Przejdź do głównej zawartości

Wynagrodzona cierpliwość. O malarstwie Josepha Todorovitscha.

 

Powody, dla których artyści uprawiają sztukę są wielorakie. Sięgają po pędzel, dłuto, instrument muzyczny, by przenieść się w inny świat, być może sztuczny, ale dający ukojenie.  Ale istnieją też inne powody. Na przykład chęć dokumentowania swojego życia poprzez usystematyzowanie i uporządkowanie własnych myśli, rozładowania stresu i napięcia wewnętrznego, wyrzucenia z siebie trudnych emocji, aż po uzyskanie „osobistego raportu” z wydarzeń poszczególnych dni, bo jak wiadomo, pamięć bywa zawodna. Można więc pisać dziennik, w którym nie zastanawiamy się wyłącznie nad tym, co zrobiliśmy, ale myślimy też o tym, dlaczego i w jaki sposób. Tak więc dziennik czy też pamiętnik może być dobrą platformą do spotkania się z samym sobą poprzez sztukę. Niestety, współcześnie social media przejęły rolę „kolekcjonowania zdarzeń”, mocno banalizując tę tradycję zapisywania wspomnień. 

Joseph Todorovitch, Untitled, Oil on panel, źródło: www.todorovitch.com

Dlatego ilekroć widzę malarstwo, które pełni formę wizualnego dziennika, który nie tylko dokumentuje to, co warte przeniesienia w obszar sztuki, ale także jest namysłem nad tym co nas otacza, to przyglądam się jemu z zainteresowaniem. Dlatego też z ogromnym entuzjazmem przyjąłem malarstwo współczesnego amerykańskiego malarza Josepha Todorovitcha, bo jego obrazy pełnią wizualną formę dziennika. Obrazy autorstwa Todorovitcha są malowane  w uniwersalnym języku malarstwa figuratywnego, który pozwala nam dostrzec w inny sposób to, co pospolite, codzienne a nawet brzydkie. 

Joseph Todorovitch, Outing, oil on panel, źródło: www.todorovitch.com

Artysta bazując na bacznej obserwacji zbiera osobiste refleksje na temat tego, co go otacza i przekłada je na język plastyki. Robi to tak zgrabnie, że udaje mu się w obrazach oddać głęboką kontemplację wizualną, podobnie jak u Edwarda Hoppera, bo w jego obrazach jest również nostalgiczne nastrojenia. Zwyczajne czynności, jak jazda na rowerze, czy czytanie książek w obrazach Todorovitcha nabierają jakiejś głębi. To, co zwraca szczególną uwagę, to wyrafinowane, niemal powściągliwe podejście do koloru, a także subtelne użycie krawędzi, nieco rozmytych, nieostrych i sprawiających, że cała kompozycja wygląda jak miraż. Te elementy nadają jego obrazom zarówno cichą moc, jak i kontemplacyjne uczucie, nie zawsze przecież obecne w pracach figuratywnych.

Joseph Todorovitch, Cocoon, oil on panel, źródło: www.todorovitch.com

            Joseph Todorovitch urodził się w 1978 roku w San Gabriel w Kalifornii i tam też dorastał i ukończył studia artystyczne na California State University w Fullerton. Następnie studiował w Akademii Sztuki Figuratywnej w Los Angeles. Już od czasów młodości Todorovitch zachłannym okiem spoglądał w przeszłość, aby lepiej zrozumieć własne malarstwo, tam też poszukiwał nieco już dziś zapomnianych technik, inspiracji, tam szukał tego, co stanowi istotę malarstwa. Dlatego też nigdy nie zaniedbywał rysunku, od najmłodszych lat był przez swych nauczycieli wprowadzany w ideę umiejętnego rysowania, które jest podstawą malarstwa figuratywnego.

Joseph Todorovitch, Thinker. Oil on Panel 24 x 30 cm, 2020, źródło: www.todorovitch.com

 Todorovitch od najmłodszych lat miał świadomość tego, jak trudne jest stworzenie wizualnego pola atmosfery, przestrzeni i światła w obrazie, w taki sposób, by zatrzymać uwagę odbiorcy, by wywołać w nim subtelne emocje. Największym sukcesem w biografii artystycznej malarza była główna wygrana w konkursie Portrait Society w 2008 roku. Jego obraz Atniques został wylicytowany za kwotę 40 000 dolarów, znacznie powyżej przewidywanej estymacji. Cała sprawa skończyła się niemal skandalem, bo oszołomiony Todorovitch nie chciał sprzedać obrazu, tłumacząc, że  dopiero teraz zrozumiał, ile on dla niego znaczy, jak jest wyjątkowy. 

Joseph Todorovitch, Untitled, Oil on panel, źródło: www.todorovitch.com

Przekonany przez organizatorów ustąpił przekazując obraz osobie, która go wylicytowała. Artysta tak wspomina to zdarzanie: „Po osiągnięciu zaskakującego wyniku w 2008 roku, postanowiłem stworzyć bardziej znaczący obraz, większy i jeszcze bardziej ambitny. Od razu chciałem namalować kolejny subtelny portret, aby naprawdę wyartykułować odcienie ciała ludzkiego, tak jak to widać w prawdziwym życiu”. Modelka, która pozowała do tego obrazu jest bliską przyjaciółką artysty, bo jak zaznacza artysta lubi malować ludzi, których osobiście zna. Artysta w tym osobliwym portrecie na tle sklepu z antykami chciał przekazać prostotę i spokój w niezwykłym otoczeniu. 

Joseph Todorovitch, Untitled, Oil on panel, źródło: www.todorovitch.com

Na przykładzie tego obrazu widać jego podejście do malarstwa, widać konkretną strategie artystyczną. Portretowanie ludzi zawsze miało głęboki wpływ na Todorovitcha, obejmując wszystkie zawiłości malarstwa reprezentacyjnego. Jedną z rzeczy, które warto dostrzec u Todorovitcha, to jego niestrudzona etyka pracy. Jest on malarzem wyjątkowo cierpliwym i pracowitym. Warto pamiętać, że na początku swojej kariery artysta pracował na wielu etatach, aby utrzymać siebie i swojego młodego syna, Ezrę, który urodził się, gdy Todorovitch miał zaledwie 20 lat. Znalezienie czasu na malowanie było przez niego ciężko wywalczone. 

Joseph Todorovitch, Joyride, 2019, Oil, 45.7 × 45.7 cm, źródło: www.todorovitch.com

Ale jego pracowitość i cierpliwość została nagrodzona, gdy galeria w Laguna Beach zakupiła serię jego portretów i stała się z czasem jego wyłącznym przedstawicielem. „Nagle nie potrzebowałem już innej pracy. Była to dla mnie zaskakująca wiadomość., że można wyżyć z samego malarstwa”- mówi Todorovitch. Od tego czasu artysta skupiając się wyłącznie na malarstwie szybko zyskuje na popularności. Obecnie Joseph Todorovitch wykłada w Los Angeles Academy of Figurative Art, oraz w Laguna College of Art and Design w południowej Kalifornii, prowadzi również niezależne warsztaty malarskie. 

Joseph Todorovitch, Untitled, Oil on panel, źródło: www.todorovitch.com

Prace Todorovitcha znajdują się obecnie w ofercie galerii z wielu krajów. To, co mnie zadziwia w jego obrazach, to pewien chwyt, który artysta zdaje się stosować nader często. Ten chwyt to dwuwartościowe zestawienie, najczęściej ciemnej postaci na jasnym tle i bardzo proste uporządkowanie kompozycyjne mające na celu utrzymanie doskonałej równowagi i balansu. Artysta tak o tym mówi: „Wciąż jest dla mnie trochę tajemnicze, w jaki sposób interakcja między prostymi kształtami może naprawdę tworzyć silnie emocjonalną treść. Właśnie te rzeczy próbuję w swym malarstwie zbadać. Szczerze mówiąc, do tej pory nie udało mi się tego uchwycić, ubrać w słowa, malując działam raczej intuicyjnie. Ale może na tym polega piękno malarstwa, że można odejść od konieczności wyartykułowania tego i zamiast o tym opowiadać, po prostu malować”. Tym samym artysta daje dowód na to, że malarstwo ma w sobie zawsze jakąś tajemnicę.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:












Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i