Przejdź do głównej zawartości

Snując nić Ariadny. Malarstwo portretowe Anny Christiny Roda.

 

Jeżeli słuchać opinii doświadczonych malarzy, to właśnie portret jest jednym z najtrudniejszych tematów w malarstwie. Ma w sobie coś magicznego i tajemniczego, zdarza się często, że perfekcyjnie, niemal fotograficznie oddana fizjonomia w obrazie nie oddaje wyglądu modela, gubi w wizerunku coś istotnego. Jakby tego było mało, trudno jednoznacznie wskazać, jak taki portret poprawić, bo nie do końca wiadomo, co powoduje, że czasem kilka zamaszyście oddanych kresek oddaje prawdę wizualną portretowanej osoby lepiej niż drobiazgowo, niemal detalicznie przeniesiona w ramy obrazu podobizna. Tego rodzaju trudności sprawiają, że portret staje się testem tego, co się zwie doskonałym sprzęgnięciem oka z wyobraźnią. 

Anne Chrisitne Roda, Raphaelle, huile sur toile, 100 x 65 cm, 2020, źródło: www.annechristineroda.com

Można mieć wątpliwości, co do hipotezy dającej portretowi palmę pierwszeństwa i prymat w malarstwie jako takim, ale niewątpliwie zgodzić się trzeba, że portret jest jednym z najtrudniejszych tematów w malarstwie. Ta funkcja malarskiego portretu jest tak osobliwa, że nawet wynalazek dagerotypu, a później aparatu fotograficznego, nie zdetronizował portretu. Portret jest nadal uprawiany w malarstwie, choć nie ma co ukrywać, że współcześnie coraz trudniej o dobrych portrecistów. Ci, którzy sądzą, że malowanie portretu z pozującego nieruchomo modela jest rzeczą prostą, bardzo się mylą. 

Anne Chrisitne Roda, L'attente, huile sur toile, 146 x 114 cm, collection particulière, źródło: www.annechristineroda.com

Zwyczajowo, gdy już zapadnie decyzja o posiadaniu własnego portretu, to większość portretowanych osób chce, by wizerunek zawarty w obrazie był taki, jakim chcieliby widzieć samego siebie. Innymi słowy portret ma tuszować wszelkie braki, którymi charakteryzuje się oryginał. Dlatego często model podczas pozowania przybiera nadętą, pełną godności (w jego mniemaniu) pozę, jest nienaturalny i sztuczny. Tylko od portretującego artysty zależy, czy potrafi on rozluźnić portretowaną osobę tak, by wydobyć z jej aparycji swobodę i naturalność, wejrzeć pod powłokę tego, co widzialne. 

Anne Chrisitne Roda, le gilet vert, huile sur toile, 100 x 81 cm, 2020, collection particulière, źródło: www.annechristineroda.com

Malarz, by posiąść tego rodzaju sprawność, musi być przede wszystkim uważnym obserwatorem, stać się po części psychologiem dostrzegającym dominujące cechy charakteru portretowanej osoby, a następnie oddać je w mimice twarzy, geście czy pozie. Już Leonardo da Vinci w Traktacie o malarstwie pisał: „Dobry malarz powinien malować dwie rzeczy, to jest człowieka i myśl jego ducha. Namalować człowieka jest łatwo, myśl — trudno.” Dlatego też płytki talent nie potrafi z portretowanej twarzy wydobyć cech fizjonomii odpowiadającym psychice portretowanej osoby. Jeżeli artysta skupi się wyłącznie na odwzorowaniu teatralnej pozy, portret będzie co najwyżej dobrym technicznie powtórzeniem kształtu twarzy, która niewiele wyraża. 

Anne Chrisitne Roda, Vie interieure I, huile sur bois, 90 x 60 cm, 2020, źródło: www.annechristineroda.com

Sam akt twórczy powinien polegać na selekcjonowaniu i abstrahowaniu z fisis modela tych cech, które tworzą osobowość, oddają aparycję, w pewnym sensie na ukazaniu portretowanej osoby w taki sposób, jak ją sam sobie artysta wyobraża i projektuje, a nie tylko widzi. By uzyskać dobry portret malarski artysta musi ustalić właściwą proporcję między interpretacją twórczą a podobieństwem do modela. Jeżeli mierzyć miarę malarza umiejętnością wydobycie za pomocą języka plastyki wnętrza portretowanej osoby, to niewątpliwie na uznanie zasługuje współczesna francuska malarka Anne Chistina Roda.

Anne Chrisitne Roda, DANA, huile sur bois, 40 x 40 cm, 2017, źródło: www.annechristineroda.com

            Anne Chrisitne Roda jest malarską młodego pokolenia, urodziła się w 1974 roku we Francji. Jak sama przyznaje, kiedy jako mała dziewczynka odwiedziła z mamą Luwr, długo stała przed obrazem „La jeune martyre” autorstwa Paula Delaroche'a. Do dziś pamięta jak wielkie wrażenie na niej zrobił, być może, to był pierwszy impuls, który sprawił, że zainteresowała się sztuką. Ale jej droga do malarstwa była kręta, bo w 1992 roku rozpoczęła studia w Ecole de Camondo w Paryżu, po roku zdecydowała się studiować konserwację zabytków ze specjalnością konserwacji obrazów. Jednak po ukończeniu studiów, zdecydowała, że nie chce poświęcić życia wyłącznie temu, by zachować w dobrym stanie to, co namalowali inni, samodzielnie sięgnęła po pędzel. Jak sama przyznaje: „przygodę ze sztuką zaczęłam od renowacji malarstwa, gdzie nauczyłem się rygoru i cierpliwości, potem odważyłem się porzucić ten zawód, by poświęcić się malarstwu”. Anne Roda w malarstwie upodobała sobie przede wszystkim portret, wiedząc, że dysponuje dwoma niezbędnymi atrybutami: ma przygotowanie warsztatowe oraz jest dobrą obserwatorką. Dzisiaj Anne Roda mieszka i pracuje w Saint Cergues w Haute-Savoie, gdzie ma swoją pracownię, oraz wykłada w Ecole des Beaux-arts du Genevois.

Anne Chrisitne Roda, MANYA III, huile sur bois, 60 x 80 cm, 2018, źródło: www.annechristineroda.com

            To, co mnie najbardziej ujmuje w jej malarstwie, to starannie przemyślany proces malowania, artystka w procesie twórczym nie zostawia miejsca na przypadek, potrafi do fizjonomii portretowanej osoby dobrać, nie tylko odpowiedni strój oddając pieczołowicie każde zagniecenia na pomiętej koszuli, delikatny haft na gorsecie, przetarcia materiału, ale i odpowiedni kolor tła. Tego rodzaju decyzje zapadają jeszcze przed momentem, kiedy sięgnie po pędzel. Jeżeli zastanowimy się nad funkcją portretu w malarstwie, to oczywiście możemy wskazać, na to, że portret malowany jest po to, by zachować wizerunek portretowanej osoby. 

Anne Chrisitne Roda, MANYA I, huile sur bois, 81 x 116 cm, 2017, collection particulière, detal, źródło: www.annechristineroda.com 

Jednak jeżeli miałaby być to jedyna funkcja, to można ją współcześnie scedować na fotografię, po co wkładać tyle pracy i umiejętności w coś, co można wykonać naciskając spust migawki aparatu fotograficznego. Patrząc na portrety autorstwa Anne Roda zdajemy sobie sprawę z tego, że malarstwo pełni tu rolę narzędzia do uzyskania czegoś zupełnie innego. Sam proces portretowania można porównać do wydobywania z modela tego, co stanowi jego osobowość, czyli to, co kryje się pod powłoką ciała. I w taki sposób maluje Roda, chcąc wydobyć indywidualność, skrywane historie, myśli, które zaprzątają umysł portretowanej osoby, z każdym pociągnięciem pędzla wydobywa kolejną odsłonę, każde nałożenie farby odkrywa to, co kryje się pod obserwowaną cielesnością. I tak jej cykl portretów układa się w osobliwą panoramę osobowości, w katalog poszczególnych charakterów. 

Anne Chrisitne Roda, L'escargot, huile sur toile, 146 x 97 cm, 2020, źródło: www.annechristineroda.com

Z jednej strony malarstwo portretowe francuskiej artystki zanurzone jest w tradycji, co widać w doborze póz modeli, czy specyficznego traktowania tła, z drugiej zaś strony artystka implikuje w portrety elementy współczesności, ukazuje tatuaże, czy współczesną biżuterię, z którą pozują kobiety. Chcąc ukazać to, co jest skryte pod aparycją portretowanych, artystka wybiera szeroki przekrój wiekowy modeli, są one bardzo zróżnicowane zarówno pod względem wieku, jak i statusu społecznego, każdy z nich uderza swą indywidualnością, za każdym portretem kryje się osobna historia życia. Artystka dostała od losu dar malowania w taki sposób, że potrafi zamienić swe płótna w wielkie opowieści o człowieku, wydobyć w nich najbardziej intymne wyznania. 

Anne Chrisitne Roda, Magdalena, huile sur toile, 146 x 114 cm, 2020, collection particulière, źródło: www.annechristineroda.com

Pewnym jest to, że wykształcenie konserwatora obrazów wpływa na warsztat pracy artystki, bo maluje z niebywałą precyzją i realizmem, cyzeluje każdy detal obrazu. Z ogromną precyzją oddaje wgłębienie drobnej zmarszczki na twarzy, fakturę włosów, starannie pracuje nad takim detalem jak choćby odwzorowanie wilgoci błyszczącego oka, bo wie dobrze, że z tego rodzaju detalu rodzi się potem wielka opowieść. Nie śpieszy się, nie idzie na skróty, w pewnym sensie woli iść pod prąd współczesnej kulturze natychmiastowości, z rozmysłem cyzeluje starannie każdy detal obrazu dopracowując go z  niesamowitą drobiazgowością i finezją. Wie doskonale, że tego typu malarstwo wymaga cierpliwości i czasu, bo jak mówi polskie porzekadło, pośpiech wskazany jest tylko przy łapaniu pcheł i biegunce, zaś malarstwo tego typu musi mieć swój nieśpieszny rytm. 

Anne Chrisitne Roda, Jade II, huile sur bois, 40 x 60 cm, 2019, źródło: www.annechristineroda.com

Jej podejście do kwestii warsztatowych sprawia, że obrazy jej autorstwa są  ponadczasowe i można śmiało rzec, że wpisują się w tradycję wielkich portrecistów z historii sztuki. Tak mówi o swej pracy: „Przez długi czas mój wybór modeli był kwestią szczęścia, przeważnie byli to przyjaciele przyjaciół, znajomi, których wybierałem na podstawie jakiegoś szczegółu, np. postawy lub wyrazu twarzy, który przykuł moją uwagę i zaintrygował mnie. Po dokonaniu wyboru, pozostawiłem im swobodę pozowania, jak tylko zechcą, nago lub nie, w dowolnej pozycji, jaką sobie wybiorą. Wszystko to mówiło mi wiele o nich samych.” Trudno zaliczyć malarstwo Anne Roda do hiperrealistycznego, bo jej warsztat pracy nie polega na wiernym przeniesieniu tego, co widzi, w kompozycję obrazu, jest raczej wypadkową tego co dostrzeżone, z tym co pomyślane i wydobyte z wyobraźni. 

Anne Chrisitne Roda, La jeune fille au châle. Huile sur bois 50x50cm, 2021, źródło: www.annechristineroda.com

Ten typ malowania porównać można do wędrówki po labiryncie, gdzie poszczególne portretowane osoby są jak kolejne zawiłe korytarze i pomieszczenia, są pełne krętych ścieżek i zagadek. Wędrując tym labiryntem artystka szuka tego, co jest w nim ukryte, stanowi sedno, skarb, z rozsypanych fragmentów mozaiki stara się stworzyć czytelny obraz tego, co skryte głęboko w człowieku. Nie jest to łatwa wędrówka, ale Anne Roda jest tu jak legendarny Tezeusz, który otrzymał od Ariadny nić, aby mógł wydostać się z labiryntu Minotaura. Artystka dostała od losu tego rodzaju nić, dzięki której bezpiecznie wędruje po labiryntach tworząc kolejne portrety, które odsłonić mają najbardziej skrywane sekrety, maluje twarze, za którymi kryją się poszczególne historie życia. To, co widać na pierwszy rzut oka w jej obrazach, to próba ukazania kruchości człowieka, jego przemijania. W jej portretach nie znajdziemy uśmiechniętych ludzi, wszyscy z powagą milczą. To zasadniczo różni jej malarstwo od fotografii, bo fotografując kogoś najczęściej prosimy, by uśmiechną się do zdjęcia, pozbawiając tym samym wizerunek fotografowanej osoby naturalności. Portery autorstwa Roda są niezwykle naturalne.

 

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artystki:

a dla tych, którzy słuchając lubią patrzeć na omawiane obrazy na kanał YouTube:

I na koniec gorąca prośba. Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty przeznaczyć pewną kwotę na wsparcie mojej działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu. Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i