Przejdź do głównej zawartości

Sztuka z prerii. O malarstwie Teresy Elliott

 

Nie ma nic złego w otaczaniu dzieci opieką rodzicielską, bo kochający rodzice to jedna z najlepszych rzeczy, które mogą nam się przytrafić. Ale jak to bywa w życiu, trudno w nim o rzeczy idealne i bywa też tak, że z miłością rodzicielską jest problem. Pojawia się wtedy, kiedy ich opiekuńczość przeradza się w nadopiekuńczość. Mądrzy rodzice pozwalają dziecku na drobne potknięcia, mając świadomość, że zdarte kolano potrafi nauczyć więcej, niż niejedno tłumaczenie o niebezpieczeństwach. Niestety, część rodziców nie pozwala dziecku nie tylko upaść i wyciągnąć z tego bolesnej lekcji, lecz nie zezwala nawet się im pobrudzić, gdyż troska o higienę, w ich przekonaniu, jest rozsądnym przejawem rodzicielskiej miłości. 

Teresa Elliott, Portrait, oil on canvas, źródło: www.teresa-elliott.com

Niestety skutek tego jest taki, że dziecko nie tylko nie nabywa naturalnej odporności  ale trzymane przez rodziców w sterylnej bańce jest w dorosłym życiu podatne na alergie. Na dodatek wykształca w sobie przekonanie, że należy stronić od kurzu i błota, zaś w kieszeni nosić należy zawsze środki dezynfekujące i kolorowe plasterki. Zdarza się, że potem te dorosłe dzieci tęsknią za zabawami, których byli pozbawieni w dzieciństwie, ale dojrzałym osobnikom jakoś już nie wypada siadać w piaskownicy i robić babki z piachu obficie polewając je wodą z kałuży. Pozostaje tylko nostalgia za bezpowrotnie straconym czasem beztroski, kiedy można było wszystko. To uczucie może przybierać formę zwykłej nostalgii, albo może też być przełożone na język sztuki, gdyż sztuka najtrafniej potrafi wyrazić to,  co niemożliwe do przekazania w zwykłych słowach. 

Teresa Elliott, The Basin oil on canvas,  lost in gallery fire, 16 x 12 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

I tak zrobiła Teresa Elliott, współczesna artystka z Teksasu. Artystka w jednym z wywiadów przyznała, że malarstwo przedstawiające zabawy dzieci w błocie sprowokowane było jej osobistymi wspomnieniem z dzieciństwa, kiedy to toczyła małą wojnę z rodzicami, którzy starali się wychować ją w sterylnej czystości i zabraniali zabaw, w których można było się ubrudzić. W Teksasie nadopiekuńczych rodziców nazywa się helicopter parents. 

Teresa Elliott, Badlands To Cross oil on canvas, 36 x 24 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Określenie to doskonale oddaje poczucie nieprzerwanej kontroli rodzicielskiej nad dzieckiem. Innymi słowy, malarstwo Teresy Elliott ma swe korzenie w dziecięcej tęsknocie za nieskrępowaną zabawą na prerii, ze specjalnymi miejscami, gdzie w nasłonecznionych dolinach zbiera się ciepła deszczowa woda w zagłębieniach z gliną. Tak więc jej sztuka jest formą naturalnej tęsknoty za dziecięcą chęcią wskoczenia do naturalnego basenu pełnego mazistej konsystencji, bo każde dziecko wie, że z błota da się zrobić wszystko, tym samym, da się czerpać z tej formy zabawy nieskrępowaną niczym radość życia. 

Teresa Elliott, The Clays oil on canvas, 14 x 11 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Najbardziej znane prace Teresy Elliott są właśnie związane z przedstawieniem dziecięcych zabaw. Artystka przyznaje: „Po prostu zdarzyło mi się przyłapać kilka dzieci bawiących się swobodnie w wąwozie pełnym deszczówki po błyskawicznej powodzi. Zachwycił mnie ten widok do tego stopnia, że pragnęłam go przenieść w kompozycję obrazu. 

. Teresa Elliott, Tank, 2019, oil on canvas, 20 x 20 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Mieszkam blisko granicy z Meksykiem, na pustyni, gdzie znajdują się obszary delikatnej, jedwabistej gliny gatunku Javelina. W połączeniu z wodą glina nabiera oleistej konsystencji i pojawia się pokusa zanurzenia się w ciepłej mazi. To jest jakaś forma atawizmu, pierwotnego poczucia wolności. Poza tym, jest to związane z zabawą i rekreacją. Moja matka miała obsesję na punkcie utrzymywania czystości. I dlatego ta tematyka moich obrazów z serią błotną jest jakąś formą odreagowania. Nawiasem mówiąc, nie jest ona doceniana przez moich rodziców, bo według nich jest coś niepokojącego i niepoważnego w ubłoceniu się. Ale dla mnie ta tematyka w malarstwie to jedna z zalet bycia dojrzałym artystą, maluję to, co czuję i co chcę, nie musze uwzględniać tego, że ktoś może być zgorszony”. 

Teresa Elliott, Free Mare, oil on canvas, 30 x 36 inch, źródło: www.teresa-elliott.com 

Jednak jest to tylko część dorobku artystycznego Teresy Elliott, bo z tego, z czego artystka jest najbardziej znana, to wspaniałe portrety zwierząt, głównie bydła, które spaceruje po teksańskich farmach. Ale by w pełni zrozumieć twórcze fascynacje artystki z Teksasu warto spojrzeć na jej biografię, bo rzadko działania artystyczne są tak mocno scalone z biografią. Teresa Elliot urodziła się w 1953 roku w Weatherford w stanie Teksas. Tam też jej rodzina prowadziła nieprzerwanie od 1800 roku ranczo, gdzie hodowano bydło. I to właśnie widoki prerii, po której spacerowało dorodne bydło, wtopił się w pamięć i wyobraźnię artystki. Od najmłodszych lat, jak sama przyznaje, jej ulubionym zajęciem było obserwowanie tego, co się dzieje wokół. 

Teresa Elliott, Full Moon, oil on canvas,  24 x 30 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Jako mała dziewczynka Teresa godzinami stoi na ogrodzeniu i przygląda się bydłu. Potem, młoda Teresa stara się za pomocą ołówka przenosić to, co dostrzegła w rysunek. W jednym z wywiadów artystka wspomina: „Kiedy miałem dziesięć lat mój ojciec kupił mi za pięć dolarów zestaw do rysowania Johna Gnagy'ego. Minęło sporo czasu a ja wciąż czuję zapach ołówków i węgla drzewnego w tym pudełku. Może dlatego, że od tego czasu nastał dla mnie czas wypraw w krainę wyobraźni”. Fascynacja zwierzętami hodowlanymi i teksańskimi krajobrazami barwi jej dziecięcy świat na tyle wyraziście, że młoda Teresa postanawia, trochę wbrew woli rodziców, zając się nie tyle hodowlą bydła, co sztuką. 

Teresa Elliott, San Saba, oil on canvas,  30 x 28 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Idąc za marzeniami rozpoczyna studia na Akademii Sztuk Pięknych w Kansas na wydziale fotografiki. Pierwszą pracę jaką otrzymuje, będąc jeszcze studentką, to etat rysownika kryminalistycznego w Departamencie Policji w Kansas. Po ukończeniu studiów Teresa Elliott przenosi się do Dallas, gdzie zatrudnia się jako grafik i ilustrator.  Jednak te prace zlecone traktuje tylko jako przejściowy etap w swoim życiu, bo marzy o prawdziwej sztuce, czyli o malarstwie olejnym. Niestety przychodzi jej dość długo czekać na spełnienie marzeń, bo w Dallas pozostaje przez ćwierć wieku. Artystka wspomina: „Zaraz studiach byłam portrecistką, szkicującą portrety w parku rozrywki. 

Teresa Elliott, Pearl Skies, oil on canvas, 60 x 60 inch, źródło: www.teresa-elliott.com 

Każdego dnia wokół parku ustawiała się kolejka ludzi, którzy czekali na swój pastelowy portret. To była intensywna praca, ale też świetny sposób na zdobycie ciężko wypracowanych umiejętności rysowania. Na studiach, niestety, nie udało mi się wykształcić tych zdolności warsztatowych”. Tak więc młoda Teresa w międzyczasie rysuje w parku karykatury i portrety, ilustruje też książki dla dzieci. Wieść o jej pracach szybko się roznosi, przychodzą pierwsze komercyjne zlecenia. Teresa Elliot dostaje propozycję stworzenia ilustracji dla znanej amerykańskiej sieci luksusowych domów towarowych należących do Neiman Marcus Group z siedzibą w Dallas w Teksasie. 

Teresa Elliott, Coffee Flats, oil on canvas, 36 x 48 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Mieszkańców Teksasu Teresa Elliott ujmuje tym, że nie stroni od lokalnych tematów, portretuje po prostu życie prerii, jej niepowtarzalny klimat ze zwierzętami i widokami, które każdy mieszkaniec Teksasu dobrze zna. Artystka robi to jednak w wyjątkowo wyszukany sposób, przede wszystkim bacznie obserwuje lokalne barwy, stara się z nich uczynić największy atut swojego malarstwa. Artystka w swojej palecie barw zdecydowanie preferuje naturalne odcienie ziemi, jej obrazy są pełne brązów i odcieni sepii. W 2006 roku po raz pierwszy organizuje indywidualną wystawę w galerii w Fort Worth w Teksasie. Sprzedaje wszystkie obrazy. Od tego czasu jej kariera pozwala jej na to, by porzucić zewnętrzne zlecenia i całkowicie poświęcić się codziennej pracy w studio. 

Teresa Elliott, Untitled, oil on canvas, źródło: www.teresa-elliott.com

Wraz z mężem buduje w Alpin w zachodnim Teksasie nieopodal Park Narodowy Big Bend dom z ogromną pracownią, z której roztacza się widok na ranczo. Dosłownie za oknem pracowni dostojnie przechadzają się stada bydła. Artystka w jednym z wywiadów przyznaje, że kontakt z przyrodą jest jej bezpiecznym buforem z resztą świata. Po prostu nie wyobraża sobie, by mogła mieszkać i tworzyć w innym miejscu.

            Dzisiaj, Teresa Elliott jest laureatką wielu wyróżnień i nagród, jej obrazy zdobią galerie Ameryki Północnej i wielu państw w Azji i Australii. Za swój obraz przedstawiający dzieci taplające się w błocie artystka otrzymała najwyższe wyróżnienie w konkursie „America China Oil Painting Artists League”.  Tym samym obraz został włączony do stałej kolekcji Art Museum w Pekinie. 

Teresa Elliott, Deliverance, 2011, oil on canvas, 36 x 36 inch, źródło: www.teresa-elliott.com

Malarstwo Teresy Elliott zadziwia przede wszystkim dbałością o szczegóły i specyficznym operowaniem światłem. Artystka przyznaje, że wieloletnia praca ilustratorki pomogła jej w nabyciu dobrego warsztatu i zbudowało solidne fundamenty pod to, co nadeszło później. 

Teresa Elliott, Portrait, oil on canvas, źródło: www.teresa-elliott.com

Obecnie Teresa Elliott pracuje w swoim pustynnym studio na północ od Parku Narodowego Big Bend w Alpine w Teksasie i jest najbardziej znana z portretów bydła i obrazów przedstawiających naturalne środowisko wiejskie na południowym zachodzie Stanów Zjednoczonych. Jej portrety bydła, które jest ikoną stanu, angażują emocjonalnie nie tylko mieszkańców Teksasu, według mnie powszechna fascynacja twórczością Teresy Elliott wynika z tego, że jest to malarstwo, być może o wymiarze lokalnym, ale za to bardzo szczere. Artystka w niezwykły sposób ukazuje po prostu przydrożne widowisko, autentyczny moment w czasie. W tym wypadku, to jak znalezienie diamentu na jałowej pustyni.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Teresy Elliott:


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i