Przejdź do głównej zawartości

Azjatyckie odkrywanie piękna. Osamu Obi.

 

Zwyczajowo malarstwem realistycznym określa się styl artystyczny, który dąży do jak najwierniejszego oddania rzeczywistości widzialnej w dziełach malarskich. Dlatego też artyści malujący w tej manierze przykładają ogromną wagę do odwzorowania każdego detalu kompozycji, z największą precyzją zachowując naturalne proporcje i kształty zgodnie z ich rzeczywistym wyglądem. Wśród licznych dzieł tego typu wyszczególnia się nurt zwany hiperrealizmem, który dąży do osiągnięcia efektu obrazu, które jest niemal identyczny z fotografią. Przyznam się szczerze, że nigdy nie darzyłem wielką atencją malarzy hiperrealistów, mimo ich wielkich starań, by przekroczyć granicę między sztuką a rzeczywistością, używając malarskich narzędzi do tworzenia niemal fotograficznych obrazów. 

Osamu Obi, S10, 53 x 53 cm, oil on panel, 2015, źródło: www.osamu-obi.com

Całkowicie niezrozumiałe dla mnie jest to, że osiągając tak wielki poziom zdolności warsztatowych, można spędzić miesiące na przerysowywaniu fotografii na płótno malarskie, tylko po to, by ktoś w akcie zachwytu i zaskoczenia wykrzyknął: A ja myślałem, że to zdjęcie, a to jest obraz! Dlatego, kiedy będąc w Tokio zauważyłem w metrze wielką reklamę zachwalającą otwarcie wystawy współczesnego malarza Osamu Obi, który był reklamowany jako hiperrealista, podszedłem do zaproszenia z pewną dozą sceptycyzmu. Ale i z zaskoczeniem, bo do reklamy dołączony był portret malarski, który absolutnie nie był namalowany w manierze hiperrealistycznej, bo przedstawiony temat był zdecydowanie idealizowany niemal w romantycznej manierze, a malarstwo hiperrealistyczne raczej stara się unikać tego rodzaju idealizacji. 

Osamu Obi, S6, oil on panel, 2023, źródło: www.osamu-obi.com

Zaintrygowany udałem się wiec na wystawę. Już na wstępie zauważyłem, że artysta maluje nieco paradoksalną techniką zwaną „szkicem olejnym". Paradoksalną, bo olej jest zazwyczaj kojarzony i używany jako medium malarskie do pełnych obrazów, a nie do szkiców, szkice są zwykle wykonywane przy użyciu ołówka, węgla, pastelu lub tuszu. Kiedy z uwagą oglądałem kolejne obrazy, które przedstawiały głównie portrety kobiet, zaobserwowałem, że malarz traktuje portret bardziej luźno, używa olejów w bardziej improwizowany sposób, tworząc raczej wyobrażenie niż wierne odwzorowanie modelki. Dlatego też, nigdy nie maluje z fotografii. Kiedy przechodziłem od obrazu do obrazu zdałem sobie sprawę, że japoński artysta chce za pomocą malarstwa ukazać coś ogólnego, a zarazem coś bardzo trudnego. Bo chce w obrazie ukazać zagadkę kobiecości. 

Osamu Obi, F20, oil on panel, 2021, źródło: www.osamu-obi.com

To trudne, zwłaszcza dziś, w dobie zmieniającego się oblicza kobiet, jej ról, zadań, ambicji, tego rodzaju próby będące autorskim komentarzem są dla mnie zawsze wyjątkowo ciekawe i cenne. Bo jak ukazać w kompozycji malarskiej zarówno biologiczne cechy związane z płcią żeńską obejmując jednocześnie kwestie ról społecznych, tożsamości kulturowych, aspektów psychologicznych i tych indywidualnych, jednocześnie unikając stereotypów. Co prawda można przyjąć pewną podpowiedź ze strony psychologii, która kobiecość definiuje jako względnie stałą charakterystykę obejmującą cechy, wygląd, zainteresowania i zachowania, które są powszechnie uważane za kobiece. Jednak jak się nad tym zastanowimy, to niewiele nam to daje, bo kobiety są tak różne, że każda próba zamknięcia ich w jednej definicji, jest tak samo daremna, jak próba opisu smaku czekolady. Bo jak słowami opisać smak czekolady? 

Osamu Obi, S100, oil on panel, 2021, źródło: www.osamu-obi.com

Jest słodka czy gorzka, biała czy ciemna, czy ma w sobie bakalie czy powinna być czystym smakiem prażonego kakao, czy prażonej kawy i lukrecji? A może najlepsza jest z domieszką chili? Tak samo próba opisania czy zdefiniowania kobiecości jest daremna, to jak boksowanie się z mgłą albo próba stemplowania powietrza. jednak im dłużej patrzyłem na portrety azjatyckich kobiet autorstwa Osamu Obi, tym bardziej byłem przekonany, że być może kobiecość i trudno zamknąć w opisie, w słowach, definicjach i terminach, ale można ją pokazać w malarstwie. 

Osamu Obi, F30, oil on panel, 2020, źródło: www.osamu-obi.com

Japoński artysta, w moim przekonaniu, jest jednym z niewielu współczesnych malarzy, którym udało się ukazać kobiecość, jej sedno, połączyć w widzialnym to, co zmysłowe przy jednoczesnym ukazaniu jej wnętrza. Innymi słowy, udało się japońskiemu artyście w cyklu portretów otworzyć pewną magiczną przestrzeń i połączyć to, co widoczne, z tym, co stanowi tajemnicę wnętrza kobiety. Co ciekawe, mimo tego, że artysta portretuje swe modelki półnago i można tego rodzaju kompozycje zaklasyfikować jako akty, lecz są to akty szczególnego rodzaju. Nie ma w nich nawet krztyny wulgarności, ukazania czystej, wręcz anatomicznej nagości, jest raczej delikatne kuszenie zmysłowością, jest ukazany pewien magnetyzm, który nigdy nie przeradza się w czyste pożądanie. 

Osamu Obi, S20, oil on panel, 2019, źródło: www.osamu-obi.com

Portretowane młode kobiety, które możemy podziwiać na jego obrazach, są anielsko delikatne, aksamitne i niewinne, dlatego też te obrazy są tak są hipnotyzujące. Bije od nich jakaś tajemnicza aura. Artysta świadomie ukazuje piękno kobiet na tle obdrapanych ścian, połamanych konarów drzew, wytartej podłogi i starych sprzętów, bo dobrze wie, jak działają wizualnie tego rodzaju kontrasty. Oczywiście istnieje wiele powodów w sztuce, by pokazać nagość kobiet. Może być to zwykłe pożądanie piękna kobiecego ciała, czyli zaspokojenie pożywką nagości żądzy męskiej. Jednak w niektórych przypadkach, tak jak w malarstwie japońskiego artysty, przedstawiona nagość wydaje się być tylko pretekstem do tego, by pokazać coś więcej. 

Osamu Obi, Hitomi. F40, oil on panel, 2015, źródło: www.osamu-obi.com

Patrząc na portretowane azjatyckie kobiety odnosimy wrażenie, że są one niewinne, kruche i słabe. Jednak im dłużej patrzyłem na te obrazy, tym bardziej widziałem ogromną siłę kobiecości. I nie chodzi tu wyłącznie o sam zmysłowy wygląd, ale o cały zespół cech, które zamknięte są pod powłoką cielesności, jak choćby kobieca intuicja, opiekuńczość, empatia, wrażliwość, delikatność, uczuciowość, łagodność, zdecydowanie, czy, po prostu, zwykłe ciepło.

Osamu Obi, M8, oil on panel, 2015, źródło: www.osamu-obi.com

            Osamu Obi urodził się w 1965 roku w Kanagawie w Japonii. Już w szkole średniej uczył się rysować samodzielnie, biorąc udział w licznych konkursach plastycznych. Kiedy był w liceum, w jednym z muzeów odbywała się duża wystawa prac Rembrandta. Młody Osamu Obi był zszokowany tym, co tam zobaczył. Ekspresja światła w prezentowanych obrazach była na tyle niesamowita, że to wydarzenie sprawiło, że malarstwo, które traktował dotychczas jako hobby w szkole średniej przekształciło się w poważne plany. Osamu Obi ukończył więc studia licencjackie i magisterskie na Musashino Art University w zachodnim Tokio, jednym z wiodących uniwersytetów artystycznych w Japonii. Po otrzymaniu różnych nagród artystycznych, w latach 2010-2012 studiował w Paryżu w ramach zagranicznego stypendium artystycznego japońskiej Agencji do Spraw Kultury. Tam tez wykonywał liczne kopie dzieł Rembrandta i innych artystów, tam też nauczył się techniki szkicu olejnego. Tak o tym mówi: „Czym jest szkicowanie olejne? Często jestem o to pytany. Ludziom wydaje się, że istnieje jakaś specjalna technika o takiej nazwie, ale tak nie jest. Kiedy wyszukuje się obrazy w Internecie za pomocą terminu „szkic olejny”, to prace, które się pojawiają, są różnorodne i najczęściej są to  prace Rubensa i Rembrandta. 

Osamu Obi, S10, 53 x 53 cm, oil on panel, 2013, źródło: www.osamu-obi.com

Początkowo zacząłem używać terminu „szkic olejny”, kiedy kopiowałem Rembrandta w Luwrze. Metodą prób i błędów doszedłem do medium, którego używam dzisiaj, a kiedy go zacząłem używałem, zdałem sobie sprawę, że jest to medium z wyboru, służące do szybkiego malowania i to właśnie pokochałem. Rubens pozostawił po sobie wiele szkiców olejnych. Są to głównie studia całych kompozycji lub ich części w ramach przygotowań do większych dzieł, ale pod pewnymi względami są to jego najbardziej oryginalne prace, w przeciwieństwie do większych dzieł wykonanych w warsztacie jako wspólny wysiłek. Linie na takich szkicach, narysowane jak notatki, są żywe, a same tańczące pociągnięcia pędzla mają swój własny urok. Większość z nich została namalowana w ciągu kilku godzin i tylko lekko zabarwiona szkliwami po wyschnięciu. To, co jest inne w tej technice, to czas spędzony nad każdym dziełem. Podczas gdy ukończenie normalnego obrazu olejnego zajmuje jeden lub dwa miesiące a czasem rok, szkic olejny zajmuje po jednym dniu na podkład i warstwę koloryzującą, a następnie w drugim dniu dodanie wykończenia”.

時の肖像A Portrait of Time), 2016 – 2019, 227.3×227.3 cm, oil on canvas. Part of the IBEX Collection, źródło: https://www.toyotomi.jp/toyotomeets/magazine/43273

Kiedy w tokijskiej galerii oglądałem te zarówno wielkoformatowe obrazy, jak również mniejsze szkice olejne, zdałem sobie sprawę, że japoński malarz wybrał wyboistą ścieżkę kariery artystycznej, bo co nowego można powiedzieć w kwestii portretu kobiet? A jednak można, bo Osamu Obi wydaje się być nie tylko bacznym obserwatorem, ale posiada jakiś wewnętrzny sonar, który wyszukuje to, co ogólne, to co stanowi syntezę piękna. I co więcej, potrafi to przełożyć na język plastyki. Osamu Obi panując doskonale nad kwestiami warsztatowymi wydobywa w swych obrazach tajemniczą aurę, pobudza sensualność, otwierając skomplikowaną przestrzeń między zmysłowością i niewinnością, przestrzeń, która aż iskrzy energią. Wiem, że nie jest to malarstwo dla każdego, ale mi się te obrazy, po prostu, bardzo podobały.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych