Przejdź do głównej zawartości

Od przypadku do wielkiej sztuki. Alex Russell Flint.

 

Pomimo tego, że w życiu staramy się planować nasze działania, to zdarza się, że przypadek potrafi zadecydować o wszystkim. W 1928 r. po powrocie do swego szkockiego laboratorium bakteriolog Alexander Fleming zauważył, że przez roztargnienie zapomniał przed wyjazdem zamknąć szalkę Petriego zawierającej chorobotwórcze bakterie gronkowca. Zauważył też, że podczas jego nieobecności na szalce wyrosła niebiesko-zielonkawa pleśń, zaś dookoła tego miejsca przestały rozwijać się bakterie, bo pleśń wydzieliła bakteriobójczą substancję. Przez roztargnienie i przypadek Fleming wpadł na pomysł opracowania leku, który zwiemy dziś  penicyliną. 

Alex Russell Flint, End of the Affair, 2017, Oil on Linen Panel. 32.5 × 43.5 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Siedemnaście lat później Percy Spencer pracując w wojskowej fabryce magnetronów przez przypadek zaobserwował rozgrzewanie się substancji pod wpływem mikrofal. Odkrył to, kiedy mikrofale roztopiły czekoladowy batonik z jego spodniach. Ten przypadek sprawił, że Percy Spencer w laboratorium zbudował prototyp mikrofalówki. 

Alex Russell Flint, Catch, 2021, Oil on Canvas, 74 x 91 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Dziełem przypadku jest też wynalazek coca-coli pomyślanej jako lek remedium na bóle żołądkowe i nerwice, czy też wynalazek viagry, która jest pochodną badań w leczeniu nadciśnienia i dusznicy bolesnej. Przypadek w życiu towarzyszy zapewne każdemu z nas, jednak nie każdy przypadek jest na tyle istotny, by spowodować przesunięcie zwrotnicy naszego życia. Ale zdarzają się takie przypadki, które wywierają mocny wpływ na dalsze życie. I tak przypadek zdecydował o losach brytyjskiego malarza Alexa Russela Flinta. młody Alex pochodząc z rodziny o tradycjach artystycznych wiedział, że pewnie i on wybierze podobną drogę życia jak jego przodkowie, jednak, jak to bywa w życiu, nie do końca widział siebie w jakiejkolwiek z tych uświęconych tradycją rodzinną ról. 

Alex Russell Flint, THE BURIAL, 2016, Oil on Panel, 64 x 99 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Mając dwadzieścia lat, zupełnie przypadkowo wpada mu w rękę pocztówka z reprodukcją obrazu Teda Jacobsa. Młodzieniec patrzy na nią jak oszołomiony, już wie, że ta chwila zmieni całe jego życie, bo obraz Jacobsona działa jak magia. Od tej chwili młody Alex już wie, że chce zostać malarzem. Nie czekając długo pakuje się i wyrusza do Francji, do niewielkiej szkoły, którą prowadzi Jacobs. Wybrał tę szkołę ze względu na jej dyrektora, ale także, ze względu na jej osobliwy charakter, nie chciał studiować w anonimowej wielkiej Akademii, chciał pracować z nauczycielem indywidualnie. 

Alex Russell Flint, The Landing, 2019. Oil on Aluminum. 71 x 102 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Wiedział też, że nie będzie to łatwa droga, bo mała szkoła malarstwa funkcjonowała w stylu dawnych cechów, w których liczba uczestników kursu była ograniczona wyłącznie do siedmiu osób, zaś sam kurs był niezwykle intensywny i ewidentnie nie był przeznaczony dla przypadkowych uczestników. Ted Jacobs zakładając w 1987 roku we Francji swą Ecole Albert Defois wiedział, że nie będzie to szkoła dla amatorów malarstwa, lecz będzie skierowana na kształtowanie przyszłych profesjonalnych malarzy. Sam założyciel szkoły ma świadomość tego, że jest odpowiednio przygotowany do roli mentora, zarówno praktyczne, jak i teoretyczne, bo jest autorem trzech uznanych książek o sztuce: „Light for the Artist”, „Drawing with an Open Mind” i „Dictionary of human form”. 

Alex Russell Flint, Magdalena, 2015, oil on linen panel, 43 x 35 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Jacobs, jak przystało na ambitnego dyrektora, jest w szkole niezwykle wymagający, prowadzi ją w stylu dawnych mistrzów i nie ukrywa, że ważnym czynnikiem szkolenia przyszłych adeptów malarstwa jest zarówno kwestia warsztatowa jak również odpowiedni proces myślowy, który musi towarzyszyć twórczości. Alex Russel Flint po latach przyznaje przyznaje: „Rygorystyczne szkolenie Teda otworzyło mi oczy na obserwację tego, co jest wokół mnie i przede mną, i jak kolorowy jest to świat”. A więc w szkole malarskiej Alex Flint uczy się nie tylko technik malarskich, studiuje również teoretyczne zagadnienia, które twórca szkoły nazywa „zrestrukturyzowanym realizmem”. 

Alex Russell Flint, Olivia Sitting, Oil on linen panel, źródło: www.alexrussellflint.com

Szkoła Jacobsa nie tylko zaszczepia młodemu Alexowi miłość do malarstwa, ale także do Francji. Artysta tak wspomina ten moment swego życia: „Po raz pierwszy przyjechałem do tej części Francji, aby uczyć się u Teda Jacobsa w jego mikrej szkole artystycznej, położonej w małej wiosce w Maine-et-Loire. Będąc tutaj odwiedziłem Argenton Chateau, wioskę położoną 10 mil od granicy w departamencie Deux Sevres i tam obejrzałem starą, opuszczoną szkołę. Ogromne sale, patynowane ściany, kręte dębowe schody, chwiejne drewniane podłogi, wysokie sufity i okna, to było to, o czym może marzyć każdy malarz. Nie zastanawiałem się, od razu ją kupiłem”. Tam Alex Flint urządza swój drugi dom i pracownię, niektóre pomieszczenia pozostawia w rustykalnym stylu, na targach staroci skupuje też przedmioty, które mogą posłużyć mu za rekwizyty do jego przyszłych obrazów. 

Alex Russell Flint, The Tobogganist, 57 x 80, oil on Linel panel , źródło: www.alexrussellflint.com

Po latach przyznaje: „To projekt jest na całe moje życie i podejrzewam, że będzie to moje opus magnum. Jest w tym miejscu coś magicznego, w tym opuszczonym budynku szkolnym, który rozbrzmiewał kiedyś zgiełkiem i śmiechem dzieci, panuje tu teraz głęboka cisza, a to mnie inspiruje”. Od tego momentu kiedy stara szkoła przekształciła się w ogromne atelier, służy artyście za scenografię do obrazów, pomieszczenia są pełne starych przedmiotów, nie odmalowanych ścian, starych elementów dekoracji, a dawna szkoła z każdym dniem staje się bardziej nastrojową i nieco niepokojącą sceną do uprawiania wielkiego malarstwa. 

Alex Russell Flint, The Weekend, Oil on linen panel, źródło: www.alexrussellflint.com

Osobiście to, co mnie urzekło w malarstwie Alexa Flinta, to jego ogromne poszanowanie dla tradycji. I nie chodzi tu wyłącznie o technikę malarstwa w stylu dawnych mistrzów. Alex Flint nie odcina się od korzeni rodzinnych, w pewnym sensie jego malarstwo jest kontynuacją rodzinnej schedy. Artysta nie kryje tego, że jest prawnukiem znanego szkockiego artysty Sir Williama Russella Flinta, który był znany w całej Wielkiej Brytanii jako osobliwy portrecista kobiet. Tym samym Alex Flint należy do czwartego pokolenia malarzy wywodzących się od szkockiego artysty. 

Alex Russell Flint, Fallen, 2017, Oil on linen panel, 50 X 75 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Zresztą nie kryje się z tym i sam przyznaje, że wrażliwość malarską dzieli ze swymi przodkami, pamięta ich prace ze swej młodości, to one go ukształtowały. Szczególnie upodobał sobie to, że jego pradziadek nie stronił w swej twórczości od egzotyki i erotyki, potrafił swymi obrazami nie tylko wzruszać, ale też bawić, opowiadać tajemnicze historie. Może dlatego, kiedy patrzę na obrazy Alexa Flinta nie do końca jestem w stanie przypisać je do określonej epoki. Stroje kobiet ze strzelbą w dłoni są ponadczasowe, mogły być noszone w XIX wieku w Ameryce, jak również współcześnie w dowolnym mieście Azji czy Europy. 

Alex Russell Flint, THE FALL, 2018, Oil on Canvas, 28 x 41 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

W tym sensie jego prace są ponadczasowe, są połączeniem klasyki i współczesności. To, co zasługuje na uwagę, to także tematyka obrazów Flinta, która jest dość osobliwa. Bo kiedy patrzymy na portretowaną w starym stylu kobietę stojącą przy otwartym oknie ze strzelbą, czy na dziewczynę, która próbuje zjeżdżać na sankach ze stromych schodów, czy na portretowane dziewczyny, które w szczerym polu stoją z łopatą nad czymś, co przypomina przykryte prześcieradłem zwłoki, to skojarzenia nasze idą raczej w stronę Dzikiego Zachodu, a nie Doliny Loary. 

Alex Russell Flint, Three, Oil on linen panel, źródło: www.alexrussellflint.com

Klimat obrazów Flinta ma w sobie coś niepokojącego, tkanka sztuki jest zawieszona między wibrującym erotyzmem, intrygą, siłą i przemocą a tajemnicą. Jak mawiał wielki renesansowy teoretyk malarstwa Leon Battista Alberti siłą obrazu jest dobrze opowiedziana historia, na tyle dobrze, by zatrzymać wzrok odbiorcy i zaintrygować go opowiedzianą w obrazie historią. Kiedy patrzę na jedną z prac Flinta przedstawiającą dwie kobiety stojące na polu z karabinem w ręku, które wpatrują się w płonący budynek w oddali to wiem, że rada którą udzielił Alberti jest tu potraktowana zupełnie serio. Podobnie, kiedy patrzę na obraz przedstawiający kobietę gorączkowo kopiącą ziemię, gdzie obok niej znajduje się coś zawinięte w prześcieradło. 

Alex Russell Flint, The Burial, Oil on linen panel, źródło: www.alexrussellflint.com

To jest wysoce narracyjne malarstwo, pełne wibrującego napięcia i zagadki. Ponadto warto zwrócić uwagę na formę tych obrazów, są one namalowane bardzo starannie, widać w nich głęboko przemyślaną kolorystykę, nieco zgaszoną i mało krzykliwą. Mi osobiście podobają się te obrazy, które są malowane o szczególnej porze dnia, tuż przed zachodem słońca, kiedy niskie promienie nadają wszystkiemu złoty połysk i barwią bursztynowo to, na co padają. 

Alex Russell Flint, Unexpected Welcome, 2016, oil on linen, 83 x 61 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Obrazy te przypominają rozświetlone prerie Dzikiego Zachodu. Nie jest zatem dziwne, że obrazy Alexa Flinta utrzymane w nastrojowej tonacji kolorystycznej, są tak poszukiwane wśród kolekcjonerów z całego świata. Jego obrazy zdobią także okładki książek, a sam artysta jest jednym z najbardziej cenionych młodych malarzy na świecie. 

Alex Russell Flint, BAD GIRLS, 2016, Oil on panel, 48 x 91 cm, źródło: www.alexrussellflint.com

Jeden z jego obrazów „Bad Girls” został wybrany przez „Magazyn Poetów i Artystów” i znalazł się w pierwszej piętnastce najlepszych prac plastycznych 2017 roku. I pomyśleć, że początek tej wielkiej sztuki zaczął się od przypadkowego spotkania z małą pocztówką.... Warto na takie drobiazgi zwracać w życiu uwagę, bo można je łatwo przegapić.


Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości artysty:


I na koniec apel, który będzie się pojawiał już regularnie. Jeżeli ktokolwiek z Was chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty, jeżeli widzi wartość tego co robię, przeznaczyć pewną kwotę na wsparcie mojej działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu. Bardzo dziękuję. 






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych