Od momentu, kiedy wraz ze sztuką pojawiła się jej teoria, zaczęto spierać się jaki cel i funkcje winna pełnić sztuka w życiu człowieka. Z czasem te dyskusje przerodziły się z debat akademickich w rodzaj pokrzykiwania i autorytarnego wygłaszania swoich racji. Ten zgiełk niejednokrotnie przypominał biblijną wieżę Babel, w której rozlegały się wrzaski i krzyki w niezrozumiałych językach. Tu psycholodzy krzyczą, że sztuka musi mieć cel ekspresyjno-terapeutyczny i winna oddziaływać na emocje, tam dizajnerzy przekonują, że wyłącznie użytkowy, tam pokrzykują działacze, że sztuka musi być zaangażowana ideologiczie i krytyczna, obok nastają fanatycy, że jej cel winien być wyłącznie religijno-metafizyczny, opodal agitują dydaktycy, że sztuka ma wychowywać i pokazywać pożądane postawy, i jeszcze apelują filozofowie, że celem sztuki jest aspekt poznawczy... i tak dalej i tak dalej. Pozostawiając na boku wszelkie spory i sądy na temat sztuki, warto szczelnie domknąć drzwi do wieży Babel i na spokojnie w ciszy zastanowić się, czego tak na prawdę ja od sztuki oczekuję. Pytanie jest niby proste, ale do łatwych nie należy, ale warto na nie odpowiedzieć, nawet jeżeli ze wstydem trzeba będzie odchylić kurtynę własnej intymności i zajrzeć w głąb siebie.
Pino
Daeni, Deborah Revisited, 2005, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
To, czego ja oczekuję od sztuki zależy tak na prawdę od wielu zmiennych, choćby tak błahych czynników, jak choćby mój nastrój. Każdy z nas doświadczył w życiu takich dni, w których nie wiadomo skąd przychodzi nagle rozgoryczenie, apatia, przygnębienie i zniechęcenie. I kiedy jest mi źle, kiedy przychodzi ta nieprzewidziana chandra i energia życiowa zdaje się być na rezerwie, kiedy nie mam ochoty z nikim się spotykać, a świat na zewnątrz traci swe barwy i kolory, wtedy od sztuki oczekuję wyłącznie jednej funkcji: ma ona ukazywać czyste piękno, świat takim, jakiego mi właśnie brakuje. Zazwyczaj ten zwrot w stronę takiej sztuki powoduje, że z czasem do życia wracają barwy i wzrasta energia życiowa.
Pino Daeni, Sunday Chores, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Do grona moich ulubionych artystów, których trzymam na tego rodzaju okazje należy włoski malarz Giuseppe D’Angelico, bardziej znany w świecie sztuki jako Pino. Mam świadomość, że dla wielu jego sztuka może być odebrana jako tani sentymentalizm, ale nie interesuje mnie to. Jego malarstwo jest dla mnie jak aloes na poparzone słońcem ciało, jest jak popołudniowa drzemka w wolny dzień, gdy na dworze pada deszcz, jak wieczór przy rozpalonym zimą kominku, jak kieliszek dobrze schłodzonego prosecco w popołudniową słoneczną sjestę, po prostu mnie koi, uspokaja i pokazuje taki świat, który chciałbym widzieć.
Pino
Daeni, In The Glow, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Giuseppe D'Angelico, bardziej dziś znany jako Pino Daeni, lub po prostu Pino - urodził się na południu Włoch w Bari w 1939 roku. Jego ojciec pracował na Uniwersytecie jako pomoc techniczna, nie wystarczało to jednak rodzinie D’Angelico na dostatnie życie, zwłaszcza, że zaraz po przyjściu na świat małego Giuseppe wybuchła wojna. Ale, jak sam artysta wspomina po latach, to właśnie niedostatek ukształtował go i być może z tego też powodu, jako dziecko widząc wokół wojnę i biedę, uciekał w świat sztuczny i wymyślony.
Pino Daeni, Morning Dreams, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Już jako mały chłopiec sprawnie rysował, dlatego też nie miał wątpliwości z wyborem szkoły. Po skończeniu szkoły średniej wybrał Instytut Sztuki w Bari, a po dwóch latach, spełnił się jego sen, w wieku 20 lat zostaje przyjęty do prestiżowej Accademia di Belle Arti di Brera w Mediolanie. Ale nie zaczyna studiów jako nowicjusz, dlatego też nie dziwi fakt, że w jego 21 urodziny wystawia już obrazy na wielu włoskich, a potem też europejskich wernisażach. Niestety, gdy Pino kończy 25 rok życia, umiera jego ojciec i on staje się jedynym żywicielem rodziny. Chwyta się różnych sposobów zarobku, ale zawsze w obrębie tego, co potrafi robić.
Pino Daeni, At Rest, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Maluje głównie reprodukcje Starych Mistrzów, dla miejscowej prasy rysuje serię komiksów, do książek popularno-naukowych sporządza ilustracje z kręgu kultury egipskiej i rzymskiej, ilustruje również książki dla dzieci. Ale tego rodzaju dorywcze zlecenia, jakkolwiek związane ze sztuką, nie są dla niego prawdziwą twórczością. Pino, wzorem wielu Włochów tego okresu, podejmuje decyzję: w 1979 roku emigruje do Stanów Zjednoczonych. Ale wielki wspaniały świat okazuje się być wielkim rozczarowaniem. Przynajmniej w pierwszym okresie pobytu w USA jest dla niego niezwykle trudny. Mimo tego, że maluje i sprzedaje obrazy, to nie wystarcza mu to na utrzymanie rodziny, a jest z nim żona i syn Massimo.
Pino Daeni, Sensuality, olej na płótnie,
źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Ponadto czuje jakąś wewnętrzną niechęć i nie chce się uczyć angielskiego. Do wynajmowanej pracowni dojeżdża rowerem, by nie musieć rozmawiać w metrze z Amerykanami, zamyka się i w samotności maluje po późnego popołudnia. Nie poddaje się. Wkrótce jego determinacja i upór zostaje wynagrodzony. W lutym 1980 roku wydawnictwo Zebra Books, mając kłopot ze sprzedażą książek postanawia postawić na sprawdzony sposób: jeżeli treść literatury nie zachęca do czytania, należy postawić na formę, zaprojektować chwytliwe okładki, zadbać o stronę wydawniczą. Każdy zaś w wydawnictwie wie, że by zatroszczyć się o stronę estetyczną produktu, należy zatrudnić Włocha. I tak trafiają na Pino, który wydaje się być kimś, kogo właśnie szukali. Giuseppe D’Angelico, mimo, że słabo mówi po angielsku, jako Włoch ma ogromną wiedzę z zakresu sztuki, ponadto jest inteligentny emocjonalnie, twórczy, jest romantyczny, nie lubi przeciętności i gestykuluje jak nikt inny na świecie, a co najważniejsze, potrafi malować, jak mało który artysta amerykański.
Pino Daeni, Purity, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Na początek, tytułem próby, wydawnictwo zleca mu namalowanie pierwszej okładki do książki. Ma to być pierwsza z setek okładek stworzonych dla konsorcjum wydawniczego. Seria, ma być tzw. literaturą miłosną, dlatego też Pino, maluje w klasycznej technice w ciepłej kolorystyce pięknie ubraną zmysłową kobietę w zwiewnej sukience. Wydawcy są zachwyceni, od razu zlecają mu kolejne okładki. I tak, w krótkim czasie ilustracje Pino stają się znakiem rozpoznawczym wydawnictwa. Sprzedaż idzie wyśmienicie. W sumie od 1980 do 1993 roku Pino pracuje jak szalony, ilustruje ponad 3000 książek, w tym do książek poczytnej Danielle Steele, Sylvie Summerfield i Amandy Ashley.
Pino Daeni, Evening, olej na płótnie,
źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Zachowuje sprawdzoną stylistykę, na pierwszym planie, celebrując ludzkie ciało, umieszcza piękne kobiety, najczęściej wytwornie ubrane Włoszki. Przyznaje, że robi to po to, bo tak radzi sobie z nostalgią za ojczyzną. Rok 1993 jest dla niego przełomowy, Pino pomimo tego, że odniósł wielki sukces jako artysta komercyjny i zarabia krocie, ostatecznie zaprzestaje działalności jako ilustrator, chce wrócić do swojej pierwszej i prawdziwej miłości, chce malować wyłącznie obrazy olejne i nie być związany tematycznie z literaturą. Maluje na próbę pięć obrazów i wysyła je do May Gallery w Scottsdale w Arizonie.
Pino Daeni, Solace, olej na płótnie,
źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Prace Pina zostają natychmiast sprzedane na aukcji, a wieść o jego talencie rozchodzi się lotem błyskawicy. Od tego czasu, w zasadzie, każdy obraz Pino osiąga rekordy aukcyjne, a jego sława zaczyna sięgać daleko poza Amerykę. Od tej pory jego obrazy pojawiają się w prestiżowej galerii Hilton Head Island w Południowej Karolinie oraz w Garden City na Long Island w stanie Nowy Jork. Pytany o sekret swojej twórczości artysta gładząc wąsa mówi łamaną angielszczyzną: „W przeciwieństwie do innych artystów uważam, że w sztuce każde pociągnięcie pędzla winno pochodzić raczej z serca niż z oka. Może też z tego powodu moje płótna wywołują uczucia ciepła, nostalgii, miłości”. W swej twórczości Pino czerpie inspiracje ze wspomnień, głównie z dzieciństwa spędzonego nad słonecznym Morzem Śródziemnym. Artysta umiera na raka w 2010 roku, pozostawiwszy po sobie tysiące, mocno zróżnicowanych prac.
. Pino Daeni, Maternal Instincts, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art |
Komentarze
Prześlij komentarz