Przejdź do głównej zawartości

Obraz jako produkt uboczny. O twórczości Oleny Babak

 

Z czasów młodości pamiętam, że kiedy pierwsze raz ujrzałem reprodukcję rysunków Stanisława Wyspiańskiego nie byłem w stanie zrozumieć o co tyle hałasu. Faktycznie, kolorowe pastelowe portrety były piękne, ale wydawały mi się wtedy wyjątkowo proste do narysowania, ot kilka kolorowych kresek, zrobionych pastelami i portret gotowy. Niby nic wielkiego. Od razu wyrwałem kartkę z bloku i postanowiłem narysować podobny portret. Z braku modela usiadłem przed wielkim lustrem w sypialni rodziców i zerkając na swoją podobiznę próbowałem kolorowymi kredkami narysować siebie. Już po pierwszych kreskach, wiedziałem, że coś robię źle. To patrzyłem na rozłożone reprodukcje Wyspiańskiego, na te proste kreski i jaskrawe kolory, to na swe odbicie w lustrze i moje nieudolne próby i z każdą minutą docierało do mnie, że to, co skryte pod pozorną prostotą wcale takie nie jest. Na moich rysunkach wyglądałem jak Quasimodo, na dodatek zielonkawe kolory u Wyspiańskiego pięknie dopełniały portret, zaś u mnie nadawały mojej cerze kolor gnijącej kiełbasy. Po kilku dniach zniechęcony podarłem ze wstydem swe rysunki, by nikomu nie wpadły w ręce. Ale o pastelowych portretach nie zapomniałem. Towarzyszyły mi przez wiele lat, ilekroć miałem okazję ujrzeć dobrze wykonane portrety podziwiałem je i próbowałem odnaleźć tajemnicę ich sporządzenia, bo byłem bogatszy o wcześniejsze doświadczenia. 

Olena Babak, In the apple orchard, pastel 19 x 25 cm, źródło: https://www.olenababak.com

Po wielu latach, będąc już na studiach przeczytałem w „Traktacie o malarstwie” autorstwa Leonarda da Vinci takie zdanie: prostota jest szczytem wyrafinowania i jednocześnie najtrudniejszą rzeczą w sztuce. Wtedy dopiero zrozumiałem, na czym polegał wielki geniusz portrecistów. Bo trzeba być po prostu geniuszem, by w kilku kolorowych kreskach oddać taką głębię przekazu. Może to zrobić tylko ktoś o odpowiednio sformatowanej wyobraźni twórczej. Widać ja takiej nie posiadam. Nie ukrywam tego, że portrety młodopolskich artystów są dla mnie osobiście czymś niezwykłym w sztuce polskiej, ale co jakiś czas zdarza się, że trafiam na sztukę równie piękną. 

Olena Babak,  In my protection, pastel 24 x 18 cm, źródło: https://www.olenababak.com

Tak jest w przypadku Oleny Babak, współczesnej ukraińskiej artystki mieszkającej w Stanach Zjednoczonych. Kiedy pierwszy raz ujrzałem w galerii jej pastele i obrazy nie sądziłem, że to współczesne prace. A jednak. Zwłaszcza pokochałem od pierwszego wejrzenia pastelowe portrety autorstwa Babak.    

                                        Olena Babak, Red line, Pastel 19 x 25, źródło: https://www.olenababak.com

            Olena Babak urodziła się w Charkowie na Ukrainie w 1977 roku. Pierwsze formalne wykształcenie artystyczne otrzymała studiując projektowanie mody, prędzej uczęszczała jako nastolatka do lokalnej szkoły artystycznej. W wieku 20 lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Natychmiast rozpoczęła naukę języka angielskiego, później zdecydowała się kontynuować naukę w Academy of Classical Design w Southern Pines w Północnej Karolinie, potem kontynuowała studia na projektowaniu graficznym na Uniwersytecie w Maine. W międzyczasie pracowała w licznych galeriach sprzedających obrazy. Kiedy wyszła za mąż za Amerykanina porzuciła pracę w galeriach i otwarła studio i własną galerię na Great Moose Drive w Hartland. Był to ryzykowny krok, lecz w krótkim czasie okazało się, że jej wiedza zdobyta w galeriach, talent w połączeniu z klasycznym wykształceniem zaowocował tym, że jej twórczością zainteresowali się inni. W jej sztuce dostrzegano przede wszystkim tradycje szkoły francuskiej i rosyjskiej, gdzie duży nacisk kładzie się na bezpośrednią obserwację i dbałość o oddanie światła i koloru w procesie uchwycenia nastroju. Dzisiaj, Olena Babak jest wielokrotnie nagradzaną artystką, zarówno jej pejzaże jak i portrety znajdują się w muzeach oraz w wielu prywatnych kolekcjach i galeriach w USA i za granicą.

                                            Olena Babak: ‟Morning Peace”, źródło: https://www.olenababak.com

             Wystarczy jej posłuchać, by przekonać się, że jest to głos, z jednej strony nieco być może nieco archaiczny, ale z drugiej wskakujący faktycznie na to, co w sztuce najważniejsze. Tak o swej pracy mówi Babak: „Kiedy studiowałam historię sztuki przekonałam się, że za sukcesem wielkich artystów stoi przede wszystkim ich ciężka praca. W pierwszej kolejności trzeba zdobyć umiejętności, zanim zacznie się wyrażać siebie. Trzeba najpierw mieć narzędzia i środki, bez nich powstanie tylko płytka sztuka, niewiele znacząca”. Patrząc na obrazy artystki widzę w nich pewne skłonności tematyczne. Bardzo wiele prac artystka poświęca pejzażom, zwłaszcza tym, w których pierwszoplanową rolę odgrywa światło. Olena Babak mowi: „Wiem, że to może nie jest dziś w modzie, ale uwielbiam malować wschody i zachody słońca. Przy wschodzie czy zachodzie słońca nie masz czasu na myślenie. Musisz polegać na wypracowanych wcześniej zdolnościach i po prostu malować. Wtedy nic nie istnieje poza tą chwilą, a ty musisz po prostu tylko malować, licząc na to, że wszystkie umiejętności, które nabyłeś prędzej, połączą się w ekspresji twórczej. 

                                Olena Babak, Winter poetry, Oil 8 x 16, źródło: https://www.olenababak.com

Może to brzmi banalnie, ale wschód słońca jest dla mnie czymś bardzo duchowym, podobnie jak zachody słońca. To, na co patrzę podlega ciągłym zmianom, co kilka sekund są różnice w tonacjach kolorów, w układzie chmur. Nawet jako dziecko budziłam się o 4 rano, żeby zobaczyć wschód słońca, potem szłam spać. Myślę, że doświadczenia z dzieciństwa gdzieś tam we mnie rezonuje, bo doświadczenie wschodów słońca stało się stałą częścią mnie. Mogę na nie patrzeć codziennie, zawsze sprawia mi to radość, choć malowanie w plenerze nie należy do rzeczy łatwych, bo z jednej strony jest to wizualna uczta, która jest przed tobą, ale próba zamknięcia jej w kompozycji jest rzeczą bardzo trudną”.

Olena Babak, Camden Lights. Oil on linen, źródło: https://www.olenababak.com

            Tego rodzaju deklaracje mocno współgrają z jej obrazami. Co prawda artystka powtarza, że nie jest purystką plenerową, bo zdarza jej się robić zdjęcia na miejscu, ale nie przypomina sobie, kiedy to ostatni raz użyła zdjęcia jako odniesienia do obrazu, natomiast kończy rozpoczęte prace w plenerze w studio. Proces powstawania obrazu wygląda tak, że wykonuje kolorowy szkic w plenerze starając się uchwycić zwłaszcza gamę kolorystyczną, zapamiętać ją, bo potem pamięć a nie fotografia staje się odniesieniem przy wykańczaniu obrazu w studio. Tak o tym wspomina: „W studio, szkice plenerowe w szczególny sposób przywracają mi moment i pozwalają zatrzymać te emocje na co najmniej kilka dni malowania. Studium wschodu słońca jest czasem maleńkim szkicem - który zajmuje mi w plenerze 10 lub 15 minut. Po prostu nakładam wtedy szybko kolory i mam nadzieję, że wygląda to mniej więcej tak samo jak scena przede mną. Gorzej jest z zachodem słońca, to jest wyzwanie. Kiedy słońce zbliża się do horyzontu, zachodzi bardzo, bardzo szybko. 

Olena Babek, After the Storm, 2019, oil, 40 x 30 in., źródło: https://www.olenababak.com 

Ale wtedy uczucie, emocje, są tak poruszające, że pragnienie uchwycenia tej emocji i poczucia tej chwili jest bardzo silne i wiem, że muszę namalować alla prima, złapać ekspresję kolorystyczną, a potem uzupełnić to w studio. Ostatnio zdarza się, że umawiamy się na malowanie w grupie, mam szansę spędzić czas z innymi artystami podczas malowania i jest to bardzo cenne. Wszyscy wychodzimy i walczymy z wiatrem, słońcem, zimnem i gorącem; walczymy z żywiołami natury i wracamy z koleżeństwem, którego nigdy wcześniej, w takiej formie, nie doświadczyłam. Cała część przyrodnicza - to doświadczenie dobrej i złej pogody, naprawdę łączy nas dla tak wielkiej przyjemności, jaką jest malowanie. Ale nie dotyczy to wyłącznie wschodów czy zachodów słońca. W sumie po wielu latach malowania zrozumiałam, że nie ma znaczenia, co malujesz. To może być spinacz do papieru, wschód słońca, dziecko, patyk, czy liść.” 

Olena Babak, Point of View, Oil Panel, źródło: https://www.olenababak.com

Przyznam się szczerze, że trudno o większą szczerość w sztuce. Babak bez skrępowania, nie bacząc na doraźne mody, wskazuje na klasyczne wykształcenie i korzystanie z mądrości obecnej w sztuce i życiu dawnych mistrzów. Dla mnie, jej wypowiedzi brzmią jak echo rad dawanych malarzom przez Adama Chmielowskiego, późniejszego brata Alberta, który mówił o szczerości i miłości w malowaniu. Babak, w tym duchu dodaje: „By malować muszę być zakochana - w chwili, w scenie, w farbie - to jest warunek, aby obraz był udany, wtedy to obraz jest produktem ubocznym, bo tak na prawdę, nie jest powód, dla którego to robię, podobnie jak bycie artystą nie jest zawodem. To jest tylko diagnoza, a gotowy obraz to wyłącznie produkt uboczny".

Olena Babak,Untitled, pastel, źródło: https://www.olenababak.com


                        Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artystki:

 


I na koniec tradycyjna gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz

Martyna Makosa

Aleksandra Podgórska

Małgorzata Kucharska

Lucas Komosinski

Anonimowy Patron/Patronka

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i