Przejdź do głównej zawartości

Od kaskadera do malarza. Jamie Perry.

 Każda kompozycja malarska jest pewnego rodzaju zagadką. Bo bywa tak, że obraz, na który patrzymy jest głęboko przemyślany, każdy znajdujący się w nim element jest dopasowany i oddany z drobiazgowością i dbałością o szczegóły, z ogromną starannością budowane są kolejne warstwy kompozycji, ale bywa i tak, że podobają nam się obrazy bardzo oszczędne, w których postawiono zaledwie kilka kresek. Tak jest w przypadku rysunków Stanisława Wyspiańskiego. Kilka zamaszyście postawionych kresek kolorową kredką składa się na portret o ogromnej głębi psychologicznej. Nie ma tam gadulstwa malarskiego, tzw. „wylizywania” rysunku w celu oddania każdego detalu, ot kilka kresek i portret gotowy. Co więcej, każda próba dodania czegokolwiek do rysunku psuje go. Ale by wykonać tego rodzaju pracę trzeba mieć odpowiednio uformowaną wyobraźnię, by wiedzieć, że prostota jest szczytem wysublimowania, jak pisał w „Traktacie o malarstwie” wielki Leonardo da Vinci. 

Jamie Perry. Crossways, 2022. Acrylic on canvas. 61 × 61 cm, źródło: www.jamieperryart.com

Bo w tym wypadku umiejętność upraszczania oznacza eliminację zbędnego, by to, co niezbędne mogło przemówić z całą mocą. Od lat chętnie patrzę na malarstwo, które cechuje niezwykła prostota. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem w galerii obrazy amerykańskiego współczesnego malarza Jamie Perry’ego przypominały mi one trochę plakaty reklamowe. Namalowane były czystymi kolorami, bardzo oszczędnie jeżeli chodzi o przedstawiany przedmiot, najczęściej był to samotny dom, bądź wizerunek człowieka na tle obrazu czy piktogramu. 

Jamie Perry. Diverging #5, 2021. Acrylic on canvas. 91.4 × 91.4 cm, źródło: www.jamieperryart.com

Ale im dłużej stałem przed kolejnymi obrazami, tym bardziej dostrzegłem w ich prostocie jakieś ukryte wewnętrzne piękno. Artysta w tej prostocie budował obraz w oparciu o jakiś wybrany element, który stanowi główną oś kompozycji. Widzimy na jego obrazach mężczyznę zagubionego w myślach, wpatrującego się w abstrakcyjny obraz, kobietę stojącą na podjeździe z walizką, podczas gdy jej twarz leży poza kadrem, obserwujemy samotny dom na prerii pod zachmurzonym niebem. Postacie na jego obrazach są najczęściej bez twarzy, mężczyźni zazwyczaj noszą garnitury i kapelusze, czasem trzymają w dłoni otwarty parasol, kobiety ubrane są z ogromną elegancją w stylu lat pięćdziesiątych. 

Jamie Perry, Moving on #4, Acrylic on canvas, źródło: www.jamieperryart.com 

Wszystko to dodaje atmosfery tajemniczości. Każdy z tych obrazów przepełniony jest nieskończonymi możliwościami, jakie niesie ze sobą interpretacja, budowanie historii. Perry w swych obrazach pozostawia nam wizualny uchwyt do snucia historii zapoczątkowanej na obrazie, w tym sensie jego prace są bardzo narracyjne. Czasem jego kompozycje zbudowane są na ostrych przeciwieństwach, na przykład, kiedy przedstawia budowlańców, którzy pod ciemnym i złowieszczym niebem, malują słoneczny dzień na billboardzie, tak samo jest w obrazie, który przedstawia mężczyzna drzemiącego ze spuszczoną głową na ławce w muzeum, przed obrazem Jacksona Pollocka, który, jak wiadomo był akcjonistą i malował wściekle rozpryskując farbą. 

Jamie Perry, Sleepy Sunday, 36 x 36 in/91 x 91 cm, Acrylic on canvas, źródło: www.jamieperryart.com 

Zestawienie tych przeciwieństw w obrazie daje początek jakiejś intrygującej opowieści. Artysta nie ukrywa tego, że w swej pracy czerpie z bogactwa wpływów, przede wszystkim Edwarda Hoppera i Maynarda Dixona. Jednak nie jest to czysta rekapitulacja wielkich amerykańskich mistrzów, bo udało mu się wytworzyć własny styl, który polega na tym, że Perry pracuje nad zredukowaniem swoich dzieł do najbardziej podstawowych elementów. 

Jamie Perry, Overshadowed, 2023. Acrylic on canvas. 61 × 61 cm, źródło: www.jamieperryart.com

Tak artysta mówi o swojej twórczości: „Większość moich obrazów składa się z dwóch głównych elementów: światła i przestrzeni. Samotny obiekt oświetlony na rozległej płaszczyźnie ciemności zachęca widza do poczucia izolacji, ale jednocześnie ciepła i bezpieczeństwa w świetle, z wolnością poruszania się w pozornie bezgranicznej przestrzeni. Otwarta droga prowadząca do znikającego punktu symbolizuje przyszłość i podróż, którą wszyscy odbywamy, aby się gdzieś dostać. Moim celem jest tworzenie prac, które wywołują u widza sentymentalne uczucia i przenoszą go do miejsca, w którym życie jest proste i nieskrępowane”. Jamie Perry właśnie w tej prostocie widzi swój największy walor malarski.

 

Jamie Perry. The Last Oak, 2022. Acrylic on canvas. 91.4 × 91.4 cm, źródło: www.jamieperryart.com

            Jamie Perry urodził się w 1962 roku w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Jako młody chłopak zafascynowany był przede wszystkim filmem. Tak wspomina czas wczesnej młodości: „Dorastałem jeżdżąc na motocyklach i motocrossie oraz oglądając westerny, w których faceci spadali z koni i z budynków. Dlatego wraz z kilkoma przyjaciółmi zaczęliśmy skakać z dachów na zrobione przez siebie podkładki, chcieliśmy być jak bohaterzy filmowi. Potem pojechaliśmy do Hollywood i poznaliśmy kilku najlepszych kaskaderów, którzy wzięli nas pod swoje skrzydła i sporo nauczyli o tym zawodzie. Al po czasie zacząłem mieć wątpliwości, co do tego rodzaju pracy. Wiedziałem, że z wiekiem będzie mi coraz trudniej. A ponadto, zawsze kochałem przede wszystkim sztukę, więc zamierzałem robić to w pełnym wymiarze godzin”. 

Jamie Perry. Waiting for a Friend, 2022. Acrylic on canvas. 61 × 61 cm, źródło: www.jamieperryart.com

Jamie Perry zaczął swą przygodę ze sztuką tworząc ilustracje do reklam. Po czasie zrozumiał, że to nie daje mu satysfakcji, więc zaczął malować pierwsze obrazy, które, ku jego zaskoczeniu, zaczęły się regularnie sprzedawać. Z czasem jego prace były prezentowane na licznych wystawach, dziś można je znaleźć w wielu prestiżowych galeriach i kolekcjach. Jamie Perry jest w dużej mierze samoukiem, choć swoje portfolio rozwijał w prestiżowym Art Center College of Design w Pasadenie w Kalifornii. Perry obecnie mieszka i pracuje w Riverside w Kalifornii.

 

Jamie Perry. Apex, 2023. Acrylic on canvas. 61 × 61 cm, źródło: www.jamieperryart.com


            Wiem, że nie do każdego trafia to proste i minimalistyczne amerykańskie malarstwo, choćby przez ich plakatowo-filmowy charakter. Ale gdy potraktujemy prace Perry’ego jako ikony Stanów Zjednoczonych, to znajdziemy w nich to, co tak istotne w historii Ameryki, pewnego rodzaju hedonizm, w którym życie było proste i nieskrępowane i czerpało radość z codziennych, zwykłych przyjemności. Artyście, w moim przekonaniu,  udało się w mistrzowski sposób zbudować w obrazach intrygującą historię przy użyciu jak najmniejszej liczby szczegółów, często rozbierając obraz niemal prac abstrakcyjnych, by następnie używając światła, przestrzeni i atmosfery, złożyć go z powrotem. 

Jamie Perry. Modernist, 2020. Acrylic on canvas. 91.4 × 91.4 cm, źródło: www.jamieperryart.com

Dlatego bardzo poruszają te obrazy, na których przedstawiona jest samotna postać konfrontująca się ze światem. Powtarzającym się motywem w jego twórczości jest akt patrzenia na sztukę, a w sprytny sposób Perry sprawia, że publiczność jest częścią jego kompozycji. Jest również znany ze swoich rozległych krajobrazów, uchwycenia wielkich amerykańskich prerii w sposób wyjątkowo szczery, naturalny, ascetyczny, bezpretensjonalnie prosty. 

Jamie Perry, Left On The Line 3, 25" x 37", Acrylic on canvas, źródło: www.jamieperryart.com 

Bo czasem i w sztuce tak jest, że im mniej, tym dostajemy wizualnie więcej – ten swoisty paradoks jest możliwy dzięki wyobraźni takich malarzy jak Jamie Perry. W jego sztuce mamy doskonałe połączenie wysublimowanej elegancji z niezwykła prostotą malarską. I to najbardziej mnie w tych obrazach zachwyca.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych