Przejdź do głównej zawartości

Dziewczyna z północy. Kesja Tabaczuk i jej malarstwo.

 

Wśród lektur mej młodości największe wrażenie zrobiła na mnie „Królowa Śniegu” Hansa Christiana Andersena. Zimowy krajobraz północy, mroźne piękno Królowej Śniegu, okruch stłuczonego lustra w oku Kaja, nosiłem przez lata jako jedno z najgłębszych wyobrażeń dziecięcego świata zabarwionego skandynawską baśnią. Kiedy jako młody chłopak spotykałem na swej drodze ludzi noszących w sobie głęboki smutek, byłem pewien, że gdzieś w ich wnętrzu tkwi mikroskopijny kawałek lodu zmieniający ich wnętrze w mroźny i posępny smutek. 

Kesja Tabaczuk, Untitled, 2020. Oil on canvas, 120 × 95 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Wtedy to wracały wspomnienia baśni Hansa Christiana Andersena. Potem, kiedy nieco dorosłem, poznałem mroczną mitologię nordycką, tam największe wrażenie zrobiła na mnie gigantka Angerboda, która urodziła Lokiemu dziecko węża Migdardu, który był zwiastunem smutku i melancholii. Kiedy już w dorosłym życiu spotkałem się z malarstwem Kesji Tabaczuk, tego rodzaju odczucia wróciły jak bumerang. 

Kesja Tabaczuk, Goose Girl, 2021, Oil on canvas 120 × 120 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Portrety młodych kobiet na tle skandynawskiego pejzażu miały w sobie mieszankę głębokiej melancholii graniczącej ze smutkiem, tak jakby między obrazem młodej artystki a odbiorcą wstawiona była niewidzialna szyba, wykonana z przezroczystej tafli chłodnego lodu. Patrząc na jej obrazy miałem wrażenie, że portretowane kobiety i dziewczyny nosiły w sobie skryte wspomnienia minionych lat, bądź karmiły się strachem przed tym, co będzie. 

Kesja Tabaczuk, Lena 3, 2021 .Oil on canvas, 80 × 100 × 4 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

I kiedy w milczeniu patrzyłem na obrazy młodej artystki czułem w nich jakieś osobliwe połączenie, słowiańskiej wrażliwości i melancholijnego klimatu skandynawskiego, co okazało się trafną intuicją, bo Kesja Tabaczuk pochodzi z Polski a obecnie mieszka i tworzy w Norwegii.  Kiedy patrzę na portrety jej autorstwa przypomina mi się anioł ze sztychu Albrechta Dürera, głęboko zamyślony, zanurzony w jakiejś tajemnicy rozpiętej między światem a wiecznością. 

Kesja Tabaczuk, Black dogs, 2021. Oil on canvas, 140 × 80 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Skandynawski filozof Søren Kierkegaard pisał, że poza kręgiem przyjaciół ma jeszcze jedną, intymną znajomą: melancholię. To ona kiwa na niego w samym środku pracy lub zabawy, odciąga go na stronę, wtedy tylko ciałem pozostaje na miejscu, zaś myślą idzie za nią. Jest dla niego najwierniejszą kochanką, nic więc dziwnego, że natychmiast jest gotów pójść za nią na koniec świata, bo to ona pokaże mu piękno. 

Kesja Tabaczuk, Untitled, 2020. Oil on canvas, 120 × 95 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Tak też jest w malarstwie Kesji Tabaczuk, w portretowanych postaciach na tle wiejskiego skandynawskiego pejzażu w towarzystwie zwierząt, artystka stara się szukać tego, co wyjątkowe i skryte pod powierzchnią codzienności, wybiera tylko to, co świeci jasnym blaskiem klejnotu. Patrząc na obrazy artystki mam wrażenie, że samo malowanie przychodzi jej naturalnie i nie wymaga ogromnego wysiłku. Jednak, znając tajniki malarstwa, wiem dobrze, że za każdym pociągnięciem pędzla stoją godziny mozolnych ćwiczeń, prób, a nawet złości, kiedy między tym co wyobrażone i tym co powstaje na obrazie jest rozdźwięk.

Kesja Tabaczuk, Field Buddies, 2021. Oil on canvas, 120 × 90 cm źródło: www.kesjatabaczuk.com

            Kesja Tabaczuk urodziła się w 1989 roku w Opolu. Sama przyznaje, że odkąd pamięta lubiła zawsze rysować. Na szczęście jej dziecięce pasje nie były gaszone przez rodziców, szczególnie dbała o to mama, która wspomagała plastyczne inklinacje córki. Dlatego też od najmłodszych lat Kesja uczęszczała na różnego rodzaju kursy rysunku, a mając 12 lat zdała egzamin do opolskiego Zespołu Państwowych Placówek Kształcenia Plastycznego im. Jana Cybisa, tam też zaczęła swą przygodę z prawdziwym malarstwem olejnym. 

Kesja Tabaczuk, Untitled, 2020. Oil on canvas, 80 × 100 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

I tam też zainteresowała się historią sztuki i technikami malarskimi dawnych mistrzów, zwłaszcza zainteresowała się okresem renesansu i baroku. Nie dziwi zatem fakt, że młoda artystka ukończyła szkołę średnią, zdobywając pierwszą nagrodę za swój obraz. W wieku 18 lat, pod wpływem sugestii nauczycieli, próbowała dostać się na dział architektury wnętrz w Poznaniu. O ile z rysunku i malarstwa zdobyła maksymalną liczbę punktów rankingowych na egzaminie wstępnym, tak niestety, rysunek techniczny nie był jej najmocniejszą stroną. Dlatego też zdecydowała się aplikować do Instytutu Sztuki przy Uniwersytecie Opolskim, wiedząc co jest jej najmocniejszą stroną. Jednak pomimo tego, że bez problemów zdała egzaminy wstępne i została przyjęta, nie podjęła studiów, wybrała drogę dość ryzykowną, bo postanowiła samodzielnie doskonalić swój warsztat malarski. 

Kesja Tabaczuk, Bagpipes, 2021. Oil on canvas, 120 × 120 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Tym samym artystka potrafiła wyłamać się z zaklętego kręgu edukacji plastycznej w Polsce, gdzie ciągle jeszcze przekazywany jest model dwojaki, po szkole plastycznej można zostać nauczycielem plastyki, albo malować obrazy po godzinach i traktować malarstwo jako hobby, bo w powszechnym przekonaniu z malarstwa bardzo trudno się utrzymać. Dzisiaj Kesja Tabaczuk pracuje, mieszka i wystawia w Norwegii. Od roku 2020 jestem reprezentowana przez Galerię Ramfjord w Oslo i od roku 2022 przez prestiżową nowojorską Galerię Arkadia Contemporary. 

Kesja Tabaczuk, Green Hills, 2021. Oil on canvas, 120 × 80 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Dzięki norweskiej i amerykańskiej galerii jej prace trafiają do domów aukcyjnych i kolekcjonerów na całym świecie. Artystka nie ukrywa tego, że w kręgu jej zainteresowań leży przede wszystkim postać człowieka, którego przedstawia na tle natury i w tym zestawieniu poszukuje uniwersalnego piękna. Warto na to zwrócić uwagę, bo tak odważna deklaracja młodej artystki jest warta odnotowania, szczególnie w czasach, gdzie własne zdanie, nie urobione przez modę i powszechnie panujące gusta, jest czymś na prawdę rzadkim i wyjątkowym, zwłaszcza w gronie młodych twórców. Pomimo ewidentnych inspiracji sztuką dawnych mistrzów, trudno określić styl malarski Kesji Tabaczuk. 

Kesja Tabaczuk, 2020, Untitled, Oil on canvas 90x75cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Niewątpliwie jest to malarstwo figuratywne, które określiłbym mianem realizmu impresjonistycznego, bo artystka w malarstwie łączy to, co widzi, z tym co sobie wyobraża, dając tym samym osobliwy amalgamat impresji imaginacyjnej z ogromnym pokładem emocjonalności. To, co moim zdaniem, jest siłą jej obrazów, to specyficzny nastrój rozwieszony między pięknem a melancholią, między klimatem Skandynawii a błogością słowiańskiej kanikuły. 

Kesja Tabaczuk, Untitled, 2020. Oil on canvas, 150 × 90 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com

Jej obrazy są jak bilet w podróż do świata baśni, do świata, którego być może nie ma i jest wymyślony, ale za to koi swym spokojem. Bo portrety jej autorstwa są jak klejnoty, które swym pięknem uderzają w czułą strunę emocji, dając piękny akord. Pomimo młodego wieku, Kesja Tabaczuk wydaje się być spełnioną artystką, jej twórczość cieszy się ogromnym zainteresowaniem wielu galerii, jej prace znajdują się w kolekcjach prywatnych, nie tylko w Norwegii, czy w Polsce. 

Kesja Tabaczuk, Untitled, 100x120 cm, źródło: www.kesjatabaczuk.com


Ja osobiście, dzięki jej obrazom, po wielu latach, wróciłem do lektury baśni Hansa Christiana Andersena i do mitologii nordyckiej. Nie ukrywam tego, że chciałbym kiedyś przeczytać po raz kolejny „Królową Śniegu” wraz z inspirowanymi baśnią obrazami Kesji Tabaczuk, bo mało kto potrafi dziś tak misternie połączyć piękno wnętrza człowieka z jego losem. A wszystko to w klimacie skandynawskiej melancholii.

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artystki:

 


I na koniec tradycyjna gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Anonimowy Patron/Patronka

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych