Przejdź do głównej zawartości

Podróż do krainy łagodności. O malarstwie Vladimira Volegova.

Wśród przyjmowanych postaw, które są reakcją na otaczający nas świat, coraz częściej psycholodzy wskazują na eskapizm. Przyznam się szczerze, kiedy pierwszy raz usłyszałem ten termin, nie wiedziałem co oznacza, ale skojarzyłem go z klawiaturą komputera, z klawiszem, który na każdej klawiaturze znajduje się w lewym górnym rogu, czyli z przyciskiem esc (escape). Najczęściej używamy przycisku, gdy chcemy wyjść z programu, bądź aplikacji i przejść do panelu głównego. 

Vladimir Volegov, AFTER SHOWER, painting 92x73 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Co ciekawe, okazało się, że moja intuicja okazała się trafna, bo postawę zwana eskapizmem psycholodzy określają jako ucieczkę od problemów związanych z życiem społecznym czy z codziennością. Tego rodzaju ucieczka jest cechą większości ludzi i przybiera różne formy, od biernej, kiedy to na przykład oglądamy filmy, czytamy książki, czy uprawiamy jakieś hobby.
Vladimir Volegov, THE PEASANT GIRL FROM IBIZA, 50x61 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com
Robi to większość z nas szukając zwykłego oderwania od rzeczywistości poprzez ucieczkę w świat iluzji i wyobrażeń. Ale eskapizm może przybrać również formę bardziej zaawansowaną. Kiedy świat wokół nas staje się nieznośny, niezrozumiały a nawet wrogi, to niektórzy potrafią przybrać postawę izolacji, przestają po prostu być częścią świata, który ich otacza. Wtedy to, najczęściej projektują własny, alternatywny świat, taki, którego chcieliby być częścią. 
Vladimir Volegov, PERMISSION TO BREATHE ,130x89 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com
Przykładów tego rodzaju zaawansowanego eskapizmu znamy z historii wiele, na przykład biografia króla Ludwika II Bawarskiego, który wyizolowany ze społeczeństwa spędzał czas we własnym zamku otoczony wyłącznie obrazami i rzeźbami, a jedyną formą jego aktywności była ucieczka w muzyczny świat oper Wagnera. 
Vladimir Volegov, LUNCH TIME IN ROTTERDAM, 76x76 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com
Skrajny eskapizm przypisuje się też Johnowi Tolkienowi, który w obrębie własnej wyobraźni skonstruował precyzyjnie i drobiazgowo imaginarium Środziemia, wraz z hobbitami, elfami, krasnoludami, orkami. Serdeczny przyjaciel Tolkiena Clive Staples Lewis, twórca „Opowieści z Narni” wskazywał wprost, że Tolkien dlatego pisze, by uciec z więzienia codzienności. Innymi słowy, tego rodzaju eskapizm jest formą ucieczki od czegoś przykrego, w lepszy wymyślony i sztuczny świat. 
Vladimir Volegov, THOUGHTS OF DECADENCE, 116x89 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com
Tego rodzaju postawy są w dużej mierze cechą artystów, którzy posiadają odpowiednio ukształtowaną wyobraźnię i potrafią ją używać jako sprawne narzędzie przenoszenia własnej osobowości w światy sztuczne. Wśród współczesnych malarzy, którzy wydają się praktykować taką postawę należy Vladimir Volegov. Jego malarstwo jest dla mnie powrotem do świata takiego, w jakim chciałby żyć artysta, jest artystyczną próbą powrotu do Edenu, do Raju.

            Vladimir Volegov urodził się w 1957 roku w przemysłowym Chabarowsku w azjatyckiej części Związku Radzieckiego. Kiedy miał dwa lata, jego matka odeszła od ojca i przeniosła się do Swierdłowska. Jednak i tam nie potrafiła znaleźć pracy, która pozwoliłaby na utrzymanie siebie i syna, dlatego też często przenosiła się z jednego miejsca w drugie w poszukiwaniu lepszego zajęcia. Jak to bywa w tego rodzaju sytuacjach, mama Vladimira wymarzyła sobie, że jej syn zostanie lekarzem i zarówno dla niej, jak i dla niego samego skończy się upokarzająca poniewierka. Jednak młody Vladimir nie za bardzo był zainteresowany medycyną, za to nie rozstawał się z ołówkiem. 

Vladimir Volegov, IN THE STREET OF IBIZA TOWN, 92x73 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Jako dziecko był bardzo spostrzegawczy, wręcz chłonął to, co go otacza. Na dodatek potrafił w rysunku przedstawić nawet brzydkie rzeczy w taki sposób, że mogły się podobać. Już w szkole nauczyciele często prosili go o pomoc w robieniu tablic naukowych, gazetek ściennych, wystroju apeli. Pierwsze pieniądze Volegov zarobił w wieku 13 lat. Jak to bywało w Związku Radzieckim, miejscowy urząd zlecił mu namalowanie plakatu na święto robotnicze pierwszego maja. 

Vladimir Volegov, MEETING IN LA PEDRERA, 92x65 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Zrobił to tak zręcznie, że zaraz potem dostał zlecenie na wielkie, 3-metrowe plakaty kinowe. Gdy kończył szkołę podstawową nie ma wątpliwości, wyjeżdża na Ukrainę i w miejscowości Krzywy Róg wstępuje do szkoły plastycznej. Tam po raz pierwszy jest oczarowany malarstwem dawnych mistrzów, jest to coś zupełnie innego niż plakaty propagandowe, to jakby otwarte drzwi w zupełnie inny, nieznany mu świat baśni i fantazji. Już wie, co chce robić w życiu. 

Vladimir Volegov, QUIET THOUGHTS AND QUIET DREAMS, 100x73 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Gdy kończy szkołę plastyczną w 1980 roku zdaje egzamin do Szkoły Grafiki przy Lwowskim Instytucie Sztuki Drukarskiej. Na egzaminie nie ryzykuje, rysuje to, na czym się zna najlepiej: wykonuje ilustrację do powieści „Młoda gwardia”. Komisja rekrutacyjna jest zakłopotana, bo Vladimir ledwo zalicza egzamin z literatury radzieckiej i historii Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, ale jego ilustracja jest najlepsza ze wszystkich prac. Zostaje przyjęty mimo słabych wyników z innych egzaminów. Egazminatorzy nie żałują, student Volegov wyróżnia się. 

Vladimir Volegov, TERRACE CAFE, 81x65 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Dwa lata po ukończeniu Akademii Vladimir przenosi się do  Moskwy, utrzymuje się z malowania portretów w centrum miasta na Arbacie. Jako dobry ilustrator nawiązuje też kontakty z wydawnictwami, firmami reklamowymi i fonograficznymi. Jako jeden z pierwszych w stolicy uczy się też raczkującej jeszcze wtedy grafiki komputerowej. Przyjmuje w zasadzie każde zlecenie, od komiksów, szkiców do artykułów promocyjnych, tablic naukowych, po ilustracje do książek. Za zarobione pieniądze udaje mu się wyjechać na Zachód. W kwestii prac dorywczych nie zmienia się wiele, zarabia na życie malowaniem portretów na ulicach Barcelony, Berlina, Wiednia i innych europejskich miast. 

Vladimir Volegov, YOUR TURN, 92x61 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Zmienia się natomiast kwota, za którą sprzedaje portrety. Zaczyna być ceniony i rozpoznawalny, udaje mu się uczestniczyć w prestiżowym projekcie „Portret Letni” w austriackim mieście Wels. Na początku 2000 roku Vladimir zakłada własną stronę internetową, gdzie prezentuje swoje prace. Na stronę trafia jeden z amerykańskich menedżerów artystycznych, jest wprost oczarowany pracami rosyjskiego emigranta. W 2004 roku Vladimir podpisuje długoterminowy kontrakt z Soho Editions z siedzibą w Nowym Jorku. 

Vladimir Volegov, DO YOU HEAR MY HEART, 60x92 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Volegov ma wreszcie stabilną sytuację finansową, dlatego też porzuca wszystkie dotychczasowe zlecenia, oddaje się temu, co skryte jest w jego najgłębszych zakamarkach wyobraźni, maluje wyłącznie obrazy w stylu romantycznego realizmu. To pierwszy etap jego ucieczki. Gdy okazuje się, że na jego obrazy jest ogromny popyt, artysta w 2006 roku wraz z żoną Ekateriną przeprowadza się do Hiszpanii, tam rodzi się ich syn Anton. Mieszkając na wybrzeżu Morza Śródziemnego Vladimir spełnia swe marzenie. 

Vladimir Volegov, GOLDEN EVENING, 92x60 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Zamyka się w nadmorskiej pracowni i całymi dniami malując wyrusza w podróż do wymarzonego imaginarium, tworzy w obrazach kadry ze świata, którego częścią chciałby być. To drugi etap jego ucieczki. Okazuje się, że w tą podróż nie wyrusza samotnie, wielu zakochuje się w jego obrazach. Od 2007 roku Vladimir Volegov nawiązuje również współpracę z Galeries Bartoux we Francji, a także z innymi galeriami sztuki w USA, Włoszech i Szwecji. W malarstwie jest konsekwentny, w swych obrazach przedstawia głównie kobiety i dzieci. 

Vladimir Volegov, MOTHER OF PEARL SUNSET 100x50 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Artysta podczas jednego z wywiadów tak mówi o swoich obrazach: „Moje malarstwo jest proste. Nie chcę poprzez moje prace mówić o globalnych problemach. Dla mnie ważne jest, aby pokazać ludziom proste piękno. Chcę, aby patrząc na moje obrazy, odbiorca uruchamiał własne wspomnienia, chcę mu w tym pomóc i przez moje malarstwo, dać mu chwilę oddechu od codzienności”. 

Vladimir Volegov, AT THE CITY FOUNTAIN, 92x73 cm, oil on canvas, źródło: www.volegov.com

Dlatego też, ilekroć myślę o postawie eskapizmu od razu stają mi przed oczami obrazy Volegova, który niezależnie od otaczającej go rzeczywistości potrafił w sztuce znaleźć pomost do wyśnionych i wymarzonych krain, gdzie zawsze świeci słońce a kobiety są ponętnie piękne i łagodne. Być może jest to sprowadzenie sztuki do funkcji terapeutycznej, ale nie widzę nic złego w tym, że kiedy patrzę na obrazy pędzla Volegova, to w głębi duszy czai się uśmiech. Czego można chcieć więcej od sztuki?

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Vladimira Volegova:







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych