Przejdź do głównej zawartości

Malarski wehikuł czasu. O twórczości Anne Magill

 

Wynalazek fotografii w XIX wieku spolaryzował bardzo mocno środowisko artystyczne. Część z artystów zajmujących się sztukami plastycznymi przyjęła fotografię jako zwieńczenie długiego procesu walki twórczej o to, by zachować w pamięci to, co nas otacza, ale byli też i tacy, którzy w wynalazku fotografii widzieli kres malarstwa, zanik jego aury i przekształcenie artysty w operatora maszyny optyczno-chemicznej. Jak to zwykle bywa, czas pokazał, że mylili się zarówno zwolennicy użycia fotografii jako narzędzia uprawiania sztuki, jak i przeciwnicy, bo fotografia nie spowodowała ani upadku malarstwa, ani też nie przekształciła malarzy w fotografików. Ale wśród mnogości wysuwanych wtedy argumentów przeciw fotografii jako sztuce, był taki, który do dziś mocno rezonuje. Kiedy pojawiła się fotografia to postrzegano ją jako wroga naszej pamięci. 

Anne Magill, North Star, 2019, acrylic on panel, 19¾ x 15¾ inches, 50 x 40 cm, źródło: www.annemagill.com

Zwracano uwagę na to, że zapamiętując w klastrach naszej pamięci to, co dostrzegliśmy, organizujemy zapamiętany materiał wedle osobliwego klucza,  który często poddany jest procesowi idealizacji, zaś fotografia, jest po prostu wizualną inwentaryzacją tego, co znajduje się przed obiektywem, jest po prostu zapisem surowca wizualnego. 

Anne Magill, Midnight, 2011, Acrylic on board, 30-x-40 cm, źródło: www.annemagill.com

Sam doświadczyłem tego rodzaju uczucia, kiedy po latach przyjechałem do opuszczonego domu mojej babci. Będąc młodym chłopcem spędzałem niemal każde wakacje z kuzynostwem w domu babci. Zapamiętałem zwłaszcza wielki sad, zadrzewiony jak tolkienoski las Fangorn, gdzie po środku tego ogrodu usadowiony był wielki staw, w którym stała drewniana łódka. Ten magiczny ogród, w którym spędzaliśmy czas kanikuły letniej, był jak mityczny Eden. Kiedy po wielu latach stanąłem pośrodku tego sadu, z niedowierzaniem rozglądałem się i stwierdziłem, że ten wielki ogród z drzewami jest wielkości boiska do gry w siatkówkę, zaś kilka rachitycznych drzew rośnie wokół czegoś, co jest raczej oczkiem wodnym, a nie stawem. Kiedy tak stałem i ze zdziwieniem konfrontowałem to, co zapamiętałem, z tym co widzę, zdałem sobie sprawę z tego, że udało się nam żyć w czasach, gdzie w młodości nie wykonywaliśmy nagminnie zdjęć smartfonami, dlatego udało mi się zachować ten mityczny babciny ogród w mej pamięci w taki właśnie sposób. Gdybym miał jego fotografie, umknąłby mi ten miraż, odzierając tym samym moją pamięć z idealizacji. 

Anne Magill, Untitled, źródło: www.annemagill.com

Ilekroć wracam pamięcią do tego ogrodu z czasów dziecięcej kanikuły, staje mi przed oczami malarstwo Anny Magill, irlandzkiej artystki, która w swym malarstwie wypracowała coś, co łączy te dwie pozorne sprzeczności, naszą idealizującą pamięć z fotografią. Bo jej malarstwo odwołuje się niewątpliwie do estetyki starych zdjęć, jest jednak tak skonstruowane, że jej obrazy nie wskazują wprost, są na poziomie ogólności, są ledwo zaczynem tego, co jest na nich przedstawione. Reszta już jest po naszej stronie, musimy sami dopowiedzieć dalszą historię z obrazu. Patrząc na obrazy Anny Magill, mamy wrażenie, że przedstawione tam osoby są jak ze starych fotografii, te postacie kiedyś istniały i pozostał po nich jedyny ślad w obrazie. Gdy patrzymy na te mgliste rozedrgane obrazy, które są jak pożółkłe fotografie w kolorach sepii, odkrywamy w nich jakąś niezwykłą moc, są one dla nas jak wehikuł czasu, jak bilet w podróż do świata, który bezpowrotnie odszedł, a myśmy nie mieli szans, by go doświadczyć.

Anne Magill, Untitled, źródło: www.annemagill.com

            Anne Magill urodziła się w County Down w Irlandii Północnej w 1962 roku. Od dzieciństwa malowała i rysowała, jak wspominają jej znajomi, pracowała zawsze w niestrudzonym tempie, godzina po godzinie doprowadzając cierpliwie swe rysunki do końca. Po ukończeniu szkoły średniej studiowała w Liverpoolu, a następnie przeniosła się do Londynu, aby ukończyć studia w St. Martin’s School of Art. 

Anne Magill, The Last of the Day, 2007. Oil on canvas, 80 x 40 cm, źródło: www.annemagill.com

Będąc jeszcze na uczelni komercyjny popyt na jej prace osiągnął taki poziom, że potrzebowała przerwy w nauce, by realizować zamówienia z gazet, magazynów i agencji reklamowych. Po ukończeniu studiów w 1984 r. Anne Magill pracowała jako ilustratorka, gdzie szybko zdobyła reputację dzięki rysunkom węglem i pastelami, aż czterokrotnie wygrała prestiżową nagrodę B&H Gold Illustration Awards. Ale tego rodzaju wyróżnienia nie dały jej satysfakcji. Równolegle do pracy ilustratorki zaczęła eksperymentować z malarstwem olejnym. 

Anne Magill, Untitled, źródło: www.annemagill.com

Jej pierwsze kompozycje były oparte na wspomnieniach z czasów służby wojskowej w Belfaście. Od samego początku pracy z malarstwem starała się uprawiać malarstwo w starym stylu. Gdy pojawiał się pomysł na obraz wykonywała szereg szkiców węglem, miniaturowych studiów olejem. Artystka tak opisuje ten proces: „Wszystko zaczyna się od nastroju, szkiców węglem, małych rysunków i prób na małych formatach, jeżeli jakiś do mnie przemówi wtedy zaczynam szkicować”. I dopiero po czasie artystka powraca do każdego rysunku, dokonuje korekt, pogłębia cienie, zmieniając kąty padania światła na postać. 

Anne Magill, Early Morning, 15 x 15 cm, źródło: www.annemagill.com

I kiedy uzna, że szkic spełnia jej oczekiwania kompozycyjne rozpoczyna malowanie. Artystka wie, kiedy obraz jest pod względem kompozycyjnym gotowy i kiedy zbliża się koniec prac koncepcyjnych, choć nie jest to łatwy moment. Tak mówi o tym: „To jest czasem nieuchwytne, ale można poczuć, że nadchodzi. Kolejna warstwa farby może wywołać iskrę, której szukam, coś nieokreślonego, dodać jakiś element, który łączy wszystko razem i ożywia obraz”. Ale bywa i tak, że niektóre ze szkiców nigdy nie wychodzą poza ramy tego, co artystka nazywa „ćwiczeniem technicznym”.

Anne Magill, The Reading, Oil on board, 120 x 60 cm 2021, źródło: www.annemagill.com

 Te szybkie, reportażowe rysunki i studia, stały się z czasem prekursorem jej dojrzałego stylu, głęboko przemyślanej kompozycji, w której dominuje przede wszystkim niezwykły nastrój zbudowany z anonimowych, intymnych postaci, wyglądających jak wspomnienia zatrzymane w czasie. Z czasem jej prace zdobyły międzynarodowe uznanie. Dzisiaj znajdują się w zbiorach British Airways, Nike, Levi Struass, Heineken, Canary Wharf, Forte Group, SAP, a także w najważniejszych kolekcjach prywatnych na całym świecie. 

Anne Magill, The Sea Path, oil on canvas, 120 x 120 cm, źródło: www.annemagill.com

Malarstwo dla Anny Magill ma też moc terapeutyczną. Sama przyznaje, że wydobywa z pamięci trudne dla niej zdarzenia z okresu dorastania, a był to czas bardzo trudny dla Irlandii. Ponieważ jej rodzina zatrudniała na swojej farmie robotników będących po obu stronach religijnej wojny, dlatego też pracujący na farmie mężczyźni musieli używać milczenia jako narzędzia ochronnego w pracy, bojąc się, że zwykła wypowiedź może błędną interpretacja zasugerować coś niewłaściwego i pociągnąć za sobą poważne konsekwencje. Tak więc mężczyźni pracujący na farmie zawsze milczeli. Podobnie jest w jej sztuce, przedstawione postacie są milczące i silne, emanuje z nich ochronna melancholia i samotność. Stąd też jej prace charakteryzują się bardzo intymnym i spersonalizowanym podejściem do przedstawianych tematów. Warto też wspomnieć, że przez kilka lat prace Anny Magill były wystawiane w towarzystwie obrazów Jacka Vettriano w znanej galerii Heartbreak w zachodnim Londynie.

Anne Magill, Cadence 2019, oil on canvas, 70 x 170 cm, źródło: www.annemagill.com

            Dla mnie, oprócz czystej estetycznej przyjemności, twórczość Magill ma w sobie jeszcze dodatkowy walor. Jest wizualnym i gorzkim komentarzem do dzisiejszej powszechności fotografii, która doprowadziła do upadku sztukę robienia zdjęć. Fotografia w dobie smartfonów staniała, rozmnożyła się, straciła swą tajemniczą moc, obrazów jest za dużo, mnożą się jak muchy, jest ich tyle, że nawet ich już nie zauważamy, bo nadmiar zawsze produkuje przyzwyczajenie, a w konsekwencji ślepotę. Trudno w tym zalewie obrazów wypreparować ze zdjęć warstwę duchową, tak widoczną w artystycznym komentarzu w obrazach Anny Magill. 

Anne Magill, To You, 2019, acrylic on gesso panel, 18.5 x 24 cm, źródło: www.annemagill.com

Jej oszczędne w kolory obrazy, rozmyte, rozedrgane jak letnie miraże, mimo braku detalu, mają ten poziom ogólności, który daje jakąś niepowtarzalność, siłę. Przedstawione na obrazach postacie kobiet i mężczyzn ubranych elegancko i wytwornie nie ukazują swej twarzy, albo jest ona skryta pod kapeluszem, albo rozmyta, anonimowa. Choć nie znamy tych kobiet i mężczyzn, mamy wrażenie, że ich rozpoznajemy, gdy stoją wpatrzeni w jakieś wydarzenie, po prostu, budzą naszą ciekawość. I ten niejasny charakter kompozycji jest wysoce narracyjny, dopomina się wręcz dopowiedzenia, dookreślenia, zmusza nas do snucia opowieści o tych scenach i konfrontowania z naszym własnym repertuarem pamięci. W jej obrazach odnajdujemy wizerunki miejsc, które znamy lub pamiętamy z przeszłości, a może ze snów. 

Anne Magill, Spring will come again, 2000, Acyrlic on board, 30 x 40 cm, źródło: www.annemagill.com

Z ciekawością patrzymy jak z obrazu wyłaniają się postacie, tak, jak w ciemni podczas wywoływania fotografii. W pierwszym odruchu, dla postronnego widza, obrazy autorstwa Magill wyglądają na nieskończone, w swej formie przypominają podmalówkę, w której zastosowano technikę sfumato.  I to pozorne niedokończenie jej prac powoduje, że jej obrazy są tak pieczołowicie komponowane i przyjmują fakturę i fizyczny wygląd starych fotografii. Są to obrazy, które intrygują i które wydają się nabierać charakteru wspomnień, w tym miejscu dzieje się poezja, ten nieuchwytny fragment malarstwa, w którym dzieło ożywa, a nasza wyobraźnia przejmuje stery, a historie zaczynają same wydobywać się z naszej pamięci. 

Anne Magill, Walking The Land, oil on canvas, laid on board, 123 x 153 cm, 2021, źródło: www.annemagill.com



Anna Magill opisuje swoją pracę, jako próbę uchwycenia ulotnych chwil w życiu. Tak o tym mówi: „W moich obrazach zawsze obecna jest narracja i zawsze staram się ją przekazać za pomocą światła, koloru i tekstury. Prawie zawsze są to prace figuratywne. Ujmuje mnie, po prostu, próba przekazania tych momentów, w których właśnie wydarzyło się coś epickiego, lub ma się wydarzyć, ale tylko delikatnie to zaznaczam - to coś w rodzaju podejścia, że mniej znaczy czasem więcej”. Dlatego też, w moim przekonaniu, jej obrazy wypełnione są nie tyle dwuznacznością, co tajemnicą, patrząc na jej obrazy zastanawiam się, czy przedstawiona na nich para zrywa, czy się właśnie pogodziła? 

Anne Magill, Untitled, źródło: www.annemagill.com

Czy siedząca nad jeziorem kobieta szykuje się do ucieczki, czy do rezygnacji? Postacie z obrazów Magill żyją w XX wieku, ale mają ponadczasową jakość, w której zacierają się granice definiujące pokolenia i epoki. Panuje tam stoicka cisza, jest tajemnicza monumentalność, która mocno rezonuje z naszą pamięcią. Siła obrazów Anny Magill tkwi również w tym, że przenosi przeszłość w teraźniejszość, ubiera ją indywidualnie w znaczenia. 

Anne Magill, Untitled, źródło: www.annemagill.com

Jej obrazy osnute mgiełką tajemnicy, są jak stary fotoplastikon, w którym staramy się odpowiedzieć na pytanie, kim są ludzie na fotografiach, co się na nich wydarzyło, jakie miejsca są przedstawiane. Tak jest z malarstwem Magill, nasza wyobraźnia domaga się wręcz wyjścia poza kadr malarski, dokończenia rozpoczętej narracji w obrazie. Innymi słowy, jej obrazy to jak łączenie snów z rzeczywistością, a to nadaje baśniowy wymiar życiu, pokazując ogromną moc sztuki. 

Zapraszam do wysłuchania 73 odcinka Kroniki Konika poświęconego twórczości artystki:

 


I na koniec tradycyjna gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Anonimowy Patron/Patronka

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz

Martyna Makosa

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych