W
potocznym przekonaniu malarstwo olejne uchodzi nie tylko za najbardziej
szlachetną wśród sztuk plastycznych ale też najtrudniejszą z technik
malarskich. Każdy, kto rozpoczyna przygodę ze sztuką i szuka własnej własnego
środka wyrazu, szybko dochodzi do wniosku, że to nie wcale malarstwo olejne a
raczej akwarela jest najtrudniejsza. Bo nie dość, że w tej formie sztuki nie ma
mowy o jakichkolwiek poprawkach, to jeszcze jest to jedyna wśród farb, która w
palecie kolorów nie posiada barwy białej, po prostu w czasie malowania biały
kolor uzyskuje się poprzez pozostawienie nie zamalowanego fragmentu papieru. Z
tego też powodu, wielu artystów porzuciło pozornie prostą akwarelę i
preferowało inne, bardziej przewidywalne techniki malarskie, zaś przy sztuce ujarzmianie
wody z pigmentem pozostało niewielu. Wśród
nich na podium stoi niewątpliwie Julian Fałat.
 |
Julian Fałat, Krajobraz
zimowy z rzeką, 1907, olej na płótnie, Wysokość: 77,0 cm; Szerokość: 200,5 cm, Muzeum
Narodowe w Warszawie. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Biografia artysty, jak w większości
bohaterów sztuki Młodej Polski, obfitowała w liczne zawirowania i trudności.
Drogę do panteonu sław malarstwa polskiego Julian Fałat miał niezwykle
wyboistą. Urodził się w 1853 roku w Tuligłowach jako piąte dziecko wiejskiego
organisty. Podobno nie był łatwym dzieckiem, buntował się, gdy ojciec próbował
go uczyć gry na organach, by mógł po jego śmierci pracować w parafii jako
organista, przejawem tego buntu było to, że krnąbrny Julian zmieniał kilka razy
szkołę, bo więcej bywał na wagarach niż w szkole.
 |
Julian Fałat, Modlący się starzec, 1881, akwarela
na papierze. 66 x 47,5 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Przymuszony trafia w końcu do
przemyskiego gimnazjum, w którym odkrywa wreszcie coś, co go całkowicie
pochłania, w gimnazjum prowadzone są lekcje rysunku. Jako szesnastoletni
młodzieniec zostaje przyjęty w poczet uczniów krakowskiej Szkoły Sztuk
Pięknych. Jednak krakowska szkoła rozczarowuje go, porzuca ją. Młodemu
Julianowi tafia się okazja, doktor Stanisław Krzyżanowski, który prowadzi
badania archeologiczne na Ukrainie, Wołyniu i Podolu proponuje mu posadę
rysownika. Rysunki dokumentujące wykopaliska autorstwa Fałata są tak dobre, że
zostaje mu zaproponowana kolejna posada. Architekt Feliks Gąsiorowski pracujący
w Odessie poszukuje asystenta, ponadto płaci bardzo dobrze. Za jego namową
Fałat wyjeżdża do Zurychu, chce studiować na tamtejszej politechnice. Jednak w
Szwajcarii dowiaduje się o miejscu, które wydaje się być spełnieniem jego
marzeń: Królewska Akademia Monachijska.
 |
Julian Fałat, Portret
mężczyzny z fajką, 1881. Akwarela na papierze. 48 x 33,6 cm. Własność prywatna.
Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Jeżeli chce się liczyć w malarstwie,
jest to jedyna droga. Opuszcza Zurych i rozpoczyna studia z licznym gronem
Polaków. Jednak studia są płatne, Julian w odróżnieniu od niektórych kolegów
nie posiada sponsora, zaś pensja organisty absolutnie nie pozwala jego ojcu
pomóc synowi w edukacji. Po roku Fałat zmuszony jest do przerwania studiów.
Wraca do Szwajcarii, tam też znajduje posadę kreślarza przy budowie kolei
Tösstahlbahn w Zurychu. W swych „Pamiętnikach” tak wspomina ten okres: „Rysuję
i maluję wszystko: krowy, kozy, góry i moich przyjaciół starszych i młodszych. Podczas
pracy na linii zapełniam moje notatki techniczne rysunkami zupełnie
nietechnicznymi. Gdy wszyscy wypoczywają, ja najczęściej maluję akwarelą”.
 |
Julian Fałat, Świteź, 1883. Akwarela na
papierze. 92,5 x 52,5 cm. Muzeum Narodowe w Krakowie. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Wybór farb wodnych wynika z prostej przyczyny, są najtańsze. Na oleje go po
prostu nie stać. Po roku skromnego życia w Szwajcarii ma odłożoną sporą kwotę
pozwalającą na dalsze studia w Monachium. Wraca tam i z zapałem kontynuuje
edukację. Jest na tyle dobry, że w 1880 roku kończy studia z brązowym medalem
Bawarskiej Akademii. Udaje mu się też dość dobrze sprzedać kilka obrazów, które
namalował w Akademii. Za otrzymane pieniądze jedzie do Włoch, Francji,
Hiszpanii. W 1885 roku, będąc w Monachium dostaje niespodziewanie telegram od
swego dawnego kolegi Edwarda Simmlera. Telegram jest krótki i rzeczowy,
Simmler, jako zamożny bankier proponuje Fałatowi podróż dookoła świata, stać go
na taką podróż, ale chciałby ją odbyć w doborowym towarzystwie, obiecuje, że
pokryje wszystkie koszta podróży.
 |
Julian Fałat, Zbieranie chmielu, 1884. Akwarela
na papierze. 23,5 x 37,5 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Fałat nie waha się ani sekundy, od razu
wysyła telegram ze zgodą. Odpowiedź przychodzi natychmiast: pakuj się ruszamy.
Fałat wyrusza pociągiem do Paryża, po drodze wsiada Simmler, przedstawia mu
plan podróży. Z Paryża jadą pociągiem Orient Express do portu w Marsylii, tam
wsiadają na statek Iraouaddy, płyną przez Neapol, do Port Saidu i przez Kanał Sueski ruszają w stronę portu
Kolombo w Sri Lance. Przed bankierem i artystą otwierają się szeroko drzwi
ponętnego Orientu. Gdy dopływają do Singapuru Fałat jest tak oczarowany, że
postanawia przerwać na jakiś czas podróż i pozostać na wyspie. Dla Simmlera na
równiku jest za gorąco, dlatego postanawia poczekać na kolegę w Japonii.
Okazuje się, że i dla Fałata równikowy klimat nie jest łaskawy, zaraża się
malarią, przyjmuje końskie dawki chininy w miejscowym szpitalu. Pomimo choroby
nie wypuszcza z rąk ołówka i nie rozstaje się z akwarelami. Zresztą musi też
zarobić na podróż do Japonii. Tak wspomina ten czas: „Chciałem ratować się
malowaniem portretów, chociażby bogatych Chińczyków, ale oni zamiast gotówki
ofiarowywali mi niestety paki herbaty”.
 |
Julian Fałat, Na statku - kupcy na wyspie Ceylon,
1886. Chromolitografia według akwareli. |
Ratuje go Simmler przesyłając mu
pieniądze, resztę zarabia sam Fałat sprzedając za sto dolarów na statku Araton
Apcar akwarelowy portret bogatego Anglika. Przez Hongkong trafia do Jokohamy. Co
ciekawe, Fałat jest pierwszym polskim artystą, który dociera do Japonii. Zwiedza
Tokio, Kioto i Kobe. Z Japonii wraz ze współtowarzyszem podróży statkiem City
of Peking płynie San Francisco., potem podróżuje pociągiem przez Stany
Zjednoczone do Nowego Jorku, skąd statkiem North German LLyod płynie do Bremy. Po
pół roku podróży znów jest w Monachium. Jest bogatszy nie tylko o doświadczenia,
ale także o 50 doskonałych akwarel z podróży. Wystawia te prace w Krakowie i w
Warszawie, a także w prestiżowym warszawskim Salonie Krywulta.
 |
Julian Fałat, Świteź, 1888. Akwarela na
papierze. 72 x 55,5 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Jest podziwiany
i opisywany przez lokalną prasę, co więcej, wyraźnie inicjuje w sztuce polskiej
wpływy sztuki japońskiej. Fałat jest rozpoznawalny i znany, dlatego nie dziwi
fakt, że kilka miesięcy po powrocie z podróży dookoła świata zostaje zaproszony
przez księcia Wilhelam Pruskiego, późniejszego cesarza Wilhelma II, do majątku
Radziwiłłów w Nieświeżu. Malarz chyba do końca nie był świadomy tego, że wyjazd
na polowanie zmieni charakter jego twórczości. Artysta otrzymuje nominację na
członka berlińskiej Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, tym samym awansuje na
oficjalnego artystę dworu cesarskiego.
 |
Julian Fałat, Las, 1888. Akwarela na papierze.
25 x 55 cm. Muzeum Narodowe w Krakowie. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
W 1884 roku na dworze cesarza Wilhelma
II w Berlinie Fałat spotkał Wojciecha Kossaka, który wraz z Janem Styką ukończył
malować „Panoramę Racławicką”. Kossak widząc jak została entuzjastycznie
przyjęta postanowił namalować kolejną, o podobnej batalistycznej tematyce, tym
razem chce upamiętnić słynną scenę z bitwy pod Berezyną z 1812 roku. Kossak doskonale zdaje sobie sprawę,
że klęska Napoleona w kampanii rosyjskiej będzie bardziej zrozumiała dla
europejczyków, niż bitwa pod Racławicami. Ambicja Kossaka po sukcesie
poprzedniej panoramy nadęła się jak balon, kolejną pracę chce stworzyć o 6
metrów dłuższą, jej monstrualne wymiary to 15 na 120 metrów, czyli zamalować
należało 1800 metrów kwadratowych płótna.
 |
Julian Fałat, Oszczepnicy 1890. Akwarela na
papierze. 71 x 53 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Sam absolutnie nie byłby w stanie
tego namalować, dlatego też poprosił Juliana Fałata i Jana Stanisławskiego o
pomoc. Ale Kossak był sprytny, chciał sygnować obraz tylko swoim nazwiskiem,
dlatego dla siebie wybierał sceny figuralne, zaś zimowy pejzaż pozostawił
Fałatowi. Co więcej, w partiach płótna, gdzie dominował pejzaż Kossak zagęszczał
postacie zamalowując drugie tło. Całość prac trwała ponad rok, dokładnie 16
miesięcy, niektóre fragmenty malował też Jan Stanisławski, ale ze względu na
tuszę szybko się męczył. Finalnie praca okazał się klapą, bo koszty wykonania
obrazu rosły z każdym miesiącem, pokazano ją tylko w Berlinie i w rotundzie na
ulicy Karowej w Warszawie. Potem przewieziono ją do Krakowa, ale miejsca do stałej
ekspozycji brakowało.
 |
Julian Fałat, Głowa rybaka, 1891. Akwarela na
papierze. 17,8 x 11,5 cm. Muzeum Narodowe w Poznaniu. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Kossak, widząc że przeszacował cały projekt, pociął
panoramę na kawałki, zaś widoczne fragmenty zimowego pejzażu namalowanego przez
Fałata uzupełnił, zmienił i sprzedawał jako własne. Fałat widząc zuchwałość
kolegi nie wytrzymał, wpadł do Zachęty i publicznie spoliczkował Kossaka,
uważając tym samym, że ten jest człowiekiem bez honoru. Pozostało jedyne
wyjście z tej sytuacji: pojedynek na pistolety. W zimowy wieczór 1900 roku w
ursynowskim Parku przy Bażanciarni artyści stanęli w świetle pochodni na
przeciw siebie. Kossak tak wspomina pojedynek: „Przed godziną w Ursynowie
strzelałem do niego, chybiłem (czego nie żałuję), a on nie chciał do mnie
strzelać, tylko stał, jakby żądając śmierci. Ponieważ jeszcze dwa razy mogłem
strzelać i on także, poprosiłem Olesia, aby go się zapytał, czy i nadal nie
chce się bronić. - Nie! - odpowiedział. Na to ja rzuciłem pistolet na ziemię i
powiedziałem sekundantom, że do bezbronnego strzelać nie mogę. Nie podawszy mu
ręki, wsiadłem do karety”.
 |
. Julian Fałat, Polowanie na łosia, 1894. Olej na płótnie. 76 x 200. Muzeum Narodowe w
Krakowie, Sukiennice. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Fałat niezrażony zatargiem z Kossakiem wystawia obrazy
w całej Europie. Ale zmiana, która dokonała się w majątku Radziwiłłów jest dużo
głębsza, Fałat po prostu poczuł zimę, zakochał się w śnieżnych pejzażach, atmosferze
polowań. MIał świadomość siły swe sztuki, nikt jak on nie potrafił tak
przedstawić śniegu, jego akwarele i obrazy olejne aż skrzą się śniegiem.
 |
Julian Fałat, Wyjazd na polowanie, 1895. Olej na
płótnie. 76,5 x 176 cm. Muzeum Okręgowe w Toruniu. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
W tym samym czasie, jesienią 1893
roku w Krakowie umiera Jan Matejko. Śmierć mistrza była postrzegana, nie tylko
w Krakowie, lecz również w całej Polsce, jako niepowetowana strata dla polskiej
sztuki. Wraz z odejściem krakowskiego mistrza nastąpiły radykalne zmiany w
Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, którą ten przez dwadzieścia lat zarządzał.
Nie jest tajemnicą, że matejkowski kult malarstwa historycznego powiązany z
mesjańskim rozumieniem sztuki jako służby ojczyźnie, zamykał krakowską szkołę w
ciasnym kokonie malarstwa historycznego i nie dopuszczał do głosu żadnych
nowinek, zwłaszcza tych płynących z Paryża czy Monachium.
 |
Julian Fałat, Widok Krakowa, 1896. Akwarela na
papierze. 58 x 138 cm. Muzeum Okręgowe w Bielsku-Białej. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Zaraz po śmierci
Matejki, po krótkim okresie dyrektorowania Łuszczkiewicza i Rodakowskiego Fałat
dostaje niespodziewany telegram, krakowska szkoła proponuje mu objęcie
stanowiska dyrektora, pomimo jego młodego wieku, artysta ma zaledwie
czterdzieści dwa lata. Wraz z nominacją młodego dyrektora liczono na to, że
sytuacja krakowskiej szkoły radykalnie się zmieni. Nadzieje pokładane w Fałacie
po części ziściły się bardzo szybko, gdyż dyrektor elekt dokonał zmian w
obsadzie kadrowej szkoły. Na jego wezwanie zjechali z zagranicy jego dawni
koledzy.
 |
Julian Fałat, Krajobraz zimowy z rzeką, 1907.
Olej na płótnie. 76 x 200 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Źródło:
www.pinakoteka.zascianek.pl |
Wśród nowo powołanych profesorów jest Konstanty Laszczka, Jan
Stanisławski, Jacek Malczewski, Leon Wyczółkowski, Stanisław Wyspiański,
Ferdynand Ruszczyc. Zatrudnienie w charakterze wykładowców wybitnych malarzy
zaowocowało nie tylko otwarciem się krakowskiej szkoły na nowe trendy w
malarstwie, lecz i na nowe metody dydaktyczne. Jednak pomimo obiecującego
początku i prestiżowego przekształcenia szkoły w Akademię uczelnia była
zarządzana źle. Wynikało to głównie z charakteru dyrektora.
 |
Julian Fałat, Śnieg?. Olej na płótnie. 143 x
218,5 cm. Muzeum Narodowe w Poznaniu. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Julian Fałat,
pomimo niekwestionowanego autorytetu w malarstwie, po prostu na dyrektora się
nie nadawał. Przede wszystkim nie posiadał zdolności administracyjnych. Jak
wspomina Jan Skotnicki: „[...] Fałat nie tylko w życiu kolonii artystycznej
Krakowa, ale nawet Akademii, na czele której stał, nie odgrywał żadnej roli, a
że wykładów nie prowadził, więc własnych uczniów nie miał. [...] W Akademii
można było czasem zauważyć, jak unikając spotkań z uczniami, Fałat kłusem przebiegał
korytarze, dążąc do swojej odosobnionej, wspaniale urządzonej pracowni”.
 |
Julian Fałat, Krajobraz
zimowy, 1915. Olej na płótnie. 80,5 x 161 cm. Muzeum Narodowe w Krakowie.
Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
W 1900
roku w Akademii wybucha bunt studentów, wystraszony Fałat składa dymisję. Wraca
do malowania i stara się zadbać o swoje życie prywatne, żeni się z Włoszką
Marią Luizą Comello Stuckenfeld. Dwa lata później buduje willę z wielką
pracownią w Bystrej na Śląsku Cieszyńskim, od tego czasu nikt w Bystrej nie
mówi na posiadłość artysty inaczej niż Fałatówka. Tam też, malarz będąc już
oficjalnie na emeryturze, w sztuce powraca do ukochanego tematu: zimowego
pejzażu. Maluje go w różnych technikach: olejem, pastelem i akwarelą. Stara się
oddać zimę w całej jej krasie, śnieg na jego obrazach skrzy się barwami, nie
jest tylko białą plamą, ma różne odcienie: od złocistego, błękitnego przez
zgaszoną żółć i fiolet.
 |
Powrót z niedźwiedziem, 1892. Olej na płótnie.
151 x 255 cm. Muzeum Narodowe w Warszawie. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Niestety te malowane śniegi Fałat sprzedawał na pniu, i
ten sukces tak go rozochocił, że artysta zaczął wyłącznie malować śnieżne
pejzaże, na dodatek, jakość fałatowskich obrazów przeszła w ilość. Jego
wariacje na temat zimy, wykonywane naprędce i w pośpiechu, sprawiły, że mówiono
już wprost, że malarz „zfałaciał”. Jakby tego było mało, niestarannie wykonane
pejzaże zimowe stały się łatwą pożywką dla fałszerzy, rodzimy rynek został
wręcz zalany licznymi śnieżnymi „pseudofałatami”. I tak, historycy sztuki
parafrazują francuskie powiedzenie, że Julian Fałat namalował ok. 400 śnieżnych
pejzaży, a do dziś zachowało się ich ponad 2 tysiące.
 |
Julian Fałat, Portret żony, 1903. Akwarela na
papierze. 51,5 x 48 cm. Muzeum Lubelskie
w Lublinie. Źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Ale artysta żyje
dostatnie, maluje w zasadzie to, co chce. Wtedy też przychodzi pierwszy cios, latem
1916 roku, przebywająca na wakacjach w Karlsbadzie umiera nagle żona artysty. Malarz
nie potrafi znieść tego ciosu, umieszcza córkę Helenę w Krakowie w klasztorze
urszulanek, dwu synów Lucjana i Kazia wysyła do szkół w Bielsku. Na dodatek nad
Bystrą gromadzą się chmury, po agresji czechosłowackiej na Śląsk Cieszyński
Fałat, mimo słusznego już wieku, zgłasza się do wojska polskiego. Zostaje
skierowany jako pomocnik do dywizjonu 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Tam
też sporządza sporo akwarel portretując żołnierzy. Po wojnie przyjmuje
stanowisko dyrektora Departamentu Sztuki w gabinecie ministra Antoniego
Ponikowskiego. Umiera z pędzlem w dłoni w swojej kochanej Fałatówce w 1929 roku
dożywszy 76 lat. To, co mnie najbardziej
porusza w jego twórczości, to jego zimowe pejzaże, w tej tematyce nie ma on sobie
równych, nikt jak Fałat nie potrafił stworzyć tak bogate modulacji bieli śniegu.
Słusznie pisał Jan Lechoń w Dziennikach: „Śniegi Fałata nie mają dotąd równych
sobie w świecie, jako brawurowe użycie farb wodnych i jako sugestie
nastroju". Ale nie to pozostanie jego największym osiągnięciem. Fałat
potrafił zatrzeć granicę między ulotną akwarelą a malarstwem olejnym, w jego
twórczości, na pierwszy rzut oka, trudno odróżnić olej od akwareli, a tak
potrafili malować wyłącznie geniusze pędzla.
Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Juliana Fałata:
Komentarze
Prześlij komentarz