Przejdź do głównej zawartości

Malarstwo na dachu świata. Ai Xuan

 

„Przez rzadkie i wiekopomne zdarzenie ukrasił los życie moje; widziałem Tybet!”: pisał w XIV wieku włoski podróżnik franciszkanin Odoryk z Pordenone. Co prawda od tego czasu minęło prawie 1000 lat, jednak Tybet i jego stolica Lhasa leżą wciąż poza zasięgiem zdecydowanej większości turystów i są uważane za jeden z najbardziej odosobnionych regionów na ziemi. Nie ukrywam, że od dziecka marzyłem o tym, by spojrzeć na świat z jego dachu, odbyć podróż do Tybetu, tej najmniej zaludnionej części Chin i zmierzyć swój wzrok z Himalajami, z pasmem górskim stanowiącym nieprzebytą barierę dla reszty świata, spojrzeć na największy magazyn słodkiej wody pod Antarktydzie i Arktyce uwięziony w śniegu i lodzie. Z tego tez powodu, kiedy tylko widziałem zdjęcia, reportaże czy filmy dokumentalne z Tybetu mój świat zatrzymywał się i schodził na dalszy plan. Nie inaczej było, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z malarstwem Ai Xuana. Jego obrazy przedstawiające Tybetańczyków na tle rodzimych pejzaży podsycały moją ciekawość i wyobraźnię, były jakby klamrą spinającą to, co do tej pory wiedziałem o tej tajemniczej krainie. 

Ai Xuan, Tibetan Kid, oil on canvas, źródło: www.kwaifunghin.com
Czasem trudno się wybić ludziom, którzy mają sławnych członków rodziny, zwłaszcza jest im trudno, jeżeli chcą się wybić się w tej samej dziedzinie co rodzinne sławy. Tak było w przypadku Ai Xuana. Jego ojciec uważany jest w Chinach za jednego z najwybitniejszych poetów chińskich, był także znanym malarzem i więźniem politycznym zesłanym wraz z żoną i dziećmi do obozu pracy na skraju pustyni Gobi pod koniec lat 60 XX wieku. Dopiero po śmierci Mao w 1976 roku został zrehabilitowany i mógł wrócić w rodzinne strony. Jakby tego było mało, brat Ai Xuana Ai Weiwei jest obecnie jednym z najbardziej znanych architektów, to on był jednym z współtwórców chińskiego Stadionu Narodowego w Pekinie. Z takim balastem startował w życie Ai Xuan, nie zrażony tym, że na niwie sztuki, będzie musiał konkurować ze sławą ojca i brata.

Ai Xuan, Wariors, 2016, oil on canvas, źródło: www.kwaifunghin.com

Ai Xuan urodził się w 1947 roku w Jinhua, w prowincji Zhejiang, w Chinach. Dorastając w artystycznym klimacie, od młodości wiedział, że będzie kontynuatorem rodzinnych tradycji, dlatego po maturze aplikował na Pekińską Centralną Akademię Sztuk Pięknych, którą ukończył w 1967 roku. Niestety, po ukończeniu uczelni musiał odbyć służbę wojskową, ale w przekonaniu wojskowych notabli, z malarza nie da się zrobić żołnierza, dlatego przydzielono go do jednostki Chengdu, gdzie pełnił funkcję oficera kulturalno-oświatowego. 

Ai Xuan, Skyline, oil on canvas, źródło: www.contemporary-art.org

Tam też Ai Xuan odkrył uroki Płaskowyżu Tybetańskiego. Po skończeniu służby, już w latach 80. zaczął tworzyć serię tybetańskich portretów. To, co go najbardziej zajmowała i interesowało, to  próba ukazania rozdźwięku pomiędzy ludzkim losem a wielkością natury. Ekspresyjne prace Ai Xuana utrzymane w realistycznej manierze uzyskały szerokie uznanie nie tylko w Azji, ale i na Zachodzie. Ai Xuan za serię portretów Tybetańczyków otrzymał honorową nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Pięknych we Francji w 1986 roku. Rok później podczas wystawy w Stanach Zjednoczonych, jego dwa obrazy: „Tamta jesień” i „Nieznajomy” zachwyciły samą Nancy Reagan, żonę prezydenta Ronalda Reagana. W 1999 roku Ai Xuan został włączony jako jeden z reprezentatywnych malarzy chińskich do prestiżowego „Art of China”. 

Ai Xuan, Children on Snowberg, 1990, 99,5 x 80,5 cm, oil on canvas, źródło: www.mutualart.com

Sam artysta przyznaje, że wbrew panującej modzie w malarstwie bliskie jest mu zamiłowanie do realizmu. Z tego też powodu w 2004 roku wraz z Wang Yidongiem i Yang Feiyunem założył „Pekińską Szkołę Realizmu”, która dziś jest znana jako „Chińska Szkoła Realizmu”, która rokrocznie organizuje wystawy Państwie Środka.  Dzisiaj prace Ai Xuana znane są nie tylko w Chinach, kilka lat temu ukazała się całostronicowa recenzja jego dorobku w amerykańskim Wall Street Journal, zaś w 2015 roku Ai Xuan otrzymał za wkład w wymianę kulturalną Wschodu i Zachodu „Medal Chevalier dla Sztuki Orientu” przyznany przez belgijski Parlament. W tym samym roku został nagrodzony medalem „European Art Star” przez Parlament Europejski. Nie ma się co dziwić, że jego prace są cenione nie tylko przez prywatnych kolekcjonerów z całego świata ale także przez Muzea, zostały zakupione do zbiorów Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, National, Art Museum of China w Pekinie a także do prestiżowego Fukuoka Asian Art Museum w Japonii.

Ai Xuan, Tibetan Girl, źródło: www.kwaifunghin.com 

            To, co mnie urzeka w pracach artysty to ukazany z niezwykłym wyczuciem tybetański krajobraz na tle którego ukazane są portrety mieszkańców tego dachu świata. W ich portretach widać pewien hart ducha, ale także jakąś formę samotności i kruchości życia.  Ponadto w obrazach widać głęboką więź artysty z mieszkańcami Tybetu, a także jego głęboki sentyment do nich. Długo zastanawiałem się nad tym, co mnie tak magnetyzuje kiedy patrzę na te niemal monochromatyczne obrazy i doszedłem do wniosku, że przedstawienie oczu Tybetańczyków, zwłaszcza dzieci. Te oczy są krystalicznie czyste, pełne melancholii i mądrości, dzieci ubrane w grube watowane kurtki, wpatrują się z obrazów z zadziwiającym poziomem dojrzałości przekraczającej ich wiek. Niewinność oczu dziecka ukazana w powściągliwej ekspresji tworzy ostry kontrast z powszechnym wizerunkiem naiwnego i wesołego dziecka, a to wzbudza empatię, bo od razu zastanawiam się o czym myślą dzieci z obrazów Ai Xuana.

Ai Xuan, Tibetan girl, 2004, oil in canvas, źródło: http://www.artnet.com

 Na dodatek pustka i głębia tła wzmacniają tę tajemniczą atmosferę tundry tybetańskiej, gdzie słychać wyłącznie zawodzenie wiatru. W obrazach zachwyca także głęboko przemyślana chromatyka, widać, że każde sięgnięcie po paletę i tonację barw nie jest przypadkowe, jest wypadkową głębokich przemyśleń, dlatego też kolorystyka kompozycji pozwala na przenikanie przez obrazy poczucia odosobnienia i izolacji Tybetańczyków. Artysta tak tłumaczy kulisy swojej  pracy twórczej: „Tybet jest miejscem, które wywiera poczucie ogromnej i niezwyciężonej potęgi. Jest niezmienny i tym samym uroczysty, ludzie często czują się tu bezsilni i bezradni w obliczu potęgi natury. W 1973 roku po raz pierwszy wkroczyłem na tereny zamieszkane przez Tybetańczyków w zachodnim Syczuanie. Miałem około dwudziestu lat. Byłem wtedy bardzo ciekawy Tybetu. 

Ai Xuan, Village, oil on canvas, źródło: www.kwaifunghin.com

Ale to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania, równina Chengdu, jej niebo, jałowe pola i ludzie, tworzyły niezwykle duże kontrasty. Codziennie, od świtu do zachodu słońca, utrwalałem ołówkiem prawie wszystko, co mogłem zobaczyć, aby zaspokoić swój apetyt artysty. Wtedy wszystko zaczęło się we mnie zmieniać. Obudziły się moje głębokie intelektualne przemyślenia na temat Tybetu. 

Ai Xuan, the silence of the tundra, oil on canvas, źródło: www.kwaifunghin.com

Mój pogląd na sens życia i relacje między człowiekiem a naturą stopniowo się zmieniał. Szczególnie, gdy widzi się niekończącą się i majestatyczną panoramę gór, niezwykle zimne i odległe pole śnieżne, bezbarwne, matowe zbocza, śnieżne nawisy, które drżały gwałtownie pod naporem silnego wiatru i ludzi, którzy z zamkniętymi oczami przedzierali się przez śnieg, pasterzy opatulonych skórzanymi kurtkami spokojnie stawiający czoła burzy gradowej, wtedy to zaczął się zbierać we mnie niewytłumaczalny smutek, zaczął gromadzić się głęboko w moim sercu. musiałem to przenieść w sztukę, dać jakiś upust. Od tego czasu w swoich pracach staram się wyrazić znikomość i bezbronność człowieka wobec natury i krótkości życia.” Ai Xuan jest w pełni wykorzystuje swój talent i umiejętności w malarstwie, co sprawia, że potrafi odbiorców swego malarstwa zabrać w podróż na ten dach świata, do Tybetu. 

Ai Xuan, The Sacred Mountain, 2009, oil on canvas, 190 x 220 cm, źródło: www.kwaifunghin.com

Ta cisza z obrazów Xuana koresponduje ze aparycją portretowanych Tybetańczyków. A może ich spokój wynika z tego, że Tybetańczycy żyjąc na wysokości ponad 4000 m n.p.m. mają ponad dwukrotnie szybszy przepływ krwi, niż ludzie żyjący na nizinach? A jak krew szybciej płynie, to trzeba zachować przecież większy spokój.

zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Ai Xuana:


oraz do obejrzenia filmu w serwisie youtube:




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych