo kogo na co dzień zajmuje teoria, która próbuje zintegrować ogólną koncepcję względności Einsteina z teorią kwantową, kto zastanawia się nad teoriami chaosu, wielkiej unifikacji, czy teorią pamięci molekularnej? Są to tak odległe zagadnienia od codzienności, że stanowią wyłącznie domenę sporu intelektualnego, z którego i tak niewiele dla nas wynika. 

Santiago Carbonell, Persian Mourning, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 

Kiedy zatem natknąłem się na artykuł, w którym dwu teoretyków sztuki spierało się o klasyfikację malarstwa współczesnego ekwadorskiego malarza Santiago Carbonell, potraktowałem to jako osobliwą i kuriozalną dyskusję. Ale artykuł nie dawał mi spokoju, dlatego w pierwszej kolejności zapoznałem się z przedmiotem sporu, czyli z dorobkiem artystycznym ekwadorskiego malarza, a potem przeczytałem dokładnie artykuł, w którym autorzy spierali się o to, czy ekwadorski malarz skupia się na przedstawianiu rzeczywistości w sposób wierny kładąc większy nacisk na naukowe, często deterministyczne, podejście do obrazu świata, czy raczej stara się badać widzialny świat używając maniery romantycznej z całym jej sztafażem upiększania rzeczywistości? 

Santiago Carbonell, Deja vu, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 

I cały ten jałowy spór nie miałby większego znaczenia, gdyby nie fakt, że obrazy ekwadorskiego malarza bardzo mi się spodobały. Byłem wręcz wdzięczny autorom, że zwrócili mi uwagę na tego mało znanego artystę. I nie miało to dla mnie wielkiego znaczenia, czy jego sztuka jest bliższa hiperrealizmowi, naturalizmowi czy surrealizmowi, bo od jego obrazów biła jakaś magiczna aura. Kilka lat później, również przez zupełny przypadek, trafiłem na wernisaż jego prac. 

Santiago Carbonell, Lilith, OIL ON CANVAS, 2000, 90 X 170 CM, źródło: www.inverarteartgallery.com 


Wtedy już, od tych wielkoformatowych obrazów nie mogłem oderwać oczu. Patrzyłem w zachwycie jak malarz koncentruje się na sztuce jako narzędziu przedstawiania wybranego fragmentu rzeczywistości, nadając mu rangę czegoś wyjątkowego. Patrzyłem w zachwycie na to, co wydawać się może na pierwszy rzut oka zupełnie pospolite, jak choćby wizerunek nagich pleców kobiety, a na obrazie, pod pędzlem Santiago Carbonella przedstawiony widok przekształca się w zjawisko. Była w tym jakaś magia, bo z jednej strony doskonale wiedziałem, że artysta, stara się oddać rzeczywistość z jak największą precyzją, dba z pieczołowitością o uzyskanie w kompozycji dokładnych proporcji, kolorów i detali, ale finalnie, wręcz paradoksalnie, obraz daleki jest od lustrzanego odbicia, lub od fotografii. 

Santiago Carbonell w swoim studio, źródło: www.inverarteartgallery.com 


I nie jest to zwykła tendencja do idealizacji. Jego obrazy dostarczały raczej delikatnych wskazówek dotyczących nastroju, emocji lub tematu dzieła, jednocześnie przekraczały one granice realnego świata przypominając raczej sen lub marzenie. Santiago Carbonell urodził się w 1960 roku w Quito w Ekwadorze. Zaczął malować w wieku 6 lat, głównie za sprawą swojego ojca, który już od najmłodszych lat zaszczepił w nim umiłowanie do malarstwa. Żelazna dyscyplina młodego malarza, wytrwała nauka i wyrafinowany talent samouka doprowadziły go do podróżowania po świecie w poszukiwaniu sztuki. W wieku 26 lat  wyemigrował do Meksyku, później do Hiszpanii, gdzie przez jakiś czas studiował malarstwo w Barcelonie. 

Santiago Carbonell, Untitled, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 


Dziś mieszka w Meksyku z żoną i dziećmi i uczy sztuki na uniwersytecie w Santiago de Querétaro w środkowym Meksyku. Jego obrazy cenione są głównie za to, że w nich rozpoznajemy siebie, nasze słabości i nasze marzenia Jego obrazy są też wierne tradycji, która prowadzi do wyraźnych różnic między tym, co postrzegamy na co dzień, a tym, co pokazuje nam malarstwo.  Santiago Carbonell tak o tym mówi: „Fotografia po zaoferowaniu swoich usług i dostarczeniu nam pewnego obrazu, zostaje odstawiona, nie jest więcej pomocna w procesie twórczym, bo malarz  jest odpowiedzialny za głębokie widzenie, to znaczy dostrzeganie tego, czego nie można zobaczyć natychmiast, bo wtedy sztuka byłaby bezużytecznym, zbędnym duplikatem rzeczywistości widzialnej. A malarstwo wymaga takiej formy, by wydobyć to, co jest estetyczne. 

Santiago Carbonell, Untitled, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 



Dlatego malarz błądzi wzrokiem po zwykłych zakamarkach i drobnych przedmiotach, dostrzegając ich godność. Uchwycenie drobnych szczegółów za pomocą tradycyjnego ścisłego i dokładnego rysunku, pokazuje tak na prawdę, pracę artysty i jego wiarę w ważność rzeczy tego świata, jego odcieni, jego formy, jego obecności. Dlatego ja maluje z dokładnością rzemieślnika.” Kiedy patrzyłem na obrazy ekwadorskiego malarza miałem pełną świadomość tego, że jest on kimś, kto specjalnie dla nas wybiera te dary oferowanych przez świat, dary które mają specyficzne i indywidualne cechy, które mogą być drogą do tego, by zwrócić uwagę na to, co wydaje się często w codzienności nieistotne i nie warte naszej uwagi. To, co mnie porusza, to fakt, że ekwadorski malarz porzucił w pewnym momencie akademię, pozostając samoukiem. 

Santiago Carbonell, Untitled, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 



Tak wspomina ten moment: „Lubię się uczyć, ale nienawidziłem studiować. Może miałem szczęście, że kiedy miałem piętnaście lat to rewolucja maoistowska była w modzie, i paradoksalnie to dzięki Mao nauczyłem się, że pierwszą rzeczą, którą muszę zrobić, to samodzielna reedukacja. W moim przypadku sam się wyedukowałem.  Jest takie zdanie, które bardzo lubię: Właśnie porzuciłem studia, aby móc kontynuować edukację. Ono pasuje właśnie do mnie. Dlatego też wstaję bardzo wcześnie każdego ranka, o czwartej nad ranem i pracuję przez około dziesięć godzin z rzędu, do trzeciej po południu. Bo trzeba pracować każdego dnia, uważam malarstwo za bardzo zdradliwą, psotną boginię, która, jeśli się nią nie zajmiesz, bardzo możliwe, że odejdzie z kimś innym, a ty pozostaniesz sam”.

Santiago Carbonell, Untitled, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 


Trudno wśród współczesnych malarzy znaleźć tak wielką miłość i oddanie dla świata sztuki. A ona odwzajemnia się w obrazach. To, po prostu, widać. Ten malarz samouk z Ekwadoru od wielu lat stara się wszelkimi dostępnymi środkami w sztukach plastycznych ukazać głębię człowieka, jego portrety od lat mnie fascynują, niezależnie od tego czy są one namalowane w nurcie hiperrealizmu, symbolizmu, nadrealizmu. Artysta maluje w bardzo klasycznej technice, obecnej w historii sztuki od wczesnorenesansowego okresu. 

Santiago Carbonell, Untitled, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 


W swych portretach, drobiazgowo dbając o kwestie warsztatowe, przykłada niezwykłą wagę do spojrzenia, gestu, stroju, oświetlenia, czy kadrowania kompozycji. Sam artysta przyznaje, że w malarstwie interesuje go wyłącznie jeden temat: postać człowieka oddana w głęboko intymnym i poetyckim charakterze. Artyście udało się stworzyć to, co jest tak trudno osiągalne w malarstwie, bo stworzył swój własny i rozpoznawalny styl. 

Santiago Carbonell, Untitled, oil on canvas, źródło: www.inverarteartgallery.com 


Malowane przez niego smukłe, marzycielskie, niemal efemeryczne dziewczęta trudno pomylić z pracami innych artystów.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i