Przejdź do głównej zawartości

Podróż sentymentalna. Giuseppe D'Angelico - czyli Pino.

 Od momentu, kiedy wraz ze sztuką pojawiła się jej teoria, zaczęto spierać się jaki cel i funkcje winna pełnić sztuka w życiu człowieka. Z czasem te dyskusje przerodziły się z debat akademickich w rodzaj pokrzykiwania i autorytarnego wygłaszania swoich racji. Ten zgiełk niejednokrotnie przypominał biblijną wieżę Babel, w której rozlegały się wrzaski i krzyki w niezrozumiałych językach. Tu psycholodzy krzyczą, że sztuka musi mieć cel ekspresyjno-terapeutyczny i winna oddziaływać na emocje, tam dizajnerzy przekonują, że wyłącznie użytkowy, tam pokrzykują działacze, że sztuka musi być zaangażowana ideologiczie i krytyczna, obok nastają fanatycy, że jej cel winien być wyłącznie religijno-metafizyczny, opodal agitują dydaktycy, że sztuka ma wychowywać i pokazywać pożądane postawy, i jeszcze apelują filozofowie, że celem sztuki jest aspekt poznawczy... i tak dalej i tak dalej. Pozostawiając na boku wszelkie spory i sądy na temat sztuki, warto szczelnie domknąć drzwi do wieży Babel i na spokojnie w ciszy zastanowić się, czego tak na prawdę ja od sztuki oczekuję. Pytanie jest niby proste, ale do łatwych nie należy, ale warto na nie odpowiedzieć, nawet jeżeli ze wstydem trzeba będzie odchylić kurtynę własnej intymności i zajrzeć w głąb siebie.  

Pino Daeni, Deborah Revisited, 2005, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

 To, czego ja oczekuję od sztuki zależy tak na prawdę od wielu zmiennych, choćby tak błahych czynników, jak choćby mój nastrój. Każdy z nas doświadczył w życiu takich dni, w których nie wiadomo skąd przychodzi nagle rozgoryczenie, apatia, przygnębienie i zniechęcenie. I kiedy jest mi źle, kiedy przychodzi ta nieprzewidziana chandra i energia życiowa zdaje się być na rezerwie, kiedy nie mam ochoty z nikim się spotykać, a świat na zewnątrz traci swe barwy  i kolory, wtedy od sztuki oczekuję wyłącznie jednej funkcji: ma ona ukazywać czyste piękno, świat takim, jakiego mi właśnie brakuje. Zazwyczaj ten zwrot w stronę takiej sztuki powoduje, że z czasem do życia wracają barwy i wzrasta energia życiowa. 

Pino Daeni, Sunday Chores, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Do grona moich ulubionych artystów, których trzymam na tego rodzaju okazje należy włoski malarz Giuseppe D’Angelico, bardziej znany w świecie sztuki jako Pino. Mam świadomość, że dla wielu jego sztuka może być odebrana jako tani sentymentalizm, ale nie interesuje mnie to. Jego malarstwo jest dla mnie jak aloes na poparzone słońcem ciało, jest jak popołudniowa drzemka w wolny dzień, gdy na dworze pada deszcz, jak wieczór przy rozpalonym zimą kominku, jak kieliszek dobrze schłodzonego prosecco w popołudniową słoneczną sjestę, po prostu mnie koi, uspokaja i pokazuje taki świat, który chciałbym widzieć. 

Pino Daeni, In The Glow, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

     Giuseppe D'Angelico, bardziej dziś znany jako Pino Daeni, lub po prostu Pino - urodził się na południu Włoch w Bari w 1939 roku. Jego ojciec pracował na Uniwersytecie jako pomoc techniczna, nie wystarczało to jednak rodzinie D’Angelico na dostatnie życie, zwłaszcza, że zaraz po przyjściu na świat małego Giuseppe wybuchła wojna. Ale, jak sam artysta wspomina po latach, to właśnie niedostatek ukształtował go i być może z tego też powodu, jako dziecko widząc wokół wojnę i biedę, uciekał w świat sztuczny i wymyślony. 

Pino Daeni, Morning Dreams, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Już jako mały chłopiec sprawnie rysował, dlatego też nie miał wątpliwości z wyborem szkoły. Po skończeniu szkoły średniej wybrał Instytut Sztuki w Bari, a po dwóch latach, spełnił się jego sen, w wieku 20 lat zostaje przyjęty do prestiżowej Accademia di Belle Arti di Brera w Mediolanie. Ale nie zaczyna studiów jako nowicjusz, dlatego też nie dziwi fakt, że w jego 21 urodziny wystawia już obrazy na wielu włoskich, a potem też europejskich wernisażach. Niestety, gdy Pino kończy 25 rok życia, umiera jego ojciec i on staje się jedynym żywicielem rodziny. Chwyta się różnych sposobów zarobku, ale zawsze w obrębie tego, co potrafi robić. 

Pino Daeni, At Rest, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Maluje głównie reprodukcje Starych Mistrzów, dla miejscowej prasy rysuje serię komiksów, do książek popularno-naukowych  sporządza ilustracje z kręgu kultury egipskiej i rzymskiej, ilustruje również książki dla dzieci. Ale tego rodzaju dorywcze zlecenia, jakkolwiek związane ze sztuką, nie są dla niego prawdziwą twórczością. Pino, wzorem wielu Włochów tego okresu, podejmuje decyzję: w 1979 roku emigruje do Stanów Zjednoczonych. Ale wielki wspaniały świat okazuje się być wielkim rozczarowaniem. Przynajmniej w pierwszym okresie pobytu w USA jest dla niego niezwykle trudny. Mimo tego, że maluje i sprzedaje obrazy, to nie wystarcza mu to na utrzymanie rodziny, a jest z nim żona i syn Massimo. 

Pino Daeni, Sensuality, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Ponadto czuje jakąś wewnętrzną niechęć i nie chce się uczyć angielskiego. Do wynajmowanej pracowni dojeżdża rowerem, by nie musieć rozmawiać w metrze z Amerykanami, zamyka się i w samotności maluje po późnego popołudnia. Nie poddaje się. Wkrótce jego determinacja i upór zostaje wynagrodzony. W lutym 1980 roku wydawnictwo Zebra Books, mając kłopot ze sprzedażą książek postanawia postawić na sprawdzony sposób: jeżeli treść literatury nie zachęca do czytania, należy postawić na formę, zaprojektować chwytliwe okładki, zadbać o stronę wydawniczą. Każdy zaś w wydawnictwie wie, że by zatroszczyć się o stronę estetyczną produktu, należy zatrudnić Włocha. I tak trafiają na Pino, który wydaje się być kimś, kogo właśnie szukali. Giuseppe D’Angelico, mimo, że słabo mówi po angielsku, jako Włoch ma ogromną wiedzę z zakresu sztuki, ponadto jest inteligentny emocjonalnie, twórczy, jest romantyczny, nie lubi przeciętności i gestykuluje jak nikt inny na świecie, a co najważniejsze, potrafi malować, jak mało który artysta amerykański. 

Pino Daeni, Purity, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Na początek, tytułem próby, wydawnictwo zleca mu namalowanie pierwszej okładki do książki. Ma to być pierwsza z setek okładek stworzonych dla konsorcjum wydawniczego. Seria, ma być tzw. literaturą miłosną, dlatego też Pino, maluje w klasycznej technice w ciepłej kolorystyce pięknie ubraną zmysłową kobietę w zwiewnej sukience. Wydawcy są zachwyceni, od razu zlecają mu kolejne okładki. I tak, w krótkim czasie ilustracje Pino stają się znakiem rozpoznawczym wydawnictwa. Sprzedaż idzie wyśmienicie. W sumie od 1980 do 1993 roku Pino pracuje jak szalony, ilustruje ponad 3000 książek, w tym do książek poczytnej Danielle Steele, Sylvie Summerfield i Amandy Ashley. 

Pino Daeni, Evening, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Zachowuje sprawdzoną stylistykę, na pierwszym planie, celebrując ludzkie ciało, umieszcza piękne kobiety, najczęściej wytwornie ubrane Włoszki. Przyznaje, że robi to po to, bo tak radzi sobie z nostalgią za ojczyzną. Rok 1993 jest dla niego przełomowy, Pino pomimo tego, że odniósł wielki sukces jako artysta komercyjny i zarabia krocie, ostatecznie zaprzestaje działalności jako ilustrator, chce wrócić do swojej pierwszej i prawdziwej miłości, chce malować wyłącznie obrazy olejne i nie być związany tematycznie z literaturą. Maluje na próbę pięć obrazów i wysyła je do May Gallery w Scottsdale w Arizonie. 

Pino Daeni, Solace, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Prace Pina zostają natychmiast sprzedane na aukcji, a wieść o jego talencie rozchodzi się lotem błyskawicy. Od tego czasu, w zasadzie, każdy obraz Pino osiąga rekordy aukcyjne, a jego sława zaczyna sięgać daleko poza Amerykę. Od tej pory jego obrazy pojawiają się w prestiżowej galerii Hilton Head Island w Południowej Karolinie oraz w Garden City na Long Island w stanie Nowy Jork. Pytany o sekret swojej twórczości artysta gładząc wąsa mówi łamaną angielszczyzną: „W przeciwieństwie do innych artystów uważam, że w sztuce każde pociągnięcie pędzla winno pochodzić raczej z serca niż z oka. Może też z tego powodu moje płótna wywołują uczucia ciepła, nostalgii, miłości”. W swej twórczości Pino czerpie inspiracje ze wspomnień,  głównie z dzieciństwa spędzonego nad słonecznym Morzem Śródziemnym. Artysta umiera na raka w 2010 roku, pozostawiwszy po sobie tysiące, mocno zróżnicowanych prac.

. Pino Daeni, Maternal Instincts, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art
            Mnie osobiście urzeka w jego obrazach nostalgiczny klimat, bohaterowie jego prac, głównie kobiety, uosabiają proste przyjemności życia, czytają książki, jedzą, spacerują ubrane w miękkie i zwiewne sukienki, które kontrastują z morzem, piaskiem, błękitnym niebem i słońcem i wywołują, po prostu, uczucie ciepła i wyobrażenie o nieskomplikowanym i prostym świecie, o ludziach bez komórek, zgiełku telewizji, mediów społecznościowych, o ludziach, którzy powrócili do tak zwanych ustawień fabrycznych i nie zapomnieli o codziennych przyjemnościach. 
Pino Daeni, Remember When, olej na płótnie, źródło: artshopnc.com/artist/pino-art

Ponadto, mało kto jak Pino potrafił ukazać w malarstwie zmysłowość kobiet, pozbawioną wulgarności i krzykliwości. Na kobiety wyczarowane pędzlem przez Pino mogę patrzeć godzinami. Działają na mnie jak aloes. 

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artysty:







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Alfons i jego kobiety. Rzecz o twórczości Alfonsa Muchy.

Bywa i tak w historii, że te same rzeczy odkrywane są co jakiś czas. Na przykład idea   demokracji wynaleziona przez starożytnych Greków w ateńskiej polis, jako ustrój państwa, została zarzucona w historii na wiele wieków i ponownie odkryta w czasach nowożytnych. Podobnie było z wynalazkiem papieru, który został wynaleziony w Chinach przez kancelistę na dworze cesarza He Di z dynastii Han, około 105 r. n.e i ponownie odkryty w Europie po niemal 1000 lat. W pewnym sensie podobnie jest z twórczością Alfonsa Muchy. Ten genialny ilustrator, grafik, malarz i rzeźbiarz był sławą Paryża, Wiednia, Pragi na początku XX wieku. Jednak z czasem jego blask słabł, został pokryty kurzem zapomnienia i pewnie odszedłby w niepamięć, gdyby nie pewne wydarzenie. Alfons Mucha, Fate, 1920, olej na płótnie, 51,5 x 53,5 cm, Muzeum Alfonsa Muchy w Pradze, źródło: http://masterpieceart.net/alphonse-mucha  Na początku 1963 roku największe muzeum sztuki i rzemiosła artystycznego w Londynie czyli Muzeum Wiktorii i