Przejdź do głównej zawartości

Latynoski renesans. Jose Lopez Vergara

 

Jeżeli przyjmiemy założenie, że świat poznawany zmysłami jest tylko powłoką, czymś w rodzaju futerału, który skrywa prawdziwy, idealny świat, którego zmysłami nie można zinterpretować, to sięgamy często po sztukę, wierząc w to, że ma ona tajemniczą siłę przebicia, sięgnięcia pod powłokę zmysłowości. I tak, jedną z najbardziej zagadkowych kwestii, na przykład w malarstwie, jest przedstawienie idei lub pojęć za pomocą środków wizualnych. Można, co prawda, zdać się tu na symbol i stosować w przedstawieniu różnego rodzaju rekwizyty mające ułatwić odszyfrowanie znaczenia obrazu, ale bywa i tak, że środki wyrazu artystycznego użyte w malarstwie są dużo bardziej wyrafinowane. 

Jose Lopez Vergara, The Plague. Oil on linen panel 16x12 inches, 2020, źródło: www.joselopezvergara.com

Dlatego dobry artysta potrafi swym dziełem dotrzeć tam, gdzie dominuje wyłącznie intuicja i podświadomość, czyli w rejony, niedostępne poznaniu racjonalnemu. Jest to zadanie dość karkołomne, trzeba być w pewnym sensie kaskaderem sztuki, by mierzyć się z tym, by ukazać w obrazie na przykład: strach, oddanie, zażenowanie, szczęście, bezbronność czy niewinność. Wiem jakie to trudne, bo sam poległem na tym odcinku. 

Jose Lopez Vergara, The Golden Earring. Oil on linen 51x34 inches, 2022, źródło: www.joselopezvergara.com

Kiedyś, zrodził się w mej głowie pomysł, by zmierzyć się w malarskiej formie z siedmioma grzechami głównymi. W pierwszym skojarzeniu pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie namalowanie scen rodzajowych, które zobrazują pychę, gniew czy lenistwo. Ale z czasem uznałem, że użycie rekwizytów i inscenizowanych scen jest, po prostu, banalne, dlatego zdecydowałem się na namalowanie siedmiu portretów, które miałyby obrazować poszczególne grzechy. Pomysł wydał mi się na tyle osobliwy, że postanowiłem go przenieść na jeszcze wyższy poziom, zdecydowałem, że namaluję siedem autoportretów, które przypisane będą do poszczególnych grzechów. O ile nie było rzeczą bardzo trudną zobrazować za pomocą własnej fisis gniewu, nieumiarkowania w jedzeniu i piciu czy lenistwa, to kłopot był już z chciwością, pychą czy nieczystością. 

Jose Lopez Vergara, The Opal. Oil on linen panel 12x9 inches, źródło: www.joselopezvergara.com

Wykonałem dziesiątki szkiców, im więcej rysowałem, tym bardziej byłem niezadowolony z efektu końcowego. Bo w odbiorze rysunku chciwość mieszała się z gniewem, nieczystość z zazdrością, zaś nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu z wizualnym przedstawieniem siesty. W końcu zniechęcony porzuciłem cały projekt dochodząc do wniosku, że po prostu, jestem za słaby technicznie, by mierzyć się z tak wyrafinowanymi  tematami w malarstwie. Ale z tego nieudanego doświadczenia, które ukończyło się fiaskiem coś jednak pozostało. Od tego czasu bacznie obserwuję świat sztuki, w którym twórcy za pomocą artystycznych środków wyrazu komentują czy interpretują wybrane idee czy pojęcia. Tak też trafiłem na młodego meksykańskiego malarza Jose Lopeza Vergarę. Zainteresowały mnie szczególnie jego portrety, które w osobliwy sposób korespondowały z takimi pojęciami jak: szczęście, choroba, marzenie czy tęsknota.

Jose Lopez Vergara, Gossip. Oil on linen 17x14 inches, 2021, źródło: www.joselopezvergara.com

            Jose Lopez Vergara urodził się w 1994 roku w Mexico City, a wychował w Madrycie w Hiszpanii. W 2003, mając dziewięć lat roku uległ wypadkowi, groziła mu amputacja prawej ręki. Przez wiele miesięcy miał rękę na stałe usztywnioną. Potem przyszedł czas żmudnej rehabilitacji, podczas której rehabilitant zalecił młodemu Jose, by starał się jak najwięcej rysować, ćwicząc w ten sposób dłoń. Chyba do końca nie zdawał sobie sprawy z tego, że zalecona rehabilitacja przerodzi się u młodego rehabilitanta w nawyk rysowania. Jose Lopez Vergara wspomina, że w tym okresie odwiedził też ze szkolną wycieczką Muzeum Prado w Madrycie, w Hiszpanii. 

Jose Lopez Vergara, Fortuna. Oil on linen 23x19 inches, 2022, źródło: www.joselopezvergara.com

Większość kolegów i koleżanek traktowała wycieczkę jako czas wolny poza szkołą, ale młody Jose po raz pierwszy poczuł siłę rażenia dzieł wielkich mistrzów, takich jak Rubens czy Velazquez. Od ich obrazów nie mógł oderwać oczu. Pomimo młodego wieku zainteresował się klasycznym malarstwem, był też  zdeterminowany, aby stać się jednym z tych wielkich magów, którzy potrafią pędzlem stworzyć tak wielkie arcydzieła. Były one dla niego, jako młodego chłopaka, jak otwarte portale, które mają zdolność przeniesienia go w inny świat. Od tego czasu młody Jose w zasadzie nie rozstaje się z blokiem i ołówkiem, maluje też, ku utrapieniu rodziców, grafitti na murach, próbuje też swych sił w rysowaniu pastelami i kredkami, tworząc zadziwiające kolekcje rysowanych z wielką pieczołowitością i starannością oczu ludzkich. 

Jose Lopez Vergara, Wilting. Oil on linen 40x30 inches, 2020, źródło: www.joselopezvergara.com

Kiedy przychodzi czas wyboru szkoły i późniejszej uczelni nie waha się, decyduje się na studiowanie malarstwa. Ale z każdym dniem w szkole artystycznej czuje coraz większe rozczarowanie, bo uczą w niej technik związanych głównie ze sztuką współczesną, dlatego też Jose, decyduje się po trzech miesiącach przerwać naukę. Nie tego szukał. Po długim okresie poszukiwań a i wielkiej niepewności, Jose decyduje, że sam będzie się kształcił, rysuje samodzielnie w domu i stara się wokół swych prac zbudować internetową publiczność zainteresowaną jego sztuką. Zaczyna nawet sprzedawać swoje prace online. Kilka miesięcy później kontaktują się z nim różne międzynarodowe czasopisma internetowe, a jego prace zyskują duże zainteresowanie mediów. To wzmaga u niego chęć do dalszego rysowania. Jednak przychodzi taki moment, że Jose Lopez Vergara zdaje sobie sprawę, że jest po prostu za słaby pod względem zdolności warsztatowych i sam nie jest w stanie dalej się uczyć. Gdy kończy 24 lata decyduje się wyjechać na dalszą edukację do kolebki malarstwa nowożytnego, za zaoszczędzone pieniądze wybiera się w podróż do Florencji, tam chce się doskonalić w studiach klasycznego rysunku i malarstwa. Młody artysta wciąż głodny klasycznej edukacji, aplikuje do renomowanej florenckiej Angel Academy of Art. Tam trafia pod opiekę Michaela Johna Angela i Jereda Woznickiego. 

Jose Lopez Vergara, Mare. Oil on linen 43x49 inches, 2021, źródło: www.joselopezvergara.com

Szkoła uczy w dawnym stylu, niewiele różni się od przeróżnych prywatnych cechów malarstwa w okresie renesansu. Adepci, oprócz doskonalenia zdolności warsztatowych, zapoznają się też z bogatą historia sztuki Florencji, studiują uważnie dzieła renesansu. Jose Lopez Vergara nie kryje podziwu dla dawnych mistrzów, chce malować jak oni. Pracuje jak szalony, nie opuszcza żadnej lekcji, z której może się czegoś nauczyć. Żmudnie wykonuje rysunki i szkice z modela, zagłębia się w tajemnice światłocienia, chromatyki barw, kompozycji. Jego cierpliwość, wytrwałość i niewątpliwy talent zostają szybko nagrodzone. Obrazy jego autorstwa pojawiają się w The Huffington Post, Daily Mail i Juxtapoz Magazine, wkrótce, pomimo młodego wieku zostaje zaproszony do prowadzenia warsztatów w La Galeria Roja w Sewilli w Hiszpanii,  zostaje też nagrodzony trzecim miejscem w konkursie 2018 ARC Scholarship, dwa lata później jego obraz „The Plague” uzyskuje nagrodę Grand Prix w konkursie Beautiful Bizarre Art Prize 2020. Dzisiaj, jego prace znajdują się w prywatnych kolekcjach w Europie, Meksyku i USA, w tym w stałej kolekcji New Salem Museum w Massachusetts. Jose obecnie mieszka i pracuje w swoim studio w Madrycie w Hiszpanii.

Jose Lopez Vergara, Secrets. Oil on linen 24x18 inches, 2021, źródło: www.joselopezvergara.com

            To, co mnie najbardziej zachwyca w jego obrazach, to jego wytrwałość i konsekwencja, bo Jose Lopez Vergara nie bacząc na mody i trendy konsekwentnie podąża tradycją klasycznego malarstwa. Sam przyznaje, że jego celem w sztuce jest sportretowanie prawd ogólnych, ukazania w obrazach ulotnych chwil czy nastrojów, a także, odnalezienie i wydobycie ukrytego piękna, które nas otacza, a według artysty, najbardziej precyzyjną metodą jest, po prostu, malowanie w duchu mistrzów renesansu. Artysta przyznaje, że pomimo tego, że stosowana przez niego technika malarska wymaga ścisłej metodologii i racjonalnego myślenia, to jego kompozycje opierają się często na podświadomych impulsach. Jego obrazy w odróżnieniu od symbolistów, nie epatują nadmiarem rekwizytów, zaś kompozycja nie jest tak skondensowana. W jego obrazach panuje raczej minimalizm, w którym postać odgrywa główną rolę w jego twórczości. Na uwagę zasługują przede wszystkim jego portrety. Panuje w nich jakiś efemeryczny klimat epoki fin de siècle, kobiety są smutne, zamyślone i wręcz kruche. Ale widać też, że każda z kompozycji, pomimo minimalizmu, jest głęboko przemyślana. 

Jose Lopez Vergara, Girl in a Black Dress. Oil on linen panel 12x9 Inches, 2020, źródło: www.joselopezvergara.com

A tytuły obrazów trafnie korespondują z ich zawartością. Gdy patrzymy na kobiety trzymające chustki przy twarzy wiemy dobrze, że przedstawiona jest choroba, kiedy patrzymy na tajemniczą twarz sprzedawcy masek, wiemy, że obraz aż tętni ukrytymi znaczeniami, jest po prostu kopalnią interpretacji, każdy znajdzie w nim coś dla siebie. W części obrazów artysta z rozmysłem nie wykańcza pewnych jego partii, pozostawiając je niezamalowane, w innych stosuje tło przypominające prace z początku renesansu, co spina piękną klamrą współczesną urodę przedstawianych w portretach kobiet z ogromnym poszanowaniem dla tradycji. 

Jose Lopez Vergara, Vendor of Masks/ Oil on linen 25.25x35 inches, 2022, źródło: www.joselopezvergara.com

Innymi słowy, jego obrazy są jak szarady, w każdym z nich jest jakiś zawoalowany i ukryty sekret, może przez to są one tak tajemnicze. Tak jak kobiety, które spoglądają na nas z jego portretów. Warto im się przyjrzeć.  

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat artysty:





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych