Przejdź do głównej zawartości

Jak ilustrować myśli. Vincent Desiderio

 

Niezgoda na zastany świat może przybierać różne formy działań. W młodości przybiera najczęściej formę buntu, który ma manifestować odcięcie się od powszechnie przyjętych ustaleń i reguł. Gdy jesteśmy bardziej dojrzali zmieniają się też formy kontestacji, niektórzy próbują zmieniać świat przez politykę, działania w różnego rodzaju organizacjach społecznych czy charytatywnych, inni wolą działać samotnie przybierając postać Don Kichota. 

Vincent Desiderio, The Wheel, 2006, źródło: www.vincent-desiderio.com

Wśród mnogości postaw kontestacyjnych jest też działanie przez sztukę. Kiedy świat, który nas otacza jest okrutny, niezrozumiały, chaotyczny, nosi znamiona przypadku, kiedy człowiek ma wrażenie, że został bez pytania o zgodę wepchnięty na ring, na którym go bezlitośnie obijają, to czasem sięgamy po pędzel, dłuto czy instrument, nie tylko po to, by dać upust emocjom, by dać odpór niezrozumiałemu złu, które nas otacza, ale także spróbować coś z tego okrutnego świata zrozumieć. Tak też jest w przypadku malarstwa Vincenta Desiderio, współczesnego artysty amerykańskiego. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem w obrazy amerykańskiego malarza czułem, że różnią się one od pozostałych wiszących w Guggenheim Museum w Nowym Jorku. 

Vincent Desiderio, "Mourning and Fecundity II," 2011, mixed media and oil on canvas, 81 1/4 x 107 1/4 in, private collection; photo: Bill Orcutt, źródło: www.vincent-desiderio.com

Przechodząc od obrazu do obrazu próbowałem rozszyfrować nieco dziwny styl, zdecydowanie figuratywny, ale nie pozbawiony elementów abstrakcyjnych. Podobnie tematyka obrazów była tak szeroka, że trudno mi było spiąć je w jedną klamrę. Dopiero kiedy przeczytałem biogram artysty rozwiązałem tą szaradę. Vincent Desiderio jest szczególnym przykładem artysty, który wyłamał się ze schematów, bo rozpoczął swą karierę artystyczną jako malarz abstrakcyjny, z czasem przechodząc w stronę malarstwa figuratywnego. I w tej formule jego obrazy są osobliwymi i emocjonalnymi komentarzami do świata, który go otacza, często świata niezrozumiałego, jak w przypadku poważnej choroby jego syna. Prace Desiderio mają jasny przekaz, który rzuca wyzwanie odbiorcom, nie tylko estetycznie czy emocjonalnie, ale i moralnie, bo treść jego obrazów często stawia trudne pytania.

Vincent Desiderio, Spiegel im Spiegel (2010), oil on canvas, courtesy of Marlborough Gallery, New York, źródło: www.vincent-desiderio.com

            Vincent Desiderio urodził się w 1955 roku w Pensylwanii w Stanach Zjednoczonych. Jego matka była ilustratorką mody i to ona nauczyła go rysować w dzieciństwie. Już w wieku 12 lat młody Vincent kopiował starych mistrzów i był zafascynowany historią sztuki. Jak sam po latach przyznaje, podczas swej wczesnej edukacji miał wręcz obsesję na punkcie powielania rysunków Michała Anioła. W wieku szesnastu lat, wbrew woli rodziców odtworzył na suficie garażu fresk Michała Anioła „Stworzenie człowieka”. Podczas studiów w Pennsylvania Academy of the Fine Arts panowała moda na malarstwo abstrakcyjne, modzie tej też uległ młody Vincent, malował wtedy w sposób abstrakcyjno-ekspresjonistyczny w stylu Jacksona Pollocka. 

Vincent Desiderio, “An Allegory of Painting,” 2003, oil on linen, 48 x 74 in., Seven Bridges Foundation, Connecticu, źródło: www.vincent-desiderio.com

Pod koniec swojej edukacji Desiderio został zachęcony przez artystę Sidneya Goodmana, by przekierował swój styl malowania na figuratywny. Wtedy to ukończył Haverford College w 1977 roku, a następnie wyjechał do Włoch, gdzie uczęszczał na zajęcia w Accademia di Belle Arti we Florencji. Po powrocie z Włoch, chcąc dalej doskonalić swój warsztat przez cztery lata studiował w Pennsylvania Academy of Fine Arts. Sukces nadszedł szybko. W 1996 roku został pierwszym amerykańskim artystą, który otrzymał Międzynarodową Nagrodę Sztuki Współczesnej przyznawaną przez Fundację Księcia Raniera z Księstwa Monako. Obecnie Vincent Desiderio mieszka i pracuje w Sleepy Hollow w stanie Nowy Jork.

Vincent Desiderio, Travelers, źródło: www.vincent-desiderio.com

            Kiedy obejrzane przeze mnie obrazy artysty złożyłem z jego wypowiedziami wyłonił mi się artysta nietuzinkowy, wyjątkowo uzdolniony technicznie, wyjątkowo oczytany erudyta, który komunikuje się ze światem za pomocą swych obrazów. To, co najbardziej mnie uderzyło, to ścieżka rozwoju artystycznego malarza. Obecnie w świecie sztuki panuje powszechne przekonanie, że albo należy się do pokolenia postawangardy,  albo do klasyków akademików, tym samym te dwa nurty są ze sobą sprzeczne i wykluczają się. Przykład Vincenta Desiderio ukazuje, że doskonale można połączyć te dwa sposoby istnienia malarstwa, co sprawia, że jego prace wyróżniają się na tle innych artystów. Z jednej strony w jego obrazach jest mistrzostwo oświetlenia, realizm i głęboki poziom opowiadania historii, które są prawdziwą ucztą dla oczu i umysłu, z drugiej zaś ukryta jest zawsze jakaś zagadka, szarada, łamigłówka, jest tam zawsze jakiś znak zapytania. 

Vincent Desiderio, Soaking, 2005, oil on linen, 71.5 x 78.5 inches, źródło: www.vincent-desiderio.com

Te obrazy są emocjonalnymi narracjami zaczerpniętymi z jego życia i wyobraźni. Szczególnie poruszyły mnie obrazy przedstawiające syna artysty. W 1991 roku jego najstarszy syn Sam w wieku 4 lat doznał rozległego udaru mózgu, po długiej operacji udało się go uratować, niestety pozostał już dzieckiem niepełnosprawnym. Desiderio w serii obrazów przedstawił syna w sugestywny, prowokujący do myślenia sposób. Malarz pracował jednocześnie nad dwoma obrazami. Pierwszy z nich przedstawia jego syna w szpitalu podłączonego do aparatury wspomagającej oddychanie.

Vincent Desiderio, Heros of life, źródło: www.vincent-desiderio.com

 Drugi obraz przedstawia go zawadiacko spacerującego i zupełnie zdrowego. Przełączał się między tymi dwoma obrazami, wierząc, że malując te dwa odległe od siebie obrazy sprawi, że przełoży się to na rzeczywistość. Desiderio krążąc między dwoma obrazami przyznał po latach, że było to oczywiście szaleństwo spowodowane stanem jego syna w tamtym czasie. 

Vincent Desiderio, Sam, źródło: www.vincent-desiderio.com

Co ciekawe, oba obrazy zostały stworzone z pamięci i wyobraźni. W późniejszym okresie Desiderio zaczął używać wizerunku swojego syna Sama do symbolizowania choroby kultury. Proces malowania jest według artysty jest wyjątkowo wyczerpujący mentalnie. Tak o tym mówi: „Podchodzę do nowego obrazu zarówno z ekscytacją, jak i z przerażeniem. Z jednej strony płótno wydaje mi się przerażającą pustką; czuję rodzaj histerii, która zmusza mnie do wypełnienia go, samo malowanie jest dla mnie rodzajem wewnętrznego przymusu. Może wynika to z mojego wykształcenia i wychowania, ale przede wszystkim z mojej wiary, że malarstwo jest kodowaniem myśli w bardzo skondensowany sposób. A słabością naszego systemu uniwersyteckiego jest to, że profesor pisze o Michale Aniele, a studenci czytają tę jego interpretację, a nie same listy Michała Anioła. Przez tę grę w telefon wszystko staje się mierne i miałkie”. Ciekawy jest też sam warsztat pracy Desiderio, bo rzadko maluje on z modela. Pracę nad obrazem zaczyna od wielu rysunków i studiów olejnych.Następnie buduje tło obrazu za pomocą farb olejnych i ścierania. Dopiero potem wykonuje finalną kompozycję. Tak o tym mówi:  „Moje szkice zaznajamiają mnie z problemami, które napotkam w ostatecznej kompozycji. Są to eksperymenty z narracją techniczną, która moim zdaniem jest najważniejszą narracją w malarstwie. Nie wiem, dlaczego dzisiejsi studenci nie przygotowują się bardziej przed rozpoczęciem pracy nad większym obrazem. Rysunki węglem tu nie wystarczą. Trzeba pamiętać, że malarstwo, oprócz zdolności technicznych, jest przede wszystkim aktywnością intelektualną. Dlatego, kiedy prowadzę ćwiczenia, to moi studenci obserwują modela przez krótki czas, a następnie malują modela bez jego obecności, wyłącznie z pamięci. W ten sposób konstruują obrazy na przekór temu, jak rzeczy mogą wyglądać w rzeczywistości”. Nawet tak skomplikowane obrazy Desiderio, jak choćby obraz zatytułowany „Cockaigne”, na którym artysta namalował około 300 reprodukcji w książkach porozrzucanych po podłodze, był również malowany z pamięci.

Vincent Desiderio, Cockaigne, Cockanigne, 1993-2003 Oil on canvas 112 1/8 x 153 3/8 Hirshorn Museum and Sculpture Garden, źródło: www.vincent-desiderio.com

 Tak więc siła napędowa jego pracy pochodzi z obserwacji, przez to każdy jego obraz ma powietrze, ciężar, ma światło. I z tego powodu wciąga w głębokie doświadczenie, które ekscytuje tajemnicą i pięknem. Może też z tego powodu u podstaw obrazów Desiderio leży głęboka ambiwalencja, sugerująca, że nie tyle jednoczy on klasyczne i awangardowe przeciwieństwa, co wiąże je w jakiś osobliwy węzeł gordyjski, czyniąc jego obrazy niezwykle wymownymi. Kiedy patrzymy na jego obrazy budujemy psychologicznie naładowaną zmysłową przestrzeń możliwości. Możemy zbudować ją jako więzienie lub jako obserwatorium. Osobiście patrząc na jego obrazy wolę to drugie.

 

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat artysty: 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i