Przejdź do głównej zawartości

Mona Lisa - najbardziej znany obraz świata

 

Ilekroć patrzę na portret Giocondy zaskakuje mnie to, że brakuje w nim tego, co widoczne jest w każdym obrazie; nie ma w nim żadnego śladu pędzla. Nie widać nawet śladu użytych pigmentów. Na dodatek, gdy po raz pierwszy ujrzałem w Luwrze oryginał, sądziłem, że jest specyficznie oświetlony, bo z obrazu emanowało jakby wewnętrzne światło. Było to bardzo dziwne. Na dodatek nie wiem, czy uśmiecha się ona tylko lewą stroną ust czy całymi? Czy ten uśmiech ten jest uśmiechem dominacji, swawoli, zachęty do grzechu, przestrogi, tryumfu?

Leonardo da Vinci, Mona Lisa, 1503 - 1507, olej na drewnie, 77 x 53 cm, Luwr.

Szukając sekretnego klucza do rozszyfrowania obrazu warto zwrócić uwagę na mało istotny epizod w jego biografii. Da Vinci w 1503 roku otrzymując zlecenie na namalowanie szesnastoletniej córki zamożnego kupca florenckiego Antonia di Noldo Gherardini był w trakcie zaawansowanych badań anatomicznych. Potajemnie w podziemiach szpitala Santa Maria Nuova wykonuje szereg sekcji zwłok. Z notatek z roku 1503 przeczytać możemy, że da Vinci szczególną uwagę poświęcił mięśniom twarzy. Interesowała go przede wszystkim mimika a więc działanie mięśni twarzy, które za nią odpowiadają. Podczas sekcji zwłok, krojąc mięśnie twarzy wyodrębnia poszczególne grupy mięśni i nerwów, które są odpowiedzialne za  ukazanie konkretnych stanów emocjonalnych. I to właśnie portret Giocondy jest w pewnym sensie pochodną jego studiów anatomicznych. Efektem badań jest tajemnicze wejrzenie Giocondy na obrazie. Patrząc na nią mamy wrażenie, że niezależnie od zajmowanej pozycji, bohaterka obrazu patrzy zawsze wprost w oczy obserwatora. I niezależnie od tego ile osób by nie obserwowało portretu, to spoglądająca młoda dama patrzy z uwagą każdemu prosto w oczy, nie pomija nikogo. Ale nie jej przenikliwy wzrok budzi najwięcej spekulacji. Najwięcej emocji budzi tajemniczy uśmiech Mona Lisy. 

Mona Lisa z Iseworth, autor nieznany, XV- XVI wiek, 80 x 60,5 cm, własność prywatna

W tym przypadku tak samo jest on pochodną zdobytej uprzednio wiedzy podczas przeprowadzanych sekcji zwłok. Z notatek sporządzanych podczas badań anatomicznych wiemy, że Leonardo poświęcił sporo uwagi mięśniom mimicznym twarzy i nerwom, które kontrolują ruch mięśni. Artysta ściąga skórę z twarzy nieboszczyków, by znaleźć mięśnie odpowiedzialne za poruszanie kącikami ust, innymi słowy, chce mieć pewność, które mięśnie twarzy odpowiadają za konkretne ekspresje mimiczne. Tylko ktoś, kto poznał drobiazgowe działanie mięśnia okrężnego ust mógł namalować taki uśmiech jak u Mona Lisy. I nie chodzi tylko o tajemniczy uśmiech, do dziś nie wiadomo kogo naprawdę przedstawia portret zatytułowany "Mona Lisa". 

Gian Giacomo Caprotti (Salai), Monna Vanna, XVI wiek, Luwr

Pojawiały się domysły, że być może to autoportret samego Leonarda da Vinci przebranego za kobietę, albo portret jego kochanka Salaia. Wśród licznych interpretacji tajemniczego uśmiechu niektóre pochodzą od specjalistów z zakresu medycyny. Medycy orzekli, że Leonardo da Vinci sportretował kobietę z chorą tarczycą. Zaś naurobiolodzy od przetwarzania informacji wizualnych w mózgu twierdzą, że sekret uśmiechu nie tkwi w ustach, ale w oczach Mona Lisy. Wedle nich wystarczy zrobić prosty test: Gdy patrzymy na usta Mona Lisy, jej uśmiech jest delikatny i ukradkowy. Ale gdy przeniesiemy wzrok na oczy lub linię włosów, uśmiech się poszerza. 

Puste miejsce po kradzieży Mona Lisy z Salonu Carré w Luwrze, sierpień1911 roku, źródło: Century Magazine, Vol. 87, N° 4 (Feb 1914). Published by The Century Company

Pozostawiając jednak na boku naukowe wywody warto powiedzieć jedno. Dzieło Leonarda jest jedną wielką zagadką. I im dłużej patrzę na portret, tym bardziej nie wiem, czy Gioconda ma piękną twarz, ba nawet nie wiem, czy to jest twarz kobieca, a może to twarz hermafrodyty, transwestyty? Ale chyba tego chciał najbardziej autor, byśmy patrzyli na jego najbardziej udany portret. Patrzyli i podziwiali.

Zapraszam do wysłuchania podcastu na temat najsłynniejszego obrazu:



Soundcloud

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych