Słońce, jako najjaśniejsza i największa gwiazda w naszym Układzie Słonecznym, jest warunkiem życia, bo obdarza nas światłem i ciepłem. Nie dziwi zatem fakt, że od dawna interesujemy się słońcem, nie tylko staramy się je badać, ale także darzymy je niemal religijnym kultem i uwielbieniem. Od czasów antycznych na cześć słońca powstają niezliczone hymny pochwalne. Może nie każdy zna „Hymn na cześć wschodzącego Słońca” autorstwa Pitagorasa, czy „Pieśń słoneczną” św. Franciszka, ale za to każdy zna włoską piosenkę zatytułowaną „O Sole Mio”.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 81×65 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
To także klasyczny hymn na cześć słońca, pieśń wdzięczności. Każdy,
kto choć raz odwiedził basen Morza Śródziemnego, wie, że w rytm słońca przebiega
życie ich mieszkańców. Kiedy tylko rankiem zabłysną pierwsze promienie,
szeroko otwierają się okiennice, mieszkańcy z uśmiechem mrużąc oczu od
porannego blasku pozdrawiają się, zaczynają z uśmiechem rozmawiać ze sobą
wieszając wilgotne pranie, by pod ciepłymi promieniami wyschło i nabrało
aromatu. Przed domy, na zalane promieniami placyki, mieszkańcy wystawiają
krzesła, w zasadzie życie przenosi się na zewnątrz.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 100 × 70 cm, pastel, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
W pewnym sensie promienie
słoneczne sprawiają, że nawet brzydkie rzeczy stają się świetliste i piękne,
pod południowym słońcem nie rażą obdrapane mury i ruchliwe ulice przy których
słońce karmi splecione rzędy dojrzewających winogron, barwi słodkie owoce drzew
pomarańczowych i żółto jaskrawych cytryn. Pod południowym niebem nawet w kieliszku
wina wyczuwa się słońce, które barwi również i nastrój pijących.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 92×65 cm. Pastel on Ingres Vidalon paper, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Nie powinien
nas dziwić fakt, że jesteśmy pod tak ogromnym oddziaływaniem kultury
śródziemnomorskiej, w niej poszukujemy własnych korzeni i tożsamości narodów
Europy. Nawet jeżeli zgodzimy się z tym, że lata świetności kultury śródziemnomorskiej mamy już dawno za
sobą, to mamy ogromną pokusę, by szukać miejsca, gdzie biło serce sztuki
zabarwionej kolorami słońca. W tych poszukiwaniach natrafiłem, jakiś czas temu,
na współczesnego artystę hiszpańskiego, który, jak mało kto, zdaje się łączyć uprawianą
sztukę z miejscem zamieszkania, by szukać piękna przez pryzmat świetlistości
południa. Jest nim Vincente Romero Redondo.
Vicente Romero Redondo, Untitled, Pastel on paper attached to board. 92×81 cm, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Artysta urodził się w 1956 roku w Gironie, jako najstarsze z
czworga dzieci w rodzinie w rodzinie urzędników. W związku z licznymi
obowiązkami ojca, cała rodzina sporo podróżowała, w końcu przeniosła się do Madrytu.
Już w szkole średniej młody Vincenzo nie rozstawał się z ołówkiem i zeszytem,
rysował w każdej wolnej chwili. I tak, z czasem, u młodego ucznia zamawiają swoje
portrety nawet nauczyciele i wychowawcy.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 113×86 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
W wieku 19 lat Vincenzo rozpoczyna
studia na Akademii Sztuk Pięknych San Fernando w Madrycie, najbardziej
prestiżowej szkole artystycznej w Hiszpanii, tej samej do której uczęszczał
Salvador Dali od 1922 do 1926 roku. Mimo tego, że utalentowany student czuł się
dobrze w rysunku, wybiera klasę rzeźby. Jednak po roku, nie czując się dobrze w
kształtowaniu gliny i obróbce kamienia, wraca do tego, co kochał, do rysunku i malarstwa,
tylko tam potrafił najpełniej wyrazić
swoje uczucia. Akademię Sztuk Pięknych San Fernando kończy z wyróżnieniem w
1982 roku, jako najzdolniejszy student. Kilka lat później osiedla się z żoną na
wybrzeżu Costa Brava, nieopodal posiadłości, w której pracował Salvador Dali.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 100×54 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Od tego czasu rozpoczyna się jego wielka przygoda łącząca sztukę z miejscem, w
którym żyje. Piękno Morza Śródziemnego, jego idylliczny krajobraz i piękno mieszkańców
południa sprawiło, że odnajduje w końcu technikę malarską, w której czuje się
najlepiej - wybiera pastel. Na początku pracuje jako portrecista uliczny w
nadmorskich kurortach, rozwija i doskonali swe umiejętności plastycznej
ekspresji w technice pastelu. A nie jest to łatwa technika rysunku.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 100×65
cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Jako
podobrazie dla kompozycji pastelowych najczęściej wybiera się powierzchnie
szorstkie, takie jak specyficzny karbowany papier, płótno, a nawet karton, na chropowaty
podkład nakładany jest pastel, który osypuje się, pokrywa kolorowym kurzem
dolne powierzchnie podobrazia. Z tego też powodu wielu artystów malujących
pastelami pracuje w maseczce chirurgicznej, by nie wdychać szkodliwego kurzu. Pastel,
by mógł uzyskać głęboki kolor musi być wcierany w odpowiednie podłoże
malarskie, jednak nigdy nie wnika w nie do końca i zostaje na powierzchni w
postaci kolorowego kurzu.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 110×75 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Kolejną trudnością w pracy z pastelem jest to, że
nałożony pastel jest wyjątkowo podatny na ścieranie i uszkodzenia mechaniczne.
Z tego też powodu, po dzień dzisiejszy, technika pastelu jest zmorą
konserwatorów i muzealników, większość z arcydzieł stworzonych w tej technice
nie nadaje się do ekspozycji, jest po prostu na to zbyt delikatna. Co prawda,
jest na to rozwiązanie, można użyć do utrwalania pasteli różnego rodzaju
lakierów zwanych fiksatywą, ale mają one podstawową wadę, zmieniają natężenie
barw, co w przypadku pasteli jest równoznaczne z pozbawieniem największego waloru
tej techniki malarskiej.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 92×60 cm. Oil on canvas, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Vincente Romero Redondo wybiera jednak pastel, pomimo tych
wszystkich trudności technicznych, głównie z tego powodów, że tematem jego prac
są zmysłowe kobiety w świetlistej, zabarwionej słońcem południa scenerii. Jako
urodzony luminista zachwycił się pastelem właśnie ze względu na jego świetliste
walory. Pastel daje miękką, aksamitno-łagodną barwę, jest podatny na wcieranie i mieszanie kolorów, dając tym
samym subtelne odcienie i zniuansowane przejścia tonalne.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 81×60
cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Z tego też powodu,
ponad sto lat temu zachwycili się pastelem francuscy impresjoniści, którzy
docenili tą technikę malunku również dlatego, że doskonale nadawała się do
pracy w plenerze. Można było w pastelu wykonywać barwne impresje rysowane alla
prima, ponadto pastele były łatwe w transporcie, nie wymagały całego
oprzyrządowania pomocniczego, jak w przypadku farb olejnych. Przez tego rodzaju
możliwości pastel w ręku doświadczonego malarza przekracza technikę rysunku i
zyskuje niewątpliwie charakter stricte malarski.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 81×65 Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
W rękach wirtuoza,
którym niewątpliwie jest Vincent Romero Redondo, pastel daje świetliste obrazy,
mamy wrażenie, że bije od nich ciepło południa. Artysta, w jednym z wywiadów
przyznał, że jego obrazy są próbą uchwycenia ulotnego momentu zaskoczenia,
ukradzionego momentu intymności. Z tego powodu rysuje głównie nagie lub
półnagie kobiety w naturalnej, zrelaksowanej pozie, odpoczywające, czytające,
czeszące włosy, czy też wykonujące jakieś domowe czynności.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 81×60 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Ale głównym bohaterem
jego obrazów nie jest kobieta, ale otaczające je światło, te specyficzne, bo
rodem z Morza Śródziemnego. Poranne światło, które dotyka wnętrza, przenika tkaniny,
tworząc nastrój i wrażenie intymności. Ale, gdy patrzę na te pastelowe portrety
roznegliżowanych kobiet, nie czuje się jak nieproszony podglądacz, a raczej
ktoś, kogo raczej zaprasza się do brania udziału w tej podniosłej atmosferze
ciszy i sielanki lata.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 92×65
cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Przyznam się, że patrząc na te obrazy mam wrażenie, że
artysta dzieli się z nami czymś dzisiaj deficytowym, luksusem prawie niemożliwym
do zdobycia w czasach, gdy życie biegnie w szalonym tempie. Z obrazów emanuje
przede wszystkim spokój, beztroska, pogoda ducha, ład, cisza, odprężenie,
sielskość i równowaga. Tak, jakby człowiek wrócił do swoich ustawień
fabrycznych. Artysta przez swe pastelowe obrazy pokazuje nam, że wciąż istnieją
miejsca, w których każdą chwilę można powoli smakować, przekształcić w
świetlany spektakl kanikuły i spokoju.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 70×60 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Na dodatek prezentowane na obrazach kobiety promieniują naturalną
zmysłowością, nie wystudiowaną i teatralną, emanują erotyzmem, bez cienia
wulgarności i grubiańskości, nie są bezwstydne i prymitywne, lecz kobieco
piękne i delikatne. Kontemplacja jego pasteli, to jak skok w upalny dzień w
ciepłe i turkusowe wody Morza Śródziemnego, moment orzeźwienia i rozkoszy. Na
dodatek, kiedy patrzę na pastelowe portrety kobiet skąpanych w słońcu południa,
to mam wrażenie, że to obrazy są jak zerwane kartki z kalendarza, są
wspomnieniem świata, który odszedł bezpowrotnie. Jest w nich, oprócz
urzekającego piękna, jakaś głęboka nostalgia, za tym, co bezpowrotnie minęło.
Prace te są też trochę wbrew powszechnie panującemu przekonaniu, że technika pastelu
jest czymś pośledniejszym, niesamodzielnym, nie dorównującym swoją doniosłością
cenionemu malarstwu olejnemu.
Vicente Romero Redondo, Untitled, 100×70 cm. Pastel on paper attached to board, żródło: https://vicenteromero.wordpress.com |
Ze względu na swe niepowtarzalne piękno dzieła Vicente Romero Redondo zyskały sławę nie tylko w Hiszpanii, ale i na całym świecie. Od początku lat 90 XX wieku jego pastelowe obrazy pokazywane były na wielu wystawach w Europie, Azji i Australii, uzyskują też wysokie ceny sprzedaży aukcyjnej. Trudno się temu dziwić, bo kto nie chciałby mieć odrobiny słońca we własnym domu, kto chciałby zrezygnować ze świetlistości i dobrowolnie wybrać noc, cień, ciemność, mrok, smutek, czarne myśli i zatęchłą melancholię? Chyba tylko głupi...
Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości Vincenta Romero Redondo:
Komentarze
Prześlij komentarz