Przejdź do głównej zawartości

Czas apokalipsy. Malarstwo Sebastiana Smarowskiego.

 

Gdy kończy się grudzień roku 999 na ulice Rzymu wychodzą tłumy w oczekiwaniu na koniec świata i nadejście Sądu Ostatecznego. Na chwilę przed północą 31 grudnia rozbrzmiewają wszystkie dzwony Wiecznego Miasta, poza biciem dzwonów w mieście panuje grobowa cisza, bo następny dzień 1 stycznia roku 1000 ma być dniem Apokalipsy. 

Sebastian Smarowski, Mesjasz, olej na płótnie, 80×70 cm, 2021 r. , źródło: www.smarowskiart.pl

Wedle proroctwa sześć wieków wcześniej papież Sylwester I poskromił okrutnego Lewiatana zamykając go w podziemnych lochach na Lateranie i właśnie nadszedł czas, kiedy to o północy bestia opuści Lateran i stanie się to, co zapowiedział św. Jan w Apokalipsie.  Kiedy mija północ i cichną dzwony na balkonie kościoła św. Jana na Lateranie pojawia się papież Sylwester II błogosławiąc miastu i światu. Od tego czasu dzień 31 grudnia jest obchodzony hucznie i radośnie. Ale strach przed Apokalipsą i końcem świata wciąż jest odczuwany. 

Sebastian Smarowski, Bez tytułu, olej na płótnie, 100×90 cm, 2022 r. , źródło: www.smarowskiart.pl

Wielu z nas pamięta jeszcze przełom milenijny i nastroje niepewności, które mu towarzyszyły. Media prześcigały się w opisach scenariuszy dni ostatecznych, w których to człowiek straci panowanie nad światem techniki i stanie do walki z tym, co sam stworzył. Tego rodzaju strach przed zagładą, końcem świata, wizją apokalipsy zmienia się w zależności od okresu i przybiera równe formy: od walki człowieka ze światem robotów, po pandemiczne scenariusze walki z globalną chorobą. Ten strach staje się różnego rodzaju pożywką nie tylko dla świata mediów ale i dla sztuki.  Do grona artystów, którzy starali się w malarstwie przedstawić wizję czasów ostatecznych zaliczyć należy Hieronima Bosha, Salwadora Dalego, Hansa Rudolfa Gigera czy Zdzisława Beskińskiego. 

Sebastian Smarowski Dystopia, olej na płótnie, 80×60 cm, 2021 r. , źródło: www.smarowskiart.pl

Ja osobiście dodałbym do grona artystów, którzy przedstawiają apokaliptyczną wizję świata młodego artystę z Bielska-Białej - Sebastiana Smarowskiego. Ten młody malarz (urodzony w 1976 roku) z podziwu godną determinacją buduje od lat apokaliptyczne uniwersum, starając się nadać swej wizji spójną narrację rozwieszoną między czystą wyobraźnią a niepokojem. Jego apokaliptyczne pejzaże budowane są wyjątkowo starannie, każdy detal, każdy użyty rekwizyt jest głęboko przemyślany i graficznie opracowany, co sprawia, że obrazy jego autorstwa mają moc wiarygodnego przedstawienia, pomimo tego, że ukazują świat wymyślony a nawet nieco surrealistyczny. 

Sebastian Smarowski, Bez tytułu, olej na płótnie, 70×50 cm, 2019 r. , źródło: www.smarowskiart.pl

Ale są one na tyle sugestywne, że działają jak powidoki, bo zdarza mi się, że kiedy kładę się spać, pod powiekami widzę fragmenty jego obrazów, tak jakbym długo wpatrywał się w słońce, które pozostawia w oczach swój okrąg w barwie zielono-niebieskiej nawet po zamknięciu powiek. Kompozycje Smarowskiego wydają się łączyć świat natury i techniki, dlatego z obrazów patrzą na nas postacie, które mają różnego rodzaju urządzenia, tryby, mechanizmy otoczone kłębowiskiem kabli. W innych kompozycjach artysta stara się łączyć postać człowieka ze światem zwierząt, często hybrydowych, wymyślonych, jak gdyby wyjętych z średniowiecznego bestiariusza. Ilekroć przyglądam się obrazom Smarowskiego, to przypomina mi się cytat średniowiecznego przeora Hugo z Fouilloi z opactwa St. Laurent-au-Bois, który mówił o mira ed perversa delectatio, czyli o cudownej, choć przewrotnej przyjemności. 

Sebastian Smarowski, Bez tytułu, olej na płótnie, 50×60 cm, 2020 r. , źródło: www.smarowskiart.pl

Estetyczna przewrotność obrazów Smarowskiego polega na tym, że przerażające wizje katastroficzne oddane są w doskonałych kompozycjach, tętniących wręcz kolorami, oddane są z rozmachem i malowane w stylu dawanych mistrzów. Jego symboliczno-alegoryczna wizja świata, z jednej strony wydaje się być obciążona jakimś groźnym znaczeniem, strachem, tajemniczym sensem świata z drugiej zaś zachwyca wykonaniem, użyte przez niego alegorie zmieniają obraz w pojęcia wizualne, te zaś z kolei dają jakąś całościową wizją estetyczną. Być może jest ona sztuczna, wymyślona, wydobyta z głębokich zakamarków wyobraźni artysty, ale sprawnie przekazana w postaci wizualnej. Dlatego nie dziwi fakt, że  prace Sebastiana Smarowskiego znajdują się w wielu kolekcjach prywatnych w kraju oraz za granicą. 

Sebastian Smarowski, Nomada, olej na płótnie, 70×60 cm, 2021 r. , źródło: www.smarowskiart.pl

Być może, artysta słyszy zarzut o tym, że próbuje być dla malarstwa polskiego Beksińskim 2.0, że jest pod przemożnym wpływem artysty z Sanoka, ale osobiście, nawet jeżeli tak jest, nie widzę w tym nic złego. Bo Smarowski jest podobny do wprawnego muzyka, na bazie dobrze znanych riffów, motywów lub pojedynczych fraz potrafi zbudować ciekawą improwizację. I nie dziwi już, że riffy są najłatwiej „wpadającymi w ucho" motywami utworów muzycznych, tak samo jest w malarstwie, na bazie znanych przedstawień wizualnych Sebastian Smarowski nadbudowuje zgrabną improwizacje, dodaje własne rozwiązania, nie boi się też eksperymentować, iść w nieznanych kierunkach, eksplorować kolejne zakamarki własnej wyobraźni. 

Sebastian Smarowski, Poborca, olej na desce, źródło: www.smarowskiart.pl

Tym samym staje się kolejnym artystą z kręgu malarstwa magicznego. I nie ma obaw, że jest czysta rekapitualcja, albo jest to temat wyczerpany, skończony, do tego stopnia, że nie da się nic nowego dodać. Obrazy tego typu czerpią swą siłę z wyobraźni a ta, jest nieograniczona. Zwłaszcza w zakresie przedstawiania wizji wojen, kataklizmów lub końca świata. Smarowski jest kolejnym jeźdźcem Apokalipsy. Z pędzlem w dłoni.

 

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artysty:

 


I na koniec tradycyjna gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

 

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Renata Osiecka

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz

Martyna Makosa

Aleksandra Podgórska

Małgorzata Kucharska

Lucas Komosinski

Sławomir Skiba

Alicja Wiśniewska

Anonimowy Patron/Patronka

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych