Przejdź do głównej zawartości

Diorama somnambulicznej śmiertelności. Edward Povey

 

Kiedy przyjechałem z emigracji, by dalej już kontynuować studia w Polsce, wiedziałem, że muszę oprócz nauki znaleźć jakieś miejsce zarobkowania. I tak znalazłem pracę jako ilustrator w jednym z wydawnictw wrocławskich, które specjalizowało się w literaturze dziecięcej. Praca była nieregularna, wiec bywało tak, że w miesiącu wykonywałem zaledwie dwie, trzy ilustracje, ale bywały i takie momenty, kiedy w ciągu kilku dni zilustrować trzeba było sporo książek. 

Edward Povey, SOUS LE CERVEAU, 2022, Oil on Belgian linen, 140 X 120 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Jeden moment z tej pracy pamiętam dobrze do dziś, kiedy to prezes wydawnictwa zwołał cały zespół i powiedział, że kilka książek właśnie weszło do kanonu lektur szkolnych i za 4 dni należy je oddać do druku, tak, by mogły znaleźć się na półkach wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. Wtedy to pobiłem swój dotychczasowy rekord pracy bez snu, rysowałem nieprzerwanie 72 godziny. Jak się potem okazało, ilustracje z ostatnich 12 godzin stały się na tyle osobliwe, że wycofano je finalnie z druku. 

Edward Povey, DE ZIEL, 2022, Oil on Belgian linen, 200 x 200 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Już po kilku latach od tego zdarzenia spotkałem, zupełnie przypadkowo, na targach książki swoich dawnych współpracowników. Ze zdumieniem usłyszałem, że te odrzucone ilustracje, które powstały w granicznym momencie wyczerpania wywołały w wydawnictwie zagorzałą dyskusję, bo ukazały one coś, czego w ilustracjach zwyczajowo nie ma. Podobno udało mi się skondensować w tych ilustracjach świat pełen przeciwieństw, z jednej strony idylliczny i beztroski, lecz podskórnie tętniący jakąś tajemniczą grozą. 

Edward Povey, DÉCOUSU, 2022, Oil on Belgian linen, 140.3 X 120.0 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Od tego czasu zastanawiam się, na ile ten gest skrajnego wyczerpania, niemal somnambulicznej pracy wyzwolił poznawczą moc sztuki, spuścił w pewnym sensie ze smyczy racjonalizm i zezwolił, by moja wyobraźnia oblekła w kształty strach, niepewność i grozę. W zasadzie ten problem towarzyszy mi do dzisiaj, bo zastanawiam się na ile kreacja świata przez sztukę wykracza poza zwykły komentarz autorski i mówi nam nie tyle o przemyśleniach artysty, co jakąś uniwersalną prawdę o realnym świecie. Ilekroć o tym myślę, to przed oczyma stają mi prace współczesnego brytyjskiego malarza Edwarda Poveya. 

Edward Povey, CONGÉDIEMENT, 2022, Oil on Belgian linen, 140 X 120 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Jego obrazy są jak spakowany koncentrat, który pełni rolę komentarza do rzeczywistości, w jego obrazach, są z jednej strony jakieś tęsknoty za światem, który odszedł, z drugiej zaś strony jest też mocna konfrontacja z tym, co aktualnie dane. Innymi słowy, każde piękno zawarte w obrazach Poveya, jest jak moneta, ma drugą stronę, jakiś tajemniczy awers. W sztuce Edward Povey nigdy nie był zwolennikiem konwencjonalnych rozwiązań. Począwszy od tego, że zawsze pracował w trybie figuratywnym, choć przez większość jego życia nie było to zbyt modne. 

Edward Povey, OSCILLATION, 2021. Oil, Conte crayon, graphite on Belgian linen, 120 x 140 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Po drugie, jego kariera rozpoczęła się od prac przy wielkoformatowych muralach o wysokości kilku pięter. Kiedy artysta osiągnął pewien stopień uznania i podziwu dla swoich murali, przestał je po prostu malować przenosząc się do Indii Zachodnich, by tam przemyśleć dalszą drogę artystyczną.

Edward Povey, IRVING'S DIVIDE, 2021. Oil on Belgian Linen, 40.6 X 40.6 cm, żródło: www.edwardpovey.com

            Edward Povey urodził się w południowym Londynie w 1951 roku. Jak wspomina, dorastał jako jedynak, obsesyjnie malując, rysowanie było dla niego w okresie dzieciństwa jak nerwica natręctw, w zasadzie jako dziecko nie wypuszczał ołówka z dłoni, tak jakby świat stworzony w rysunkach miał pełnić jakąś formę niewidzialnej szyby dzielącej wrażliwe dziecko od realnego świata. Gdy przyszedł czas wyboru przyszłego zawodu młody Edward rozpoczął studia w Eastbourne College for Art and Design, a następnie psychologię i malarstwo na The University of Wales. Tam też zasłynął jako twórca wielkoformatowych murali. 

Edward Povey, ELIOT'S REPETITION, 2021. Oil, graphite and Conté crayon on Belgian linen, 120 X 140 cm,, żródło: www.edwardpovey.com

Kiedy przyszedł pierwszy sukces artysta niespodziewanie na siedem lat przenosi swoje studio do Indii a potem na karaibską wyspę Grenada, tam próbuje swych sił w malarstwie olejnym, porzucając całkowicie pracę nad muralami. Kolejny sukces przychodzi równie szybko, już po kilku latach jego prace zaczęły trafiać do prywatnych kolekcji w Stanach Zjednoczonych. Do 1991 roku Edward Povey wystawia już w nowojorskiej galerii Johna Whitneya Paysona obok wielkich mistrzów amerykańskich. Obecnie artysta mieszka i pracuje w Devon w Anglii. Nie ukrywa tego, że oprócz doskonalenia technik warsztatowych równie ważne są dla niego studia z psychologii, bo malując, na przykład, cykl obrazów: Dzieciństwo, Iluzja czy Pożądanie chciał przekazać w nich nie tylko warstwę wizualną ale jakąś część uniwersalnej prawdy o życiu. 

Edward Povey, SUBMERSION, 2021. Oil on Belgian linen, 76.2 x 76.2 cm, żródło: www.edwardpovey.com

To, co budzi mój podziw, to niezwykła praca Poveya z modelami, przy użyciu wyszukanych scenografii i kostiumów, które oddaje w kubistycznych perspektywach mieszając je z wczesnorenesansowymi metodami malowania ciała, artysta daje skomplikowane kompozycje, tętniące jakimś wewnętrznym życiem. Widać w tych obrazach ogromną tęsknotę za stworzeniem doskonałego sposobu przedstawiania tak skomplikowanych i wrażliwych emocji ludzkich, relacji między pamięcią a wyobrażeniem. Jego twórczość, krytycy sztuki określają mianem emocjonalnego realizmu, mając wiele racji. Bo nie jest to łatwe w odbiorze malarstwo, ma w sobie jakieś natręctwo, ukazuje fascynację artysty androgynią, która ma swoje korzenie w dzieciństwie Edwarda, kiedy to jego ojciec powtarzał mu, że nigdy nie będzie prawdziwym mężczyzną. 

Edward Povey, SOLUTIONS, 2020. Oil on Belgian linen, 40.6 X 40.6 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Artysta tak mówi o swojej sztuce: „Tym, co mnie nieskończenie interesuje w tworzeniu obrazów i problemach z tym związanych, to jest próba wyjścia poza wizerunek, poza farbę. Tak, jak pisarze nie są szczególnie zainteresowani piórem, którym piszą, tak ja nie jestem szczególnie zainteresowany farbą. Farba jest w dużej mierze środkiem do celu, a mnie interesuje coś, co skrywa się pod nią. Malarstwo to próba uzyskania czegoś, co jest ulotne, to jest jak rzeźbienie dymu w powietrzu". Świat wykreowany przez Edwarda Poveya w obrazach jest dziwaczny a jednocześnie piękny, jest jak labirynt wypełniony emocjami, rekwizytami, wspomnieniami. 

Edward Povey, AMPLEXUM, 2020. Oil, graphite on Belgian linen.140 X 120 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Przez ten charakter prac, jego obrazy konfrontują nasz ogląd świata, stawiają niewygodne pytania, choćby o ideę przemijania, czy starzenia się ciał. Artysta w kompozycje obrazów wplata liczne rekwizyty, takie jak przybory kuchenne, utensylia medyczne, czy stare zdjęcia. Przez to obrazy wyglądają jak magazyny osobliwości, oglądanie ich to jak wędrówka przez sen, kiedy to nad ranem próbujemy rozwikłać skryte w nim zagadki. Tak, jakby artysta usuwał warstwę po warstwie niepotrzebnego forniru ze swej pamięci, aby ukazać coś, co ma dla niego uniwersalne znaczenie. Jego obrazy, przynajmniej dla mnie, są jak niedokończone, nawarstwiające się, są zaludnione niedokończonymi postaciami ludzkimi. 

Edward Povey, SINK, 2020. Oil on canvas, 200 x 200 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Postacie te, wyglądają często jak w okresie rekonwalescencji, kobiety pozbawione są włosów, noszą czepki zakrywające głowę. Artysta z rozmysłem pozostawia w obrazach widoczne podrysowania, jednocześnie z ogromną pieczołowitością oddaje też widoczne żyły, kości i więzadła, rygorystycznie dopracowane w szczegółach po to, by ujawnić jakąś rozczochraną dwuznaczność. W pierwszym oglądzie drażni przedstawione ciało malowane zielonkawym podkładem i półprzezroczystymi szkliwami zaczerpniętymi jakby z techniki Rafaela, irytuje spłaszczona kompozycja w kubistycznej manierze. Jednak z czasem, kiedy przyglądamy się tym obrazom to niespodziewanie rezonują one i przypominają wczesne malarstwo renesansowe, jego obrazy są jak diorama somnambulicznej śmiertelności, mają w sobie coś uniwersalnego. 

Edward Povey, OUT OF MIND, 2018, Oil on canvas, 40.64 x 40.64 cm, żródło: www.edwardpovey.com

Ukazują często jakiś wymiar, który wolelibyśmy wyeliminować z naszego doświadczenia. Innymi słowy, Edward Povey maluje tak, jakby przebywał w odmiennych stanach świadomości. Uchyla nam kurtynę, za którą ukazuje światy wyjęte z jego wyobraźni i wspomnień. Nie każdy odważy się zajrzeć za tę kotarę, bo to, co tam znajdzie może przerazić. Trudno potem te obrazy przegonić spod powiek, kiedy zamykamy wieczorem oczy.

 

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artysty:

 


I na koniec tradycyjna gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Anonimowy Patron/Patronka

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz

Martyna Makosa

Aleksandra Podgórska

Małgorzata Kucharska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i