Do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego malarstwo Ferdynanda Ruszczyca traktowane jest często jako support przed obejrzeniem wielkich mistrzów pędzla polskiego przełomu XIX i XX wieku. Może dlatego, że jego biografia twórcza jest pozbawiona charakterystycznych znaków przystankowych, jak choćby studia w monachijskiej akademii? A może dlatego, że jego malarstwo trudno zmieścić w szerokiej formule tzw. malarstwa realistycznego, bo obrazy Ruszczyca aż pulsują światem baśniowym i wymyślonym. Bo nawet jeżeli malarz malował z natury, to wkładał wielki wysiłek w to, by to co widziane odrealnić.
A może dlatego, że dochodząc do perfekcji warsztatowej, w wieku 38 lat porzuca malarstwo? Powodów marginalizacji Ruszczyca w panteonie malarstwa polskiego jest zapewne wiele i trudno je nawet wymienić. Jedno zaś jest pewne: przynajmniej dwa obrazy autorstwa Ruszczyca, w moim przekonaniu, są arcydziełami i mogą wisieć pomiędzy najlepszymi obrazami, które kiedykolwiek powstały.
Ferdynand Ruszczyc, Pustka, 1901, olej na płótnie, 89 cm x 112 cm |
Biografia Ferdynanda Ruszczyca, jak
już wspomniałem, odbiega nieco od życiorysów współczesnych mu malarzy, obfituje
w zagadkowe momenty i niezrozumiałe decyzje. Ojciec Ferdynanda Edward był
zawodowym żołnierzem, matka zaś Alwina, z domu Munch, była Dunką. Ferdynand
urodził się jako piąte dziecko, przed nim na świat przychodziły wyłącznie
siostry. Fakt ten jest o tyle istotny, że młody Ferdynand był traktowany, głównie
przez matkę, jak oczko w głowie.
Ferdynand Ruszczyc, Ziemia, 1898, olej na płótnie, 171 x 219 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie |
Dlatego też do 13 roku życia Ferdynand
pobierał lekcje w domu, nie chodził do szkoły, wojskowe pobory jego ojca
wystarczały, by pierworodny miał własnych nauczycieli domowych. Na pewno byli
to dobrzy nauczyciele, bo gdy młody Ferdynand trafia do gimnazjum w Wilnie
kończy je w 1890 roku ze złotym laurem. Za poradą ojca rozpoczyna studia
prawnicze na Uniwersytecie w Petersburgu. Ale jako student prawa uczęszcza na
wolne wykłady na Akademii Sztuk Pięknych. Z każdym miesiącem pobytu w
Petersburgu mniej uwagi poświęca studiowaniu prawa, ciągnie go do sztuki.
Dopinguje mu w tym, ku niezadowoleniu ojca, jego matka. W końcu, po dwu latach
rezygnuje ze studiów prawniczych i zdaje egzamin na Akademię Sztuk Pięknych.
Tam od razu trafia pod skrzydła Iwana Szyszkina, genialnego pejzażysty. Gdy zdolny
student Ruszczyc kończy Akademię udaje mu się sprzedać dwa obrazy: „Wiosna” i „Młyn
zimą”.
Ferdynand Ruszczyc, Młyn, 1898, olej na płótnie, 112 x 162 cm, Muzeum Narodowe w Krakowie |
Są na tyle dobre, że sprzedaje je za godną cenę, która pozwala mu
sfinansować kilka wyjazdów po Europie, odwiedza pobliski Krym, potem jedzie do
Francji, Niemiec, Włoch i Szwecji. Wszędzie stara się malować, bo już wie, że
potrafi wyżyć z malarstwa.
Ferdynand Ruszczyc, Wiosna, 1897, olej na tekturze, 60 x 40 cm, kolekcja prywatna, źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Gdy ma dwadzieścia osiem lat maluje jeden z
najlepszych obrazów w swej twórczości zatytułowany „Ziemia”. Co prawda, wielu
malarzy tego okresu celebruje związek człowieka z ziemią malując różnego
rodzaju orki, prace w polu, lecz niewątpliwie Ruszczyc staje tu na podium. Jego
obraz „Ziemia” wyróżnia się choćby tym, że jest to kompozycja wyjątkowo prosta,
nie ma tu drobiazgowego zastosowania perspektywy, są wyłącznie dwie
powierzchnie: brunatna, łukowato wygięta łacha zaoranej ziemi i potargane
chmurami niebo, w to wpleciona jest para wołu popędzana przez chłopa. Pamiętam,
kiedy pierwszy raz patrzyłem na ten obraz, to niemal słyszałem chrzęst
przewracanej przez pług ziemi. Nie ma chyba w malarstwie polskim drugiego
takiego obrazu, który by w tak epicki sposób ukazywał trud pracy, jej znój,
samotność, ale także przemijanie i los człowieka.
Ferdynand Ruszczyc, Ziemia, 1898, olej na płótnie, 171 x 219 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie |
Obraz aż wibruje tajemniczym
nastrojem dramatu. Ukazane dwa wielkie żywioły: ziemia i niebo są
zaprezentowane w niemal teatralnej manierze, odgrywają dramatycznie swoje role.
Obraz ten był też entuzjastycznie przyjęty na wystawach, dlatego nie dziwi
fakt, że pięć lat później Ruszczycowi zaproponowano objęcie stanowiska profesora
warszawskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Ku niezadowoleniu matki Ferdynand opuszcza
rodzinne Bohdanowo i jedzie do stolicy. Tutaj maluje swoje największe dzieło,
wielkoformatowy obraz „Nec mergitur”. Siła tego obrazu wypływa być może z tego,
że w całości był malowany z wyobraźni. Artysta w brawurowy sposób ukazuje
fikcyjny, fantastyczny żaglowiec płynący po wzburzonym morzu. Aura nocy,
rozświetlonej gwiazdami, które odbijają się w spienionych wodach jest po prostu
genialna.
Ferdynand Ruszczyc, Nec mergitur,1904-1905, olej na płótnie, 204 x 221 cm, Litewskie Muzeum Sztuki w Wilnie |
Sam Ruszczyc w pamiętnikach wspomina: „Chciałbym cały obraz utrzymać
nierealnie, jak kaskadę brylantów”. Udało mu się to niewątpliwie, ta praca jest
po prostu arcydziełem. Jednak nie z samego malowania składa się każdy kolejny
dzień młodego profesora. Jak się z czasem okazuje, decyzja wyjazdu do Warszawy była
dla Ruszczyca pomyłką, bo jego introwertyczny charakter nie przystawał do
wielkomiejskiego życia, pełnego intryg, pomówień, zazdrości, a nawet i pojedynków.
Kiedy 18 stycznia 1905 roku w kawiarni Xawery Dunikowski strzela z rewolweru do
żądającego przeprosin Wacława Pawliszaka Ruszczyc postanawia zmienić
środowisko, nie chce być częścią kipiącego tygla bohemy warszawskiej.
Ferdynand Ruszczyc, Ruczaj leśny, 1898 - 1900, olej na płótnie, 113 x 160 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie |
Nadarza
się ku temu okazja, w Krakowie umiera nagle Jan Stanisławski, który prowadził
Katedrę Pejzażu na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Ruszczyc zgłasza chęć
wyjazdu do Grodu Kraka. Niestety, trafia z deszczu pod rynnę, krakowskie
środowisko okazuje się równie skłócone i zawistne jak warszawskie. Gdy tylko
przyjeżdża głośno jest o kolejnych pojedynkach profesorów Akademii, którzy
walczą o zachowanie honoru. We wspomnieniach pisze: „Już po pierwszych czterech
miesiącach w Krakowie czuję się tak, jak po warszawskich trzech latach”.
Ferdynand Ruszczyc, Pejzaż z Hiddensee (Pejzaż z
Bornholmu), 1897, olej na płótnie, 42, 5 x 52,5 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie |
Dlatego
też, tylko kiedy nadarza się okazja Ruszczyc ucieka do rodzinnego Bohdanowa,
tam maluje większość obrazów. Gdy kończy 38 lat maluje swój ostatni pożegnalny duży
obraz zatytułowany „Gniazdo”. Do dziś pozostaje zagadką dlaczego w sile wieku,
świadom swego talentu, sławy, możliwości twórczych Ruszczyc całkowicie porzuca
malarstwo sztalugowe. Pięć lat później zawiera związek małżeński z młodszą od
siebie o 22 lata Reginą Giną Rouck.
Ferdynand Ruszczyc, Gniazdo, 1908, olej na płótnie, 100 x 130 cm, fot: www.polswissart.pl |
Na świat przychodzą kolejno dzieci: Janina,
Edward, Oskar, Ewa, Andrzej i Barbara. Pustkę po malarstwie Ruszczyc stara się
zapełnić pracą społeczną na rzecz Wilna, wydaje książki, organizuje wystawy,
projektuje stroje do teatru, znaczki, tworzy plakaty, afisze a nawet projektuje
przeznaczony dla dzieci bazar pełen bajek i zabawek.
Ferdynand Ruszczyc,, Letni zachód, 1896, olej płótno naklejone na tekturę, 29 x 42 cm, fot: desa.pl |
W Wilnie Ruszczyc jest uwielbiany, jest kimś na wzór honorowego obywatela miasta. Dlatego też, kiedy 19 kwietnia 1919 roku Wilno zostaje oswobodzone przez polską armię, to właśnie jemu rząd proponuje, by kierował Komitetem Odbudowy Uniwersytetu Wileńskiego. Pierwszą decyzją Ruszczyca jest oczywiście zorganizowanie Wydział Sztuk Pięknych. W zasadzie jednoosobowo podejmuje się tego działania, prowadzi korespondencję z kadrą profesorską, projektuje uniwersyteckie wnętrza, insygnia, togi, pieczęcie, zaproszenia, programy studiów.
Ferdynand Ruszczyc, Nokturn. Nocny widok portu, 1893, olej na płótnie, fot. Sopocki Dom Aukcyjny. |
Do rodzinnych
Bohdanowic wraca coraz rzadziej, mimo tego, że czeka tam na niego żona i
dzieci. Niestety, cena jaką płaci za przepracowanie jest bardzo wysoka. W 1932
zostaje częściowo sparaliżowany, traci mowę i ma niewładną prawą rękę. Wyjeżdża
z Wilna by być pod stałą opieką córki i żony. W ogrodzie próbuje popołudniami
rysować sprawną lewą ręką, chce wrócić do malarstwa. Dobrze czuje się w
rodzinnym gnieździe, ma nadzieję na powodzenie rehabilitacji.
Ferdynand
Ruszczyc, Autoportret rysowany lewą ręką w ostatnich miesiącach przed zgonem.
Ołówek na papierze. 28,7 x 22,5 cm, kolekcja prywatna, źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Niestety los
pisze inny scenariusz, jesiennego poranka 1936 roku artysta umiera. Trzy lata
później rodzinne gniazdo Ruszczyców w Bohdanowie znajduje się w oku cyklonu,
Armia Czerwona grabi dorobek artysty, cztery lata później przechodzi tędy
front, z dworku Ruszczyców nie pozostaje kamień na kamieniu, spalono nawet
piękny park.
Ferdynand Ruszczyc, Stare gniazdo, 1898, olej na kartonie, 50,5 x 40,5 cm, fot: Agra-art |
Tak jak wspomniałem na początku, uważam, że Ferdynand Ruszczyc zasługuje, by zasiadać w panteonie wielkich malarzy polskich razem z Chełmońskim, Wyczółkowskim, Wyspiańskim, Stanisławskim czy braćmi Gierymskimi. Siłą jego obrazów jest to, że potrafił pospolitym krajobrazom nadać rangę niezwykłego, wręcz baśniowego zjawiska.
Ferdynand Ruszczyc, Krzyż w śniegu, 1902. Olej na płótnie. 104 x 128 cm, kolekcja prywatna, źródło: www.pinakoteka.zascianek.pl |
Większość jego
obrazów ma nieco dramatyczny, mroczny, niemal gotycki charakter, głównie przez
to, że obrazy Ruszczyca malowane są gwałtownie, ostrymi pociągnięciami pędzla, artysta
nie celebruje detalu, nie skupia się nad nim, miejscami, mam wrażenie, że
stosuje przypadkowe smugi farb, zwłaszcza gdy maluje niebo, dlatego jego paleta
barw jest wręcz brawurowo zuchwała.
Ferdynand Ruszczyc, W świat, 1901. Olej na płótnie. 82 x 94 cm. Lwowska Galeria Sztuki |
I na koniec to w czym jest arcymistrzem,
magiem, mistrzem ceremonii nie mającym sobie równego: nikt w malarstwie polskim
nie potrafił namalować tak zachmurzonego nieba jak Ferdynand Ruszczyc.
Ferdynand Ruszczyc, Dwór w Bohdanowie, 1903, olej na płótnie, 93,5 x 83 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie |
Ferdynand Wielki gra tutaj pełnym akordem.
Zapraszam do wysłuchania XXIX odcinka Kroniki Konika poświęconego twórczości Ferdynanda Ruszczyca:
Komentarze
Prześlij komentarz