Przejdź do głównej zawartości

Piękno ciszy. O twórczości Marty Zamarskiej.

 

Na sympozjum poetyckim Julian Tuwim zwracając się do Ludwika Morstina wyznaje:

- Talent mam tak wielki, że mógłbym pisać wiersze jak Mickiewicz, jak Słowacki...

Po chwili ciszy dodaje ze smutkiem:

- Tylko bieda jest jedna - ja nie mam nic do powiedzenia... Dlatego tak marnym poetą jestem...

Marta Zamarska, Kolejowy nokturn IV, 120 x 100 cm - olej na płótnie - 2014, źródło: martazamarska.pl

W tym wyznaniu księcia polskiej poezji, nieco kokieteryjnym, zawarta jest wielka mądrość dotycząca sztuki, bo Tuwim wskazał na dwa niezbędne warunki jej uprawiania. Pierwszy warunek, to niezbędne zdolności warsztatowe, które są warunkiem koniecznym, by móc komunikować się ze światem za pomocą sztuki. Gdy tego nie opanujemy, będziemy niezrozumiale dukać, z nadzieją, że może ktoś zrozumie, co nieporadnie mamy do zakomunikowania. Jednak samo opanowanie języka sztuki, jak wskazuje Tuwim, nie wystarcza do tego, by tworzyć dobrą sztuką, bo w poprawną formę należy wlać głęboką treść, innymi słowy, mieć, po prostu, coś do powiedzenia. 

Marta Zamarska, Impresja kolejowa II, 90cm x 70cm, olej na płótnie, 2008, źródło: martazamarska.pl

I w także w tym przypadku, sama idea, myśl, którą chcemy zakomunikować światu za pomocą sztuki, bez opanowania języka, którym się chcemy posługiwać, może to nie wystarczać, bo gdy tylko ograniczymy się do samej treści, to tak, jakbyśmy ułożyli piękny wiersz i próbowali zamknąć strofy w gwizdanym języku silbo, który słabo znamy, wyjdzie z tego wyłącznie komedia.

Marta Zamarska, Impresja kolejowa II, 90cm x 70 cm, olej na płótnie, 2008, źródło: martazamarska.pl

            Ale, paradoksalnie, nawet kiedy spełnione będą dwa konieczne warunki uprawiania sztuki, czyli odpowiednio ukształtowana wyobraźnia i dobrze opanowane zdolności warsztatowe, to istnieje jeszcze trzeci, najtrudniejszy i najbardziej tajemniczy spinający je element, najtrudniejszy, bo niewyuczalny a dostępny tylko wybranym. Bo o ile można wyuczyć się kompozycji obrazu, stosowania zasad chromatyki, reguł użycia światłocienia i zasad perspektywy, tak nie do końca wiadomo, co jest odpowiedzialne za odpowiedni nastrój obrazu, który decyduje o sile jego oddziaływania. Nawet trudno zdefiniować, czym on jest. Zdarza się, że w kontakcie z obrazem doznajemy jakiegoś mocnego zabarwienia emocjonalnego, wtedy oglądany obraz uderza w czułe struny naszej duszy dając piękny akord.

Marta Zamarska, Impresja kolejowa XXVI, 90 cm x 75 cm - olej na płótnie, 2013, źródło: martazamarska.pl 

Nie ma co ukrywać, że jest to doświadczane subiektywnie i zależnie od wpływu rozmaitych czynników zarówno zewnętrznych (tkwiących w obrazie), ale także wewnętrznych. Obraz może otwierać w klastrach naszej pamięci jakieś szuflady wyciągając z nich miłe wspomnienia, tak silne, że czujemy się, jakbyśmy zanurzyli się w wyczarowanej atmosferze obrazu. Na mnie zawsze działały w ten sposób obrazy, które przedstawiają zimę, namalowane w ciepłych i nasyconych barwach. Jest w nich jakieś niedookreślone wspomnienie, kojąca tęsknota. Dlatego kiedy pierwszy raz ujrzałem w londyńskiej galerii Saatchi obraz „A Railway Impression II” autorstwa młodej polskiej malarki Marty Zamarskiej, od razu wiedziałem, że artystka ma jakąś wewnętrzną busolę, która nawiguje ją podczas malowania, bo potrafi wyczarować w obrazie tajemniczy nastrój. Zwłaszcza jej zimowe nokturny malowane w powściągliwej manierze oczarowały mnie. 

Marta Zamarska, Impresja Kolejowa XXXI, 120 x 100cm - olej na płótnie lnianym - 2015, źródło: martazamarska.pl

Nie wiem jaka myśl towarzyszyła artystce podczas malowania. Czy chciała uciec od pospolitości przenosząc się w idealny wyobrażony świat, czy była to ucieczka od nudy i zwyczajności, czy poszukiwanie spokoju i samotności, gdzie chce pozostać sama ze swoim myślami? Tego nie wiem, ale wiem, że udało jej się za pomocą pędzla otworzyć szeroko okno na widoki, które jakimś wewnętrznym ciepłem koją naszą wyobraźnię. Kiedy przeczytałem wywiad z artystką, przekonałem się, że trafnie odebrałem jej twórczość. Marta Zamarska tak mówi o swoim malarstwie: „W mojej twórczości chciałabym, aby widzowie doświadczali czegoś duchowego, poszukiwania, introspekcji, odkrywania własnego wnętrza. Chciałabym wywołać u widza zmiany emocjonalne. Mam nadzieję, że moja sztuka pozwala na intymne spotkanie z emocjami. Słyszałam od różnych osób, że mój „Railway Journal” przywołuje jakieś wspomnienia. Konfrontacja z moją pracą jest dla nich rodzajem sentymentalnej podróży”. 

Marta Zamarska, Impresja zimowa 4, 33 x 27 cm - olej na płótnie lnianym - 2015, źródło: martazamarska.pl

Artystka przedstawiając zimowe, trochę ponure puste przestrzenie, w których majaczą postacie ludzkie wyczarowuje pędzlem coś tajemniczego, od obrazów bije zimowa cisza zmieszana z nostalgią. Angielski artysta i muzyk Ged Quinn przyznał, że w obrazach Zamarskiej spotkał się Monet z Edwardem Hopperem. Jest wiele racji w tym stwierdzeniu. Bo niezależnie od tego, czy artystka maluje zimowe pejzaże, czy nadmorski brzeg zalany słońcem, to potrafi wydobyć z pejzażu coś czułego, nostalgicznego, coś co sprawia, że obrazy są rodzajem klucza, który otwiera zardzewiałe zamki naszej pamięci.

Marta Zamarska, Impresja zimowa 6, 33 x 27 cm - olej na płótnie lnianym - 2015, źródło: martazamarska.pl

            Marta Zamarska pochodzi z Ustronia. W 2008 ukończyła z wyróżnieniem wydział malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. We wrześniu 2013 praca artystki „Impresja Kolejowa II” zajęła drugie miejsce w międzynarodowym konkursie organizowanym przez londyńską galerię Saatchi Art. Tam też, została wymieniona przez kurator Rebeccę Wilson, jako jedna z dwunastu najlepiej zapowiadających się artystów młodego pokolenia. Dziś jej prace znajdują się w licznych prywatnych kolekcjach w Polsce i za granicą. U artystki, mimo młodego wieku zadziwia dojrzałość. Pytana o to, czy malarstwo nie jest archaicznym sposobem wyrażania emocji odpowiada: „Studenci mogą dziś wybrać wiele mediów do kreacji artystycznej, ale uważam, że dobre umiejętności rysowania i malowania są kluczowe dla artysty, godziny spędzone na rysowaniu modeli dają solidne podstawy w tradycyjnym medium. To jest podstawa. Jeśli chcesz być pisarzem najpierw musisz nauczyć się pisać. To samo odnosi się do malarstwa. Dopóki istnieją artyści, którzy wybierają to medium, malarstwo nie jest w żadnym wypadku utraconą formą sztuki.” 

Marta Zamarska, Impresja zimowa 16, 59 x 49cm – olej na płótnie lnianym – 2015, źródło: martazamarska.pl

Podoba mi się też jej cierpliwa dociekliwość, która przejawia się w seriach, cyklach obrazów, kiedy przedstawia, na przykład, zimowe sceny, czy serie związane z koleją, dworcami, pociągami.  Tak o tym mówi: „Pierwszym krokiem jest uzyskanie inspiracji, a następnie staram się uchwycić jej istotę. Czasami jest to spontaniczna interakcja z białym płótnem, improwizacja. Czasami zmagam się z problemami i porażkami i muszę zaczynać od zera. Czasami wykonuję wiele rysunków i szkiców, zanim zacznę malować. Sam proces tworzenia ma dla mnie ogromne znaczenie. Praca nad serią obrazów pozwala na dogłębne zbadanie tematu”. Marta Zamarska jest na początku drogi w sztuce, nie wszystkie obrazy jej autorstwa mi się podobają. 

Marta Zamarska, Impresja zimowa 19, 120 x 100cm – olej na płótnie lnianym – 2015, źródło: martazamarska.pl

Ale część z nich jest wyjątkowa i jeżeli artystka wybierze tą ścieżką twórczości dalej, to wtedy, mam nadzieję, że nadal będzie swymi obrazami wywoływać czułe dotknięcia strun emocji, otwierać zakamarki pamięci, w których dostrzegę siebie sprzed lat, kiedy to podczas zimowych ferii śnieg i mróz były czymś oczywistym, zaś na sankach, które stały na progu domu suszyły się rękawiczki połączone sznurkiem, a do domu wracało się tylko po to, by zjeść w pośpiechu ciepły obiad, by znów potem biec w śniegi i mróz. I pomyśleć, że te precyzyjne i czułe wspomnienia potrafi wywołać sztuka.

 

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artystki:

I na koniec tradycyjna gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

 

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Renata Osiecka

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz

Martyna Makosa

Aleksandra Podgórska

Małgorzata Kucharska

Lucas Komosinski

Sławomir Skiba

Alicja Wiśniewska

Anonimowy Patron/Patronka

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych