Przejdź do głównej zawartości

Kadry z podświadomości. O malarstwie Tomasza Kopery.

Kiedy w Renesansie włoski architekt Leon Battista Alberti zebrał naukowe zasady zastosowania perspektywy w malarstwie, nie zdawał sobie chyba sprawy z tego, że jego krótki pedagogiczny „Traktat o malarstwie” rozpocznie nową erę w historii obrazowania. Alberti stosując geometryczną zasadę zagospodarowania przestrzeni kompozycyjnej zaproponował zupełnie odmienną koncepcję obrazu. Nowa forma obrazu, po zastosowaniu zasad perspektywy, miała spowodować, że obraz będzie czymś na wzór  szeroko  otwartego okna w ścianie, za którym rozpościera się widok. 

Tomasz Alen Kopera,  G15, 2015, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera
To szeroko otwarte okno,  miało sprawić, by w jego kierunku spojrzeć, a czasem zachęcać, by wręcz szeroko otworzyć okiennice i wyjrzeć na zewnątrz. Pięknie opisał ten przełomowy moment w malarstwie Ernst Gombrich: „Historię sztuki można by nazwać podrabianiem kluczy do sekretnych zamków naszych zmysłów, zamki to naprawdę skomplikowane i nie ustąpią, dopóki nie nastawimy odpowiednio rozmaitych urządzeń, przesuwając jednocześnie mnóstwo rygli. Oczywiście, jeżeli już raz zamek się otworzy i podrobi się do niego klucz, bez trudu będzie można powtórzyć całą operację. Następni włamywacze nie muszą się odznaczać szczególną bystrością — wystarczy im odtworzyć wytrych poprzednika”. 
Tomasz Alen Kopera, C021, 2021, olej na płótnie, 90x80cm, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera
I takim pierwszym włamywaczem do naszych zmysłów była w malarstwie Szkoła Florencka w Renesansie, proponując zupełnie inną formę obrazu, który wyjątkowo sugestywnie przedstawia światy możliwe, prawdopodobne. Za pomocą geometrii wykreślnej i przyjętych technik artyści byli w stanie tworzyć obrazy, które mogą nosić znamiona dokumentu. Od tego czasu powstające obrazy są wysoce narracyjne, opowiadają historię, którą łatwo rozpoznać. 
. Tomasz Alen Kopera, MG04, 2020, olej na płótnie,80x90 cm, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera 
Wypracowana przez florentczyków metoda dała artystom ogromną moc wizualnego opowiadania, niemal literackiego. Co prawda, prędzej też malowano światy wymyślone, lecz nowa forma iluzji zbliżyła obraz do świata, który postrzegamy na codzień, bez pewnych umownych symboli. Przy tej okazji warto pamiętać, że ta forma malarstwa nazywana jest realizmem, jednak należy pamiętać, że nie ma to nic wspólnego ze zwierciadlanym odbiciem rzeczywistości fizycznej, nie jest kalką natury, czymś na wzór bezwiednego i fotograficznego rejestrowania rzeczywistości. 
Tomasz Alen Kopera, F020, 2020, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera
Renesansowa rewolucja dała w ręce malarzy nowe możliwości przedstawiania obrazowego, od tego czasu o potędze malarstwa decydował fakt, że obraz prezentował coś, co naprawdę mogłoby istnieć. Kolejne pokolenia artystów, czasem bezwiednie, korzystali z tych zdobyczy wypracowanych w  Renesansie dając nam obrazy, które były jak pootwierane okna w naszej świadomości, mogliśmy patrzeć na światy wymyślone, spotykając się w tej fascynującej podróży z wyobraźnią artystów. 
  Od wielu lat przemierzając świat sztuki patrzę w te otwarte okna, za którymi rozpościerają się tajemnicze i ciekawe światy. Na niektóre ledwo spoglądam, inne pomijam, ale jest jeden nurt, przy którym zawsze się zatrzymuję, to jest realizm fantastyczny. Tutaj malarstwo staje się sprawnym narzędziem ukazywania snów i marzeń czerpanych z głębokich magazynów pamięci i wyobraźni. W tym przypadku raczej nie mamy kłopotów z identyfikacją tego, co widzimy, choć niejednokrotnie te otwarte okna mogą nas mocno zaskoczyć. 
Tomasz Alen Kopera, TA01, 2018, olej na płótnie, 110x90 cm, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera
Przedstawione wizje i sny zwyczajowo są realistyczne, jeżeli chodzi o światłocień i perspektywę. W sumie każdy z nas śni, marzy, bądź wyobraża coś sobie. Lecz wyjęcie wyobrażeń z naszej świadomości i przełożenie ich precyzyjnie na język plastyki jest wyłącznie przywilejem dobrych artystów. Do takich należy niewątpliwie malarz młodego pokolenia Tomasz Alen Kopera. Zachowując mimetyczną technikę Kopera doskonale opanował warsztat malarski, dlatego też potrafi w języku plastyki oddać fantastyczną atmosferę wydobytą wprost ze skrytego głęboko w swej świadomości imaginarium. Tego rodzaju wizyjność ukazana poprzez tradycyjne środki malarskie należy dziś do rzadkości, bo umiejętność kreowania przestrzeni na wzór dawnych mistrzów wydaje się dla wielu czymś archaicznym, bo jest powrotem do niechcianego już malarstwa. Ale z tak zwaną sztuką realizmu fantastycznego jest tak, że albo się ją kocha albo nienawidzi. Ja zaliczam się do tych pierwszych.
Tomasz Alen Kopera, Hellish paradise, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

            Tomasz Kopera urodził się w 1976 roku w Kożuchowie. Od młodości zdradzał pewne inklinacje plastyczne, jak sam przyznaje: „Rysowałem i malowałem odkąd pamiętam. Broniłem się przed tym jak tylko mogłem. Poszedłem nawet na studia inżynierskie. Ale niestety, chęć malowania była silniejsza”. Mimo tego, że Kopera ukończył studia inżynierskie na Politechnice Wrocławskiej, nigdy nie podjął zawodu inżyniera budownictwa, sztuka wygrała. Ale być może studia inżynierskie przyczyniły się do tego, że Tomasz Kopera nie poszedł na skróty w sztuce. 

Tomasz Alen Kopera, H17, 2017, olej na płótnie, 80 x 90 cm, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera 

Cierpliwie dopracowywał techniki malarskie i nie uległ popularnemu przekonaniu, że aby tworzyć sztukę, wystarczy samozwańczo obwołać się artystą. I to właśnie wytrwałość w doskonaleniu warsztatu i umiłowanie malarstwa w stylu danych mistrzów spowodowały, że z czasem obrazy Tomasza Alena Kopery zaczęły się cieszyć popularnością wśród kolekcjonerów sztuki, nie tylko w Polsce, ale i za granicą. W 2005 roku Tomasz Kopera opuszcza Polskę, aby zamieszkać w Wielkie Brytanii. 

Tomasz Alen Kopera, H14, 2014, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

W biografii Kopery przełomowym jest rok 2008. Tak artysta wspomina przełomowe zdarzenie: „To zaczęło się po wystawie „Dreamscape 2008” w Amsterdamie. Otrzymałem zaproszenie do wzięcia udziału w jednym z projektów grupy pod tytułem „Exclamation!”. Libellule Group często zaprasza kilku artystów spoza grupy do wzięcia udziału w nowo rozpoczynającym się przedsięwzięciu. Następnie, po kilku wystawach dostałem propozycję przyłączenia się do grupy. I tak to się zaczęło”. 

Tomasz Alen Kopera, E16, 2016, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Warto przy tej okazji powiedzieć tez kilka słów na temat tej, mało w Polsce znanej,  wyjątkowej grupy zrzeszającej artystów. Grupę o pełnej nazwie „Libellule — Współczesny Renesans” założył czeski artysta mieszkający w Paryżu Lukáš Kándl. W pewnym sensie powstanie grupy związane było z rozczarowaniem Kandla sztuką współczesną. Założyciel grupy doszedł do wniosku, że termin sztuka, w wyniku działań niektórych artystów, spowodował, że sztuka jest pozbawiona znaczenia. Według niego, w ostatnich dekadach zalicza się do sztuki w zasadzie każdą działalność, najlepiej taką która oparta jest o skandal, szok. Przez takie działania sztuka utraciła swój główny cel, a mianowicie poszukiwanie piękna. 

Tomasz Alen Kopera, AU04, 2016, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Kándl, w ramach aktywnego protestu, postanowił zebrać wokół siebie artystów, którzy w swej pracy twórczej stawiają na wirtuozerię warsztatową i pracują w obszarze realizmu fantastycznego. Kándl gromadząc wokół siebie najlepszych malarzy surrealistów chciał dać wyraz temu, że współczesne malarstwo nie ogranicza się wyłącznie do twórczości przypadkowej czy malarstwa niefiguratywnego. Wyszedł z przekonania, że historie fantastyczne, by mogły być ciekawie opowiedziane w magicznej interpretacji wizualnej, muszą być poprzedzone gruntownymi studiami warsztatowymi. Z czasem, po ostrej selekcji, udało się Kándlowi zebrać około trzydziestu malarzy pochodzących z dwudziestu krajów i trzech różnych kontynentów. 

Tomasz Alen Kopera, AU05, 2016, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Wśród tego elitarnego grona znalazł się i Tomasz Alen Kopera. Grupa „Libellule — Współczesny Renesans” jest wyjątkowa jeszcze z jednego względu, bo rzeczą absolutnie wyjątkową jest to, że artyści, którzy są z natury indywidualistami, pracują razem. Co więcej, pracują często w obrębie zadanego przez  Kándla tematu, a więc Lukáš Kándl wymyśla tematycznym motyw przewodni oraz format obrazu. Następnie każdy z artystów maluje swoją interpretacje. Dzięki tego typu staraniom udało się Kándlowi stworzyć wyjątkowe portfolio najlepszych współczesnych artystów z kręgu realizmu fantastycznego. 

Tomasz Alen Kopera, B14, 2014, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Przeglądając ostatnie wernisaże grupy, mogę osobiście stwierdzić, że prace Kopery wyróżniają się wśród innych. Są głęboko zanurzone w surrealizmie, mocno symboliczne. Ponadto wyróżnia je to, że w centrum kompozycji znajduje się zazwyczaj człowiek w kontekście przyrody. Przyroda jest tu metaforą symbiozy, człowiek z jego obrazów ma strukturę kamienia, porasta go mech, jest wpleciony w suche gałęzie drzew. 

Tomasz Alen Kopera, R 13, 2013, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Wszystko to jest prezentowane w mistrzowskiej technice malarskiej. Sam artysta przyznaje: „To co maluję wynika z fascynacji wszystkim co mroczne i tajemnicze, fascynacji dziką przyrodą, światem fantasy i fantastyką. Zawsze też podobała mi się sztuka o takiej właśnie tematyce. Dlatego też ogromny wpływ wywarła na mnie twórczości między innymi takich artystów jak: Zdzisław Beksiński, H.R. Giger, Caspar David Friedrich czy Gustave Dore.”. 

Tomasz Alen Kopera, UNTITLED, 2007, olej na płótnie, 90x90 cm, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Kopera nie ukrywa podziwu dla swych mistrzów, między innymi Zdzisława Beksińskiego. I tak, wzorem Beksińskiego artysta nie przypisuje tytułów swoim pracom, oznacza je wyłącznie pojedynczymi literami i cyframi. Robi to dlatego, by nie narzucać odbiorcy żadnej ścieżki interpretacyjnej, nie chce nic sugerować. Tomasz Kopera po dziesięciu latach opuszcza grupę Libellule — Współczesny Renesans, wraca też do Polski. 

Tomasz Alen Kopera, K14, 2014, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

Tak tłumaczy powody opuszczenia Grupy: „Grupę Libellule odpuściłem przede wszystkim dlatego, że nie lubię malować na zlecenie. To była dla mnie jakby osobna działalność, na którą już nie chciałem tracić czasu. To zwykle były duże formaty. Praca nad nimi zajmowała tygodnie a czasem miesiące. Postanowiłem zająć się tylko malowaniem własnych, wolnych wizji. Bez narzuconego tematu.”

Tomasz Alen Kopera,  G14, 2014, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera 

    Jeżeli miałbym poszukać jakiejś klamry spinającej całą twórczość Kopery, to pewnie wskazałbym, że każdy obraz artysty jest ilustracją ludzkiej psychiki i dotyka misternej relacji człowieka z otaczającą go naturą. A wszystko to, jest utrzymane w klimacie mroku, tajemnicy i zagadki. Może warto na koniec oddać głos samemu artyście, który wypowiada się wzorem dawnych mistrzów pędzla: „Najważniejszym punktem procesu twórczego jest jego początek. Preferuję wówczas pracę w pełnym spokoju – żadnych telefonów, żadnych rozmów, po prostu cisza i spokój. Pierwsza faza wymaga najwięcej skupienia i koncentracji. Nie sporządzam szkiców lub robię to bardzo rzadko i w surowej formie, po prostu od razu zaczynam malować na płótnie. Początkowy pomysł powoli przeradza się w obraz, czasami przekształca się w wizję zupełnie nową. Czasami przesłanie mojego obrazu jest bardzo jasne, mógłbym nadać mu tytuł, ale nie robię tego, nie chcę go nazywać, wolę pozostawić to odbiorcy – aby mógł sam odczytać przesłanie, zastanowić się nad nim, nadać mojej pracy swój własny tytuł oraz historię. Ludzie bardzo często proszą mnie, żebym wypowiedział się na temat swojej twórczości, ale zawsze powtarzam, że gdybym mógł opisać swoje obrazy to – zamiast malować – pisałbym. Nie potrafię zinterpretować moich obrazów poprzez słowa, nie wiem jak to zrobić”.

Tomasz Alen Kopera, K17, 2017, olej na płótnie, 120x90 cm, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera

            Dla mnie osobiście, ogromną wartością jest to, że mimo panujących i zmiennych mód, są ciągle artyści, którzy wyróżniają się misterną wirtuozerią warsztatową i mają jeszcze coś nowego do powiedzenia. Bo to właśnie doskonały warsztat zezwala Tomaszowi Koperze wręcz wyjąć z wyobraźni wizje i przełożyć je na język plastyki, niemal z fotograficzną perfekcją pozwala utrwalić to, co zjawia się pod powiekami świadomości, w jej najgłębszych zakamarkach. Architektonika kompozycji, mimo że bazuje na elementach świata przyrody (kamienie, mech, ogień, woda), nie podlega tu prostym odwzorowaniem znanego nam świata, jest raczej jego hybrydą, interpretacją, wariacją na zadany temat. W jego obrazach nie ma przetartych ścieżek interpretacyjnych, pozostaje zawsze jakaś szarada, zagadka. Przywołanie w obrazach idei vanitas (marności świata), rozkładu i zagłady, nie jest jak u Beksińskiego, oddane w biblijnej formule: „pamiętaj, że umrzesz”. Kopera raczej koncentruje się na postaci ludzkiej, splecionej z architekturą i naturą, z żywiołami, co raczej sugerowałoby poszukiwanie trwałych wartości. Jego wizje utrwalone na płótnie nie epatują też samotnością, agresją, upiornością, zgnilizną, demonicznymi wizerunkami. Artysta koncentruje się raczej na symbolach. To co wydaje się najistotniejsze w twórczości Kopery to figura ludzka, to ona dźwiga cała architektonikę obrazów.

Tomasz Alen Kopera, I14, 2014, olej na płótnie, źródło: www.arteclat.com/gallery/kopera    
            Mi osobiście najbardziej podobają mi się te obrazy, które są kompozycyjnie ascetyczne, bez nadmiaru motywów, symboli, znaków, kiedy raczej artysta skupia się, na przykład, na fakturze, na tle, bądź na wybranym motywie. Widać wtedy, że te obrazy pochodzą z głębi pokładów świadomości. I tu, trzeba młodemu artyście pogratulować ogromnej odwagi, bo w swej sztuce nie bał się szeroko otworzyć drzwi do własnej podświadomości, wszak nigdy nie wiadomo, co tam się znajdzie, a raz otwarte drzwi trudno potem szczelnie domknąć. Dzięki jego obrazom może i mi łatwiej będzie zrozumieć coś z ze świata nocy i snu, kiedy budzę się rano. Ale pozostawmy te konkretne analizy dzieł malarskich Kopery, wszak sam artysta niejednokrotnie deklarował, że nie lubi tego rodzaju gadaniny, a obrazy maluje po to właśnie, by o nich nie opowiadać. Trzeba tylko na nie patrzeć.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Tomasza Alena Kopery:









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych