Przejdź do głównej zawartości

Wit Stwosz malarstwa. Michał Łukasiewicz

Spór o pierwszeństwo wśród sztuk plastycznych wydaje się współczesnym artystom i teoretykom czymś nie tylko archaicznym ale i zupełnie zbędnym. Dziś poszczególne dziedziny sztuk plastycznych tak dalece wyemancypowały się z wzajemnych zależności, że próba ich zestawiania i hierarchizowania ze względu na wartość wydaje się nawet komiczna, bo wszelkie próby uzasadniania, która ze sztuk plastycznych jest najbardziej szlachetna przypominają pokrzykiwania w wieży Babel, nic nie można zrozumieć. 

Michał Łukasiewicz, Portrait of F witch Pale Green, Acrylic on panel, 60 x 60 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

Ale czasem warto wrócić do tych archaicznych debat wokół hierarchii sztuk, zwłaszcza tych, które odwoływały się do rzeźby i malarstwa, bo odsłaniają one ścisły związek sztuk plastycznych z operacjami myślowymi, z psychologią percepcji, a także wyjaśniają drobiazgowo proces tworzenia sztuki. Na przykład zapomniany już dziś nieco Pomponius Gauricus w traktacie „O godności sztuk wizualnych, a szczególności rzeźby” pisał: „I naprawdę wręcz odmawiam imienia człowieka temu, kto nie ma upodobania w sztuce rzeźbiarskiej. Skoro bowiem składamy się wszyscy z duszy i ciała, to jeśli istnieje jakaś nadzieja nieśmiertelności i jeśli częściowo żyć, częściowo zaś umrzeć, cóż lepiej zachowa pamięć i ciała, i duszy niż ta właśnie sztuka? Cóż jest w ludzkim życiu szlachetniejszego? I ten czas, który inni młodzi ludzie tracą, grając w kości lub włócząc się bez sensu po mieście, postanowiłem poświęcać na rzeźbieniu, co wydaje mi się godniejsze od innych sztuk”. 

Michał Łukasiewicz, Untitled 44, Acrylic on panel, 60 x 60 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

Zaś Baldassare Castiglione w „Teorii i krytyce dojrzałego Odrodzenia” dodaje: „Myślę, że rzeźba wymaga więcej wysiłku i więcej umiejętności i ma od malarstwa większą godność. Ponadto uważam rzeźbę w marmurze za trudniejszą, ponieważ jeśli zdarzy się pomyłka, nie można jej poprawić, bo marmuru nie da się uzupełnić, lecz trzeba wykonać nową statuę; a to nie zdarza się w malarstwie, gdzie można dokonać tysiąca zmian, dodając i ujmując, i wciąż doskonaląc obraz”.  

Michał Łukasiewicz, Portret of F, Acrylic on panel, 60 x 60 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

Zaś Benvenuto Cellini w zatytułowanym: „O wielu widokach rzeźby i jej wyższości nad malarstwem” przekonuje: „Rzeźba przewyższa więc dwadzieścia razy malarstwo i ma od niego o tyle większą godność”. Oczywiście wśród mnogości zdecydowanych stanowisk zdarzały się też takie, które starały się łagodzić spory i ukazywać raczej to, co wspólne dla obu sztuk. Na przykład Michał Anioł w liście do Benedetta Varchi z pisał: „Niechaj wystarczy to, że rzeźba i malarstwo, pochodzą z tej samej władzy umysłowej”. 

Michał Łukasiewicz, Portrait of A, Acrylic on panel, 40 x 40 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

W podobnym duchu pisał Giorgio Vasari poszukując wspólnej zasady dla wszystkich sztuk plastycznych pisał: „Rysunek, stanowi podstawę malarstwa i rzeźby, jest wręcz duszą samą żywiącą wszystko to, co rodzi intelekt”. Być może te archaiczne spory dziś nużą i są raczej ciekawostką, ale ilekroć sięgam dziś po te traktaty, to przed oczami stają mi obrazy, które doskonale łączą rzeźbę i malarstwo, obrazy autorstwa współczesnego polskiego malarza Michała Łukasiewicza. Jego malarstwo akrylowe, wyjątkowo iluzyjnie oddaje przedstawione postacie ludzkie wyposażone w polichromię jakby rodem z rzeźby, wizualnie przypominają wręcz rzeźby. Sam artysta przyznaje: „Aby uzyskać światło i cienie, używam specjalnie wykonanej rzeźby głowy, którą sam ulepiłem z gliny. Oświetlam ją w pracowni, dzięki czemu mogę kontrolować miękkość, kierunek światła, cienie i kąt patrzenia, aby stworzyć przekonująco realistyczny portret nieistniejącej osoby o cechach, które uważam za intrygujące, wyjątkowe lub w inny sposób interesujące.”

Michał Łukasiewicz, Portrait of L. witch Orange, Acrylic on panel, 70 x 70 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com


            Michał Łukasiewicz urodził się w 1974 roku w Puławach. Tam też, w pobliskim Nałęczowie ukończył liceum plastyczne. Od 1995 roku, przez ponad dwadzieścia lat mieszkał i pracował w Antwerpii, w Belgii, tam też miał swoją pierwszą wystawę indywidualną w 2000 roku. Jak sam przyznaje, w pewnym sensie jest malarzem samoukiem, bo nigdy nie uzyskał wykształcenia artystycznego na Akademii, sam, często metodą prób i błędów dochodził do perfekcyjnego uzyskania obecnych zdolności warsztatowych. Po wielu latach spędzonych na obczyźnie artysta powrócił do Polski i obecnie ma swą pracownię w Puławach. 

Michał Łukasiewicz, FAIRYTALE, Acrylic on panel, 60 x 60 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

Artysta przez wiele lat współpracował z galeriami w Belgii, Holandii, Francji, Luksemburgu i z galeriami w Stanach Zjednoczonych. Dzisiaj stara się samodzielnie sprzedawać obrazy kolekcjonerom. W jego obrazach, głównie o tematyce portretowej, najbardziej podoba mi się ukazanie pewnego klimatu. Wydaje się, że nie jest w nich istotny konkret, podobieństwo portretowe do modela, artysta za pomocą pędzla sięga po to, co jest skryte pod powierzchnią obrazu, wykracza poza wizualność, poza sam obraz. Uzyskany klimat, malowany z czułością, niemal oniryczny jest według mnie największą wartością jego sztuki. W tym wymiarze, Łukasiewicz stworzył to, co jest tak trudne do uzyskania na artystycznej drodze, zbudował swój własny styl, trudno bowiem pomylić jego malarstwo z twórczością innego artysty. 

Michał Łukasiewicz, "PORTRAIT OF H. WITH GREEN", Acrylic on panel, 40 x 40 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

W tym sensie, malarz nie musi nawet sygnować swych obrazów, bo wiadomo, kto je namalował. Kolejną kwestią, na którą, według mnie, należy zwrócić szczególną uwagę, to wyrafinowane panowanie nad kolorem, dozowanym oszczędnie i na zasadzie kontrastów. W tym wymiarze, jego rzeźbiarskie portrety łączą w sobie renesansowy sztafaż malarski z żywiołowością pop artu, bo do delikatnych, niemal monochromatycznych portretów w kolorach ochry, sienny, szarości artysta aplikuje jaskrawe i krzykliwe kolory w postaci plam lub polichromii. O dziwo, przez ten zabieg jego portrety wcale nie uzyskują krzykliwego charakteru, nadal pozostają tajemnicze i spokojne, emanuje z nich cisza. 

Michał Łukasiewicz, "POTRAIT WITH PHTHALO BLUE", Acrylic on panel, 80 x 80 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

Aplikowanie kolorów jest uzyskane za pomocą skomplikowanych zabiegów technicznych. Artysta tak je opisuje: „Kluczem jest budowanie dzieła poprzez usuwanie i dodawanie różnych warstw farby. Zazwyczaj maluję kilka prac jednocześnie, ponieważ muszę dać czas na wyschnięcie i utwardzenie warstw farby. W związku z tym często zostawiam niedokończone prace na wiele tygodni lub miesięcy. (...) Maluję na mocno zagruntowanych płytach. Na szkic nakładam cienką warstwę ultramaryny akrylowej zmieszanej z umbrem palonym i wodą. Pozostawiam do wyschnięcia na około 24 godziny. Następnego dnia usuwam farbę gąbką do mycia naczyń (oczywiście usuwam ją tylko z rozświetleń), pozostawiając w cieniach. Powtarzam ten proces 4-5 razy, aż do uzyskania właściwych wartości tonów. Mając już rozmyty, lekko blady obraz, dodaję cienkim pędzlem wszystkie szczegóły i głębsze cienie. Jest to najbardziej czasochłonna część. Aby zaoszczędzić czas, zazwyczaj pracuję nad kilkoma pracami jednocześnie, często pozostawiając je niedokończone na pewnym etapie przez miesiące, innym razem kończę (mniejsze prace) w ciągu tygodnia.” 

Michał Łukasiewicz, "Untitled S 26", Acrylic on panel, 110 x 110 x 2.4 cm, źródło: lukasiewiczmichal.bigcartel.com

Artysta, kiedy już uzyskał swój własny styl, nie poprzestał na tym. Jego poszukiwania poszły w stronę stworzenia własnych modeli do portretów, tak by uwolnić swój warsztat pracy od mozolnego pozowania modeli lub korzystania ze zdjęć. Stworzonym własnoręcznie modelom artysta  nadaje pożądane cechy, które finalnie odpowiadać będą za określony nastrój, czy atmosferę w obrazie. Paradoksalnie, patrząc na obrazy autorstwa Michała Łukasiewicza, oprócz mojego podziwu dla kunsztu i wrażliwości artysty, mam wrażenie, że dawny, archaiczny spór o pierwszeństwo w sztukach plastycznych jakoś blaknie, bo talent artystyczny Michał Łukasiewicza fenomenalnie łączy rzeźbę i malarstwo w jednej formie plastycznej. A to rzecz niezwykle trudna do uzyskania, ukazać szlachetność rzeźby w malarstwie.

Zapraszam do wysłuchania podcastu poświęconego twórczości artysty:

 


I na koniec tradycyjna gorąca prośba. 

Jeżeli ktokolwiek z Was widzi sens moje pracy i chciałby, choćby symbolicznie, wesprzeć Kronikę Konika wystarczy, że założy konto na portalu Patronite: https://patronite.pl/kronikakonika.pl

tam może w sposób niezwykle prosty wesprzeć moją działalności. Ewentualna życzliwość zaczyna się od ceny przysłowiowej małej kawy, którą można „postawić” raz w miesiącu (5 złotych). Dla mnie to bardzo ważne. Bardzo dziękuję.

Dziękuję moim Patronom za wsparcie, bez nich nie byłoby możliwy cały projekt:

Magdalena Podborowska-Żabska

Weronika Wodiczko

Michał Kugacz

Anonimowy Patron/Patronka

Jan Macioszczyk

Wojciech Piotrowicz

Martyna Makosa

Aleksandra Podgórska

Małgorzata Kucharska

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Skrzynia pełna skarbów. Kaplica Sansevero w Neapolu

Dzisiejszy odcinek będzie wyjątkowy, bo poświęcony nie konkretnemu artyście a miejscu. Swego czasu, kiedy pracowałem we Włoszech, zdarzało mi się bywać w Neapolu kilka razy w miesiącu. Nigdy jednak nie miałem na tyle czasu, by odwiedzić perłę miasta pod Wezuwiuszem, czyli kaplicę Sansevero, o której niejednokrotnie czytałem.  Antonio Corradini, Skromność, (detal), 1752, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Po kilkunastu latach, gdy wróciłem na kilka dni do Neapolu obiecałem sobie, że mogę nie zjeść pizzy, nie spacerować po słynnej Spaccanapoli, ale tajemniczą  i osobliwą kaplicę musze odwiedzić. Tak też się stało. Kaplica schowana w ciemnym zaułku pomiędzy obdrapanymi budynkami, suszącym się praniem absolutnie z zewnątrz nie zdradza tego, jaki kryje brylant.  Giuseppe Sanmartino, Cristo velato, 1753, Kaplica Sansevero w Neapolu, źródło: https://www.museosansevero.it Położona przy Via Francesco de Sanctis pod numerem 19-tym, na północny zachód od kościoła S

Wojna światów według Jakuba Różalskiego.

     Będąc kiedyś w Wiśle zobaczyłem ulotkę Muzeum Magicznego Realizmu. Jako, że Muzeum było niedaleko mojego zakwaterowania, postanowiłem zobaczyć miejsce, które reklamowało się jako jedyne tego typu muzeum w Europie. W odnowionej willi polskiego naukowca Juliana Ochorowicza trafiłem na obrazy Jakuba Różalskiego, które opowiadały alternatywną wersję wojny polsko-bolszewickiej z 1920 roku.  Jakub Różalski,  1920 - Guest from the west, źródło: https://jrozalski.com/ Bardzo mi się podobały te obrazy, miały   mocno ilustracyjny charakter, może nieco komiksowy, ale w tym najlepszym wydaniu. Dla mnie obrazy spełniały wszystkie kryteria sztuki, która może się podobać: za każdym z obrazów stał fenomenalny pomysł, na dodatek w mistrzowski sposób udało się artyście wydobyć z wyobraźni fantazmaty i przenieść je w kompozycje. Te obrazy mnie zaskoczyły, bo widać w nich było wpływ malarstwa Młodej Polski, pejzaże jak z miniatur Stanisławskiego, nieco skrótowe, lecz doskonale oddające klimat wiejski

Polski Michał Anioł - Stanisław Szukalski

Stanisław Szukalski na schodach przed wejściem do Art Institute w Chicago, 1920, org. fot. archiwum R. Romanowicza, skan. M. Pastwa. Współczesne badania z zakresu psychologii wskazują jednoznacznie, że u niektórych osobników we wzgórzu mózgu występuje mniej receptorów dopaminy. Wzgórze mózgu odpowiada przede wszystkim za materiał zmysłowy, który trafia do naszej świadomości, zaś dopamina w odpowiedniej ilości działa jak skuteczny filtr, odsiewający między innymi te informacje, które są dla nas zbędne. Niedobór dopaminy powoduje, że do kory mózgowej wpada silny strumień chaotycznych i nieposegregowanych informacji. Dopamina działa na dodatek jak chłodnica dla naszego mózgu, gdy jej brakuje, mózg potrafi się wtedy „przegrzać” od nadmiaru bodźców. W efekcie tego, niektórzy osobnicy z niedoborem dopaminy potrafią wykształcić ponadprzeciętne zdolności, głównie związane z postrzeganiem przestrzennym, reszcie zaś pozostaje obłęd. Biografia Stanisława Szukalskiego zdaje się być wypadkową tych