Wobec Stefana Żechowskiego mam wyjątkowy dług wdzięczności. Pomimo tego, że twórczość Żechowskiego nie należy do głównego nurtu i poza znawcami sztuki, dziś mało kto kojarzy to nazwisko, to dla na mnie, twórczość Żechowskiego jest wyjątkowa z wielu powodów.
Stefan Żechowski, Skrzydlata muza,1939, kredka, papier, 39-x-46-cm, wł. prywatna. |
Gdy byłem jeszcze dzieckiem, rysunki artysty wywary na mnie tak wielkie wrażenie, że do dziś pamiętam, jak w deszczowe dni siedziałem w szkolnej bibliotece i z niedowierzaniem i podziwem patrzyłem na reprodukcje rysunków Stefana Żechowskiego zamieszczone w magazynach i gazetach. Dziś mogę się do tego przyznać i trochę mi wstyd, że pod wrażeniem chwili wydarłem z gazet bibliotecznych strony z reprodukcjami i zabrałem je do domu. Tam, wieczorami długo wpatrywałem się w postacie faunów, zmysłowe dziewczyny, portrety filozofów, sceny z koszmarów wojny i miałem jedno marzenie: chciałem rysować jak wielki mistrz Żechowski. Nigdy mi się to nie udało. Ale do dziś zostałem szczerym entuzjastą jego twórczości, w pewnym sensie te rysunki nigdy mnie już nie opuściły. Ale skoro Żechowski jest tak wielkim artystą, to dlaczego jest dziś tak mało znany? Powody tej zmowy milczenia wokół niego wydają dwa: pierwszy to dość osobliwy stosunek Żechowskiego do własnej sztuki, drugi powód to seria nieszczęśliwych zbiegów okoliczności w jego biografii, jakieś prześladujące go fatum bądź po prostu wielki życiowy pech.
Stefan Żechowski, Pielgrzym, 1933, węgiel, karton, 41 x 58 cm, © Muzeum Narodowe w Krakowie |
Stefan Żechowski urodził się w 1912 roku w Książu pod Kielcami, jako czwarte, najmłodsze dziecko wiejskiego stolarza. Jak sam wspomina w „Dziennikach”, życie oszczędziło go pod względem dylematu, co do swojej przyszłości, bo odkąd pamięta, chciał zajmować się rysunkiem. Już w domu rodzinnym, przy lampie naftowej wykonywał własnoręcznie zrobionym w ognisku węglem pierwsze rysunki na starych gazetach. Ale kiedy w szkole powszechniej zobaczył rysunki Artura Grottgera doznał olśnienia.
Stefan Żechowski, Jan Matejko u Artura Grottgera, 1940, ołówek, papier, 42 x 61 cm, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/ |
Od tego czasu nosił w oczach własne, niecodzienne wizje świata. Jak tylko mógł uciekał od domowych obowiązków na strych w tajemnicy przed rozsierdzonym ojcem, by tam oglądać rysunki Grottgera w kalendarzowych reprodukcjach. Artysta po latach tak wspomina ten czas: „Było to moje pierwsze spotkanie ze sztuką i od razu stało się objawieniem, chociaż nie umiałem wyjaśnić przyczyny tajemniczego działania i nieświadomego przejęcia się nastrojem tych rysunków. Obrazki te śniły mi się po nocach”.
Stefan Żechowski, Michał Anioł jako Chrystus,1960, © Muzeum Narodowe w Kielcach. |
Gdy kończy wiejską szkołę powszechną postanawia wbrew woli ojca szturmować Kraków. Pisze w swoim pamiętniku: „To droga do upragnionego celu moich marzeń – Akademii Sztuk Pięknych”. Ale jest za młody, nie ma szkoły średniej, dlatego podejmuje naukę w krakowskiej Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych. Nie jest mu łatwo, bo żmudne nauczanie zasad ornamentyki nie interesuje go wcale, na dodatek nie ma żadnych środków, by żyć w Krakowie. Jak to w takich przypadkach bywa, los podejmuje za niego decyzję.
Stefan Żechowski. Dola, (ilustracja do Hymnów Kasprowicza), 1942, 49x40 cm, kredka, © Muzeum Narodowe w Kielcach |
Jego prace ogląda wykładowca Wojtyczko ze Szkoły Zdobniczej. Cmoka z niedowierzaniem nad ilustracjami młodego ucznia, patrzy w jego stronę spod okularów i mówi: „Szkoda cię tutaj w tej szkole, ty przybłędo z Mlecznej Drogi. Załatwię ci spotkanie ze Stanisławem Szukalskim, który zakłada właśnie w Krakowie szkołę dla młodych plastyków. Ty się nadajesz do jego „Szczepu Rogate Serce”. Żechowski spotyka się z charyzmatycznym ekscentrykiem Stachem z Warty, który widząc jego talent od razu bierze go pod opiekę. Już po kilku miesiącach Żechowski może się poszczycić wielką i ciężką teką z mnóstwem rysunków i obrazków, było ich tyle, że starczyłoby na wypełnienie kilku ścian dużej sali.
Stefan Żechowski, Kuszenie, 1938, węgiel, ołówek, papier, 44 x 49 cm, © Muzeum Miejskie w Zabrzu. |
Szukalski kładł niezwykle silny nacisk na rysunek, uważał go za podstawę sztuki, był przeciwny malarstwu olejnemu. Utwierdził Żechowskiego w przekonaniu, że powinien wydobywać rysunek tylko ze swojej wyobraźni, bez modela. Jednak konfliktowy charakter Szukalskiego, jego apodyktyczność, liczne skandale, które wywoływał w Krakowie, a nawet zazdrość o talent u innych, powodują, że Żechowski dystansuje się od Szczepu. Znów jest wolnym strzelcem, nie ma jednak z czego żyć. Po raz drugi los zsyła mu rozwiązanie. Żechowski poznaje Mariana Razumskiego, który jest przyjacielem pisarza Emila Zegadłowicza.
Stefan Żechowski, Świtezianka, 1968, kredka, karton, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Żechowski wie dobrze, kim jest literat, bo na murach Krakowa widzi plakaty „Palimy Zmory”, nawołują one do bojkotu książki Zegadłowicza. Kolega Żechowskiego Razumski przy kolejnym spotkaniu z Zegadłowiczem, proponuje mu, by ilustracje do jego nowej książki „Motory” wykonał młody, bo zaledwie 24 letni Stefan Żechowski. Zegadłowicz godzi się warunkowo, musi zobaczyć, co potrafi ilustrator. Gdy dostaje pierwszą partię rysunków nie wierzy w to, co widzi, jest wprost zachwycony.
Stefan Żechowski. Sen, 1964, 50x36 cm, Kredka, węgiel, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Odpisuje Żechowskiemu, że jego prace należą bezsprzecznie do szczytów ilustratorstwa polskiego. W rysunku ołówkowym ilustrującym „Motory” Żechowski stworzył własną wizję dzieła, do tego stopnia sugestywną, że Zegadłowicz nakazał zrobienie dwu wersji książki, na jednej z nich autorem jest Stefan Żechowski.
Stefan Żechowski. Zaduszki w Warszawie, 1954, 43x62 cm, kredka, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Jednak nikt z nich – ani pisarz,
ani ilustrator – nie przewidzieli takiego finału wspólnej współpracy: 15
listopada 1929 roku do drukarni wpada policja i konfiskuje cały nakład książki
za szerzenie pornografii i propagowanie komunizmu. Na szczęście Żechowski
wykrada w przeddzień z drukarni kilkadziesiąt egzemplarzy „Motorów” i rozsyła
je do znajomych Zegadłowicza. Sam Zegadłowicz jest niepocieszony, żal mu przede
wszystkim tych wspaniałych ilustracji, pisze więc w liście do Tuwima: „Drogi Julianie!
Dopomóż mi do objawienia tego olbrzymiego talentu! Może w chwili sposobnej zechciałbyś napisać o tych ilustracjach?”. Tuwim odpowiada mu lakonicznie: "O
Żechowskim powtórzę, co poprzednio mówiłem, powiedz mu, że za tą dziewczyną z
ilustracji, co sztandar niesie i tą za trumną kroczącą – pójdzie każdy, w kim
wolne serce jeszcze uderza. Ale teraz ja muszę depresję przeczekać, nie napisze
nic...”
Stefan Żechowski. Tołstoj, ostatnia droga, 1943, ołówek, węgiel, karton, 44 x 63 cm, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/
Żechowski próbuje dalej ilustrować literaturę, robi cykl genialnych ilustracji do powieści Leona Kruczkowski „Pawie pióra”, a także do utworu Wandy Wasilewskiej „Tęcza”. Kruczkowski i Wasilewska są zachwyceni, jednak nie decydują się wykorzystać ilustracji, gdyż są zbyt śmiałe. Po raz kolejny odrzucony artysta zaszywa się w Książu, żyje na granicy nędzy, jada co kilka dni, ale rysuje codziennie. W 1953 roku w pożarze domu bezpowrotnie przepadają jego prace oraz „Dzienniki” z czasów młodości. Artysta pogorzelec, odrestaurowuje zgliszcza i zaczyna na nowo rysować. Zostaje zauważony po raz kolejny w 1965 roku i to za granicą, gdzie ktoś odkrywa jego niewykorzystane ilustracje literackie. Jeszcze tego samego roku artysta ma pierwszą indywidualną wystawę w Brukseli i Amsterdamie, gdzie w galerii wystawiają ponad siedemdziesiąt rysunków. Belgijska i holenderska publiczność jest do tego stopnia zachwycona, że domaga się od artysty sprzedaży wszystkich prezentowanych prac. Ku powszechnemu zdziwieniu artysta odmawia.
Stefan Żechowski. Sen Raskolnikowa, (ilustracja do Zbrodni i kary F. Dostojewskiego), 1955, 47x62 cm, kredka, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Po tych
wystawach zagranicznych nawet niechętnie pokazuje komukolwiek swoje rysunki.
Tłumaczy to tym, że ma do nich stosunek intymny i przez to nie lubi obnosić się
ze swoją sztuką, bo to jest jak pokazywanie nagiego ciała na ruchliwej ulicy.
Boi się psychicznego ekshibicjonizmu, nie chce się dzielić tym, co nosi w duszy.
Żechowski chce zachować intymny świat wewnętrznych marzeń tylko dla siebie.
Trudno w świecie artystycznym o większą szczerość.
Stefan Żechowski, Sen o księgach, (cykl: Moje Dzieciństwo), 1943, 26x37,5 cm, ołówek, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Mimo tych deklaracji udaje się po raz ostatni przekonać go do wystawy w Nowym Jorku w galerii Fundacji Kościuszkowskiej. Do Polski jednak nie dociera nawet echo tych wystaw, Żechowski jest po prostu w kraju przemilczany. Żyje obok wielkiej sztuki w odosobnieniu. Jest wierny tylko sobie, nie interesują go mody, nowe style, działania awangardy, zdanie krytyków, dalej rysuje jak "graficzny Amisz", tylko zwyczajnym ołówkiem, w technice światłocienia, nie troszcząc się, że w tej formie sztuki pozostał w Polsce być może już jedyny.
Stefan Żechowski. Rembrandt. Ostatnia droga, 1940, węgiel, papier, 44 x 50 cm, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Żechowski ilustruje chętnie utwory Mickiewicza, Kasprowicza, Kruczkowskiego, powstaje też cykl rysunków inspirowanych czasem okupacji. Ilustruje też na zamówienie książkę Jerzego Żuławskiego „Na Srebrnym Globie”, jednak poziom edycyjny książki jest tak skandaliczny, że trudno w niej rozpoznać ilustracje Żechowskiego. Ich autor widząc finalny efekt, na zawsze żegna się z rynkiem wydawniczym przeczuwając, że prześladuje go jakiś wyjątkowy pech z literaturą. Ale musi z czegoś żyć.
Stefan Żechowski. Powieszeni, (cykl: Wojna), 1940, 28x34 cm, węgiel, papier, © Muzeum Miejskie w Zabrzu |
Projektuje
więc serię znaczków pocztowych w serii „Kultura polska”. W tym przypadku też po
latach zapłaci wysoką cenę, będzie okrzyknięty piewcą komunizmu za cykl
portretów przywódców polskiego ruchu rewolucyjnego. W 1977 powstaje film
dokumentalny o artyście – Pustelnik. Żechowski broni się przed tym jak może.
Pyta reportera z niedowierzaniem: „Mam mówić do kamery?” W filmie widać jego
zażenowanie całą sytuacją. Jednak na fali krótkotrwałego zainteresowania
Żechowskim w 1981 Wydawnictwo Łódzkie wydaje jego wspomnienia zatytułowane: „Na
Jawie”. Po trzech latach od premiery książki Stefan Żechowski umiera zapomniany
przez wszystkich w rodzinnym Książu.
Stefan Żechowski. Pogrzeb, (ilustracja do poematu Sen,
B. Leśmiana), 1964, 34x48 cm, kredka, własność prywatna, źródło:
http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
W
nielicznych pracach na temat Stefana Żechowskiego przedstawia się go jako
kontynuatora sztuki Artura Grottgera. Jednak Żechowski jest kimś więcej. bo zachowując
warsztat rysunkowy Grottgera wzbogaca go w surrealistyczną treść. Stosuje też
trudniejszą technikę, bo Grottger uzyskiwał światło w rysunku stosując biel
kredy, zaś Żechowski wydobywa światło z czystego, niezarysowanego papieru
doprowadzając świetlistość rysunku do niespotykanej perfekcji. Każdy rysunek
zdaje się być oświetlony jakimś wewnętrznym światłem. Żechowski jednocześnie rezygnuje
z rysunku linearnego, stosując rysunek malarski pełen miękkich przejść
tonalnych i rozmyć. W zasadzie każdy jego rysunek powstaje z pomysłu, z
wyobraźni, artysta świadomie rezygnuje z modela, w pewnym sensie rezygnuje też
z realizmu, bo wprowadza w kompozycję deformacje i przerysowania, osiągając tym
samym ogromną siłę wyrazu. Siłą rysunków Żechowskiego jest to, że przedstawione
przez niego kobiety, są jak senny miraż, są przecudnej, baśniowej urody, są jakby
wydobyte z najgłębszych pragnień, zaś narysowane demoniczne stwory są
skrajnie odrażające, są kwintesencją
brzydoty. Ilekroć patrzę na jego pracę
to dziwię się, że nie znalazł się jeszcze w Polsce wydawca, który opublikowałby
w doskonałej jakości album z wszystkimi pracami Stefana Żechowskiego. Promuje
się prace marnych ilustratorów, grafomanów graficznych a ten mistrz
światłocienia pozostaje ciągle w ukryciu. A jest on przecież artystą wyjątkowym
i wartym poznania.
Stefan Żechowski. Dziwny świat, 1936, 43x31 cm, ołówek, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Pod koniec życia Stefan Żechowski zapisuje w Dzienniku: „Chciałem
zawsze odejść w taką ciszę życia, w samotność, choćby i związaną z biedą
największą, która nie trwożyła mnie nigdy. Chciałem odejść w taki stan, kiedy
już nic ciosu nie stanowi, gdzie nie przeraża żadne niebezpieczeństwo, gdzie
jedyną rzeczywistością jest tylko prawda wewnętrzna…” Patrząc na ostatnie lata
jego życia, wydaje się, że spełnił swe marzenie, pozostał sam na sam ze swoją
sztuką, żyje tak, jakby śnił własna sztukę.
Stefan Żechowski. Sen. Dziewczyna z łupiną orzecha, 1943, kredka, papier, 42 x 61, wł. prywatna, źródło: http://www.ujaksy.pl/galeria-stefana-zechowskiego/tworczosc/. |
Komentarze
Prześlij komentarz