W 1453 roku florencki architekt i malarz, Leon Battista
Alberti, opublikował krótki traktat dotyczący zasad nowego malarstwa
zatytułowany Della pittura. W zasadzie Traktat nie był niczym
odkrywczym, Alberti zebrał, uporządkował i powtórzył główne zasady, które mogą
być pomocne przy malowaniu obrazu. Niby znali je wszyscy zajmujący się sztukami
plastycznymi we Florencji, jednak prosty sposób opracowania i podania zasad, był
strzałem w dziesiątkę. Chyba nawet sam Alberti nie spodziewał się tego, że ta
krótka i dla wszystkich zrozumiała kompilacja zasad odniesie taki skutek. Po
dwudziestu latach od pierwszego wydania Traktatu, każdy, kto zajmował się malarstwem, odwoływał się do tego
krótkiego tekstu. Ale to, co najważniejsze, a i dla nas dzisiaj interesujące,
to definicja obrazu autorstwa Albertiego. Prostota definicji, jak i jej precyzja, powodują, że pozostaje ona aktualna również dziś. Alberti pisze tak: dobry
obraz ma być niczym okno, za którym rozpościera się widok na tyle intrygujący,
aby zachęcić każdego do wyjrzenia przez nie, a nawet do tego, by nabrał ochoty do wyjścia na zewnątrz i zagłębienia
się w przedstawiony świat. Obraz, to po prostu okno, przez które wyglądamy na
świat. W przypadku sztuki, na świat sztuczny.
Damian Leszczyński, Drzewa II, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Ilekroć patrzę na prace Damiana Leszczyńskiego
przypomina mi się właśnie definicja obrazu autorstwa Leona Battisty Albertiego.
Bo wszystkie prace Leszczyńskiego są niczym otwarte okna, za którymi
rozpościerają się fantastyczne, tajemnicze i mroczne światy. Patrzę czasem z
niepokojem w te otwarte okna sztuki, bywa, że na chwilę odwracam od nich wzrok,
ale potem wracam, bo chcę się przyjrzeć widokowi z bliska, czasem bywa i tak,
że nabieram ochoty, by wyjść na zewnątrz, ale zdarza się i tak, że chcę zamknąć
szczelnie okiennice. Jedno jest pewne, żadna z prac Damiana Leszczyńskiego nie
pozostaje dla mojej uwagi obojętna.
Damian Leszczyński, Drzewa III, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
To, co oprócz treści zachwyca w pracach
Leszczyńskiego, to technika, bo artysta wybrał archaicznie pracochłonną i rzadką
dziś technikę, jaką jest ołówek. W swoich pracach stosuje metodę cieniowania,
nadawania waloru i gradacji odcieni, przypominającą technikę laserunku znaną z
malarstwa olejnego. Dziś, to bardzo rzadka rzecz w sztukach plastycznych. Na czym ona
polega? Rysunki, które możemy podziwiać składają się z nałożenia od kilku do
kilkunastu warstw ołówka, w efekcie czego każda kolejna powłoka zmienia ton grafitowego podmalunku. Pozwala to doświadczyć wrażenia przenikania i załamywania się
światła i konstruowania przestrzennej głębi.
Damian Leszczyński, Drzewa VII, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Rysunki Leszczyńskiego, które mają charakter monochromatycznych obrazów, są dopracowane pod względem technicznym, innymi słowy, są
starannie cyzelowane. Każdy przedstawiony detal rysunku oddany jest z dużą
precyzją. Może dlatego ilustracje powstają na dużych formatach, a proces ich tworzenia
jest dość długotrwały. Artysta zaczyna od wstępnych szkiców, testując, czy
pomysł da się przenieść w rysunek. To chyba najtrudniejszy proces, bo z wyobraźni trzeba wydrzeć obraz, przełożyć go na język plastyki. Potem pozostaje
żmudna praca przeniesienia wstępnego szkicu na karton, poprzez nakładanie kolejnych
warstw ołówków o różnej twardości, aż po finalne wykańczanie detali. Ale nie
można jednak postrzegać prac Leszczyńskiego wyłącznie jako wirtuozerskich
popisów, bo mistrzowska technika jest tu całkowicie podporządkowana zawartym w
rysunkach treściom. Treść jest tu najważniejsza, ona jest nośnikiem emocji. Wydaje
mi się, że ambicją twórcy jest przede wszystkim przedstawianie pewnych
nastrojów i pobudzenie określonych emocji, a rysunek w tym wypadku pełni funkcje podobne
literaturze czy muzyce.
Damian Leszczyński, Goście II, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Prace Damiana
Leszczyńskiego łączone są w cykle tematyczne, liczące od kilku do kilkunastu
rysunków, przy czym każdy z nich opowiada odrębną historię, luźno nawiązując do
głównego motywu. Podobnie jak w muzyce, jest główny motyw i nadbudowane nad nim
improwizacje. Tematyka cykli jest starannie przemyślana i wybrana jest tak, aby
dać możliwość swobodnej gry nastrojami, czasem łącząc grozę z melancholią,
strach z groteską, smutek z niesprecyzowaną nostalgią.
Damian Leszczyński, Horla X, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Na przykład w serii prac pod tytułem Goście
pojawiają się hybrydowe postacie rodem ze średniowiecznych bestiariuszy, z
kolei w cyklu Północ oglądamy odrealnione zimowe pejzaże z
przypominającymi katedry ośnieżonymi szczytami gór, pośród których widać
zakapturzone postacie nomadów. Inny cykl zatytułowany Insomnia, to próba artystycznego zobrazowania
nocnych koszmarów, w których spotykamy skryte w mroku, budzące grozę istoty i
zarazem migotliwe światełka w oknach, niczym znak czyjejś obecności i
oczekiwania.
Damian Leszczyński, Insomnia II, 2017, ołówek na kartonie, 240 x 360 mm, źródło: damianleszczynski.com |
W cyklu tym, podobnie jak w innych pracach, o sile narracji
rysunków stanowi to, co nie zostało ukazane wprost. I tak każda ilustracja staje się zaproszeniem w podróż, zainicjowaniem wyprawy, puszczeniem wodzy fantazji,
zaproszeniem do gry wyobraźni.
Damian Leszczyński, Insomnia I, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
W swoich pracach Leszczyński często
wykorzystuje formy sytuujące się na granicy świata roślinnego i zwierzęcego,
czego najlepszym przykładem jest cykl Las i Drzewa, gdzie
podziwiać możemy twórczo przekształconą roślinność, która jest głównym wątkiem
cykli. Mimo realistycznego oddania konarów i liści, dzięki zastosowaniu gry
świateł oraz włączeniu do kompozycji bliżej nieokreślonych postaci, rysunki te
cechuje oniryczna aura i tajemniczość. Mi osobiście najbardziej podoba się cykl
Mgła. Zastosowana tu technika laserunkowego nakładania poszczególnych warstw
grafitu sprawia, że rysunki zdają się półprzeźroczyste, przedstawione sceny
nabierają zaś szczególnej głębi. Długo patrzyłem na rysunki w oryginale i
wprost nie chciało mi się wierzyć, że to zwykły karton pokryty ołówkiem. Kiedy
wpatrywałem się w mgliste pejzaże miałem wrażenie wchodzenia w mgłę, w której
zacierają się kształty przedmiotów, ginie ostrość i opada na mnie wilgoć mgły. Z
tej mgły wyłaniają się quasi-gotyckie budowle, konary drzew i enigmatyczne
figury półludzi-półptaków, a rozproszone światło nadaje całości atmosferę grozy,
tej najgorszej bo grozy w obliczu
pustki.
Damian Leszczyński, Latarnie X, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
W pracach Leszczyńskiego znajdujemy wiele odniesień do tradycji, zarówno malarskiej, jak i literackiej. Tryptyki nie tylko tematycznie, lecz również kompozycyjnie nawiązują do średniowiecznych tryptyków ołtarzowych, zaś inne cykle do powieści Howarda Philippa Lovecrafta. Tutaj również mamy do czynienia z otwarciem okien na dziwny i niepokojący świat, który w równym stopniu intryguje nas, co przeraża.
Damian Leszczyński, Północ I, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Wszystkie prace Leszczyńskiego, mimo
różnic pod względem kompozycji i treści, mają to, co jest tak trudne do
uzyskania w sztuce - mają rozpoznawalny styl. Brak w nich krzykliwego zgiełku i
dynamizmu, w przedstawionych scenach zdaje się panować głęboka cisza, a postacie są zastygłe
w oczekiwaniu, jak gdyby wyjęte z ram czasowych. To paradoksalnie zwiększa ich
siłę rażenia, kiedy patrzę na te prace mam wrażenie, że zaraz coś się zacznie,
że to przysłowiowa cisza przed burzą.
Kolejna rzecz, na którą warto zwrócić
uwagę, to fascynacja i zainteresowanie światłem. To właśnie światło łączy
wszystkie cykle prac. Czy to światło odbite w śniegu i lodzie, czy rozproszone
przez mgłę, czy też przenikające przez konary drzew i migoczące w mroku – w
każdym wypadku to właśnie ono decyduje o całościowym nastroju pracy.
Damian Leszczyński, Północ XI, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Mimo owej bezczasowości świat przedstawiony
przez Leszczyńskiego ma zawsze swoją szczególną aurę, można wręcz powiedzieć,
że każda scena rozgrywa się o określonej porze dnia i przy takiej lub innej
pogodzie, co widać dobrze nie tylko w jednym z cyklów zatytułowanym Nokturny, ale w wielu rysunkach z serii Latarnie, Mgła, Drzewa, a nawet Maleficae, gdzie wizerunki wiedźm
przedstawione zostały na tle architektury i przyrody. Ta umiejętność oddania samym
tylko ołówkiem zjawisk atmosferycznych czy precyzyjne nakreślenie pory dnia sprawia,
że patrząc na rysunki Leszczyńskiego zapominamy o tym, że zawarte w nich wizje
są monochromatyczne. Absolutnie nie przeszkadza tu brak koloru. Powiem więcej,
kolor byłby tu przeszkodą.
Damian Leszczyński, Las IV, 2017, ołówek na kartonie, 360 x 240 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Trudno przypisać twórczość
Leszczyńskiego do konkretnego nurtu. Mimo pewnych podobieństw ma ona niewiele
wspólnego z surrealizmem czy realizmem magicznym. Wydaje się, że bliższa jest –
i kompozycyjnie, i tematycznie – raczej sztuce romantycznej XIX wieku oraz pod
pewnymi względami sztuce renesansu. Największą siłą rysunków Leszczyńskiego
jest łączenie realistycznie przedstawionej rzeczywistości z elementami fantastycznymi,
których obecność zaburza nasze nawyki i wzbudza niepokój. We wszystkich pracach
Leszczyński rezygnuje z rysunku linearnego, stosuje ołówkowy rysunek malarski .
W mojej ocenie twórczość ta ma charakter oryginalny, bo wykorzystanie techniki ołówkowej pod pewnymi względami można uznać tu za nowatorskie. To, co mnie najbardziej ujmuje, to samo podejście do sztuki Damiana Leszczyńskiego, bo jego prace są dowodem na to, że nie odcinając się od tradycji (zarówno pod względem kompozycji, jak i użytych technik), można wciąż na gruncie sztuki powiedzieć coś własnego i niepowtarzalnego, a zarazem takiego, co wejdzie w głębokie zakamarki wyobraźni i pozostanie tam na długo. Tego rodzaju twórczość zdaje się przeczyć ciągłym nawoływaniom krytyków sztuki, że kultura wizualna się wyczerpała, że musi porzucić tradycje, bo nie jest już w stanie wykrzesać nic nowego, oryginalnego.
Damian Leszczyński, Tryptyk II, 2017, ołówek na kartonie, 700 x 400 mm, źródło: damianleszczynski.com |
Na koniec warto powiedzieć kilka
słów o samym autorze. Damian Leszczyński urodził się w 1972 roku we Wrocławiu.
Ukończył liceum plastyczne oraz studia filozoficzne na Uniwersytecie Wrocławskim.
Do połowy lat dziewięćdziesiątych tworzył przede wszystkim rysunki tuszem i
ołówkiem, a także obrazy olejne na płótnie i desce. W 2018 roku otrzymał tytuł
profesora nauk humanistycznych, zawodowo pracuje w Instytucie Filozofii
Uniwersytetu Wrocławskiego, gdzie prowadzi Zakład epistemologii i Filozofii umysłu. W 2016 roku
powrócił do aktywności plastycznej, tworząc najpierw piórkiem, a następnie
ołówkiem. Dzisiaj jego prace znajdują się w prywatnych kolekcjach i były
dotychczas prezentowane na kilku wystawach wraz z malarstwem Zdzisława
Beksińskiego. Jeżeli miałbym dziś przyporządkować twórczość Leszczyńskiego do
jakiś nurtów, szkół czy postaci, to widziałbym go jako godnego kontynuatora
rysunków Artura Grottgera i Stefana Żechowskiego. To bieg w sztafecie, każdy z wymienionych
twórców biegnie swoim rytmem, odpowiednio rozkłada siły, ale finalnie wszyscy tworzą zespół,
i wspólnie walczą o pewien projekt, otwierają nam, jako drużyna, szeroko ramy
okien, za którymi rozpościera się monochromatyczny świat magicznych pejzaży.
Warto na nie patrzeć, zwłaszcza teraz, gdy to, co nas otacza, jest feerią
migających świateł i pulsujących ekranów, z których wylewa się banał i pustka. Otwórzmy
szeroko okna i przewietrzmy sztuką codzienność.
Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat twórczości Damiana Leszczyńskiego:
Komentarze
Prześlij komentarz